menu

Katarzyna Kiedrzynek: Gdy dowiedziałam się, że padł rekord, zakręciła mi się łezka w oku

6 kwietnia 2019, 14:50 | Aneta Galek

Kobieca reprezentacja Polki zremisowała w piątek na Arenie Lublin z Włoszkami 1:1. Po końcowym gwizdku porozmawialiśmy z kapitan naszej kadry, lublinianką i wychowanką Motoru, Katarzyną Kiedrzynek, która aktualnie występuje we francuskim Paris Saint-Germain.

Katarzyna Kiedrzynek (z numerem 1) gra obecnie w Paris Saint-Germain
Katarzyna Kiedrzynek (z numerem 1) gra obecnie w Paris Saint-Germain
fot. Łukasz Kaczanowski

Przed tym meczem mówiłaś, że możliwość zagrania w Lublinie to dla Ciebie spełnienie marzeń. Spełniło się chyba nie tylko to marzenie, bo kolejny remis z uczestniczkami mistrzostw świata (Polki wygrały ostatnio także z Hiszpanią i Holandią) to naprawdę dobry wynik.

Nawet bardzo. Cieszę się, że nasza passa, którą rozpoczęłyśmy na marcowym Algarve Cup, trwa, bo zaczęłyśmy mierzyć się z mocniejszymi od nas przeciwniczkami i grać z nimi jak równy z równym. Mecz z Włoszkami był w naszym wykonaniu bardzo dobry. Jestem dumna z tej drużyny. Oby szło nam tak dalej.

Było jednak kilka takich sytuacji, gdzie popełniłyście błędy w defensywie i musiałaś ratować swój zespół.

Od tego jestem. To nawet lepiej, że czasem miałam coś do roboty, bo gdy nie dotyka się piłki, czy nie wejdzie się dobrze w mecz, w każdej kolejnej minucie może być ciężej. Z Włoszkami nie grało się łatwo i w pierwszych minutach byłam trochę bezrobotna. Trzeba było utrzymać koncentrację do drugiej połowy, co nie jest wcale takie proste. Cieszę się jednak, że mogłam pomóc drużynie i pokazać się lubelskiej publiczności.

Ta lubelska publiczność dopisała, bo na trybunach było ponad 7 tys. kibiców, co stanowi nowy rekord na meczu kobiecej reprezentacji. To chyba kolejna rzecz, z której możecie być zadowolone?

Jak najbardziej. Początkowo na boisku usłyszałam, że ogląda nas 5 tys. kibiców, ale gdy dowiedziałam się, że padł rekord, zakręciła mi się łezka w oku. Bardzo bym chciała byśmy tu wróciły, bo jak widać atmosfera nam sprzyja. Na tym stadionie mogłybyśmy rozgrywać naprawdę fajne mecze. Z wiadomych względów, dla mnie, każde kolejne spotkanie w Lublinie byłoby wielkim wydarzeniem.

No właśnie. Jak Ci się grało na boisku, na którym na co dzień swoje mecze rozgrywa Motor Lublin, w którym zaczynałaś swoją karierę?

Tak naprawdę, gdy grałam w Motorze, to była to jeszcze amatorka, bo występowałyśmy w III lidze. Nie był to tak wysoki poziom. Natomiast cieszę się bardzo, że dane mi było tu zagrać w obecności mojej rodziny, przyjaciół i lubelskich kibiców.

Kibicowały Wam nie tylko osoby stąd, bo wiemy, że na trybunach usiadła też grupa Twoich fanów z Francji.

Właściwie to ja nie wiem, co oni tu robią (śmiech). Nie sądziłam, że się pojawią. Gdy mówiłam im, że fajnie by było, gdyby przyjechali na mecz, oszukiwali mnie, że ich nie będzie. Pojawili się jednak w koszulkach reprezentacji Polski, co jest świetną niespodzianką. Jak to się mówi "chapeau bas" - czapki z głów.

ZOBACZ TEŻ:

Polska - Włochy 1:1. Historyczne spotkanie na Arenie Lublin

Polska - Włochy na Arenie Lublin. Kibice dopisali, frekwencja była rekordowa. Zobaczcie zdjęcia!