Łukasz Fabiański jest przygotowany na pożegnanie. "Mam nadzieję, że nie narobię obciachu"
Łukasz Fabiański zakończył reprezentacyjną karierę, ale zgodził się wystąpić po raz ostatni. Cezary Kulesza namówił go na pożegnalny mecz. Bramkarz West Hamu otrzyma podziękowania od kibiców na Stadionie Narodowym w meczu Polska - San Marino.
fot. Grzegorz Dembinski
Łukasz Fabiański przez wiele lat był niedocenianym bramkarzem. W karierze przegrywał rywalizację z Arturem Borucem w reprezentacji. W Arsenalu natomiast wygryzł go pewnego razu Wojciech Szczęsny, podobnie jak w kadrze. W końcu otrzymał swoją szansę i niemal połowę z 56 meczów w reprezentacji zagrał za kadencji Adama Nawałki. Fabiański był uczestnikiem wielkich turniejów. Z Euro 2012 wykluczył go uraz pleców, ale na Euro 2016 był bohaterem polskiej drużyny. Zagrał również na MŚ 2018 i wybrał się na trzy mecze Euro 2020.
9 października Polska zagra z San Marino. Trudno wyobrazić nam sobie scenariusz, w którym tracimy punkty z tym zespołem, dlatego może być to idealna szansa na pożegnanie Łukasza Fabiańskiego z kadrą. Paulo Sousa dodatkowo powołał doświadczonego golkipera na zgrupowanie.
- Przyznam szczerze, że od momentu, gdy zadzwonił do mnie prezes Kulesza, to co jakiś czas pojawia mi się w głowie element wizualizacji. Nie wiem, jak zareaguję, czy będę w stanie się powstrzymać przed uronieniem łzy. Myślę, że będzie podobnie, jak miało to miejsce w przypadku Artura Boruca czy "Piszcza" - powiedział Łukasz Fabiański w programie Liga+ Extra.
[polecany]22063747[/polecany]
- Na pewno przygotowuję się na fajny moment w moim życiu. Jako zawodnik doznać takiego zaszczytu, żeby móc pożegnać się z kibicami, to coś wyjątkowego. Mam nadzieję, że się nie rozkleję się i nie narobię obciachu. Zdajemy sobie sprawę, że to mecz z przeciwnikiem z nie najwyższej półki, ale jest ważny w kontekście eliminacji - dodał.
Łukasz Fabiański zadebiutował w reprezentacji w 2006 roku, za kadencji Pawła Janasa. W 56 meczach dla biało-czerwonych 26 razy zachował czyste konto.