Koniec jesieni w 3. lidze łódzko-mazowieckiej. Ciężka przeprawa beniaminków [PODSUMOWANIE]
Wraz z ostatnim gwizdkiem sędziego w niedzielnym pojedynku Pogoni II Siedlce z WKS-em Wieluń dobiegła końca runda jesienna 3. ligi łódzko-mazowieckiej. Niektórzy mogą być z jej przebiegu bardzo zadowoleni, zwłaszcza lider, Radomiak Radom, który wypracował nad resztą stawki ogromną przewagę. Nie będą jej jednak zbyt dobrze wspominać beniaminkowie. Ci, zamiast walczyć o zapowiadany awans, prawdopodobnie mogą myśleć już o kolejnym sezonie...
Chociaż jak słusznie zauważył Ariel Jakubowski, trener Ursusa Warszawa, jeszcze tak naprawdę dużo może się wydarzyć i przykład jego zespołu, który w ubiegłym sezonie też odrobił sporą stratę do lidera, jest na to potwierdzeniem, nie da się ukryć, że ciężko jest dawać szanse na miejsce premiowane barażem innej drużynie, niż Radomiak Radom. Prowadzący w tabeli podopieczni Jacka Magnuszewskiego nad drugą pozycją mają aż jedenaście punktów przewagi, zaś nad ostatnią, zajmowaną przez GKP Targówek... dwadzieścia osiem. Wrażenie robi także nie tylko ten dorobek. Spośród siedemnastu przeciwników zaledwie jeden, Pilica Białobrzegi, był w stanie pokonać radomian. Wywalczyć remis udało się trzem. Aż trzynastu musiało znosić gorycz porażki. Jeżeli na wiosnę taka forma zostanie podtrzymana, odebranie zielono-białym pierwszego miejsca będzie zadaniem niewykonalnym.
Podczas gdy w Radomiu mają więc z czego się cieszyć, zupełnie inne nastroje panują zwłaszcza u dwóch beniaminków. Przed rozpoczęciem swojej przygody w 3. lidze walkę o awans zapowiadały zarówno Polonia Warszawa jak i Łódzki Klub Sportowy, które ze znanych wszystkim powodów musiały pożegnać się z graniem na najwyższych poziomach rozgrywkowych i zacząć aż od piątego. Z czwartoligowymi przeciwnikami zespoły poradziły sobie całkiem nieźle, ale z początkiem obecnego sezonu okazało się, że teraz już tak kolorowo nie będzie. Dużo silniejsi niż wcześniej rywale dali się we znaki obu drużynom, a ich niezadowalające wyniki kosztowały posadę kilku trenerów.
Łodzianie po porażce właśnie z Radomiakiem postanowili rozstać się z Wojciechem Robaszkiem i zatrudnili Andrzeja Kretka, który choć rzeczywiście poprawił rezultaty biało-czerwono-białych, to jednak nie był w stanie zmniejszyć straty do lidera. Nie wszystko poszło po jego myśli i choć długo jego podopieczni się przed tym bronili, ostatnie dwa spotkania skończyły się porażką. Warszawianie także nie mogli się pochwalić osiągnięciami i znajdują się pod wodzą... już trzeciego w tej rundzie szkoleniowca. Zarówno Piotr Dziewicki jak i Piotr Szczechowicz nie spełnili pokładanych w nich nadziei. Inaczej może być z Dariuszem Dźwigałą, który zajmuje się Czarnymi Koszulami od mniej więcej trzech tygodni. Prowadzona przez niego Polonia najpierw zdołała wywalczyć remis z Radomiakiem Radom, a w ostatniej kolejce jesieni w świetnym stylu zdeklasowała Sokoła Aleksandrów Łódzki.
Jak pokazuje wspomniany przykład Ursusa Warszawa z ubiegłego sezonu, nigdy nie należy się poddawać i trzeba walczyć do końca, bo sytuacja zawsze może się odwrócić. Mimo wszystko jednak coraz częściej pojawiają się głosy, zwłaszcza w przypadku mających lepsze wyniki od stołecznej drużyny łodzian, że najlepszym wyjściem będzie skupienie się już na przyszłorocznych rozgrywkach. Wykorzystanie wiosny do skonstruowania zespołu mogącego powalczyć później o awans wydaje się rozwiązaniem rozsądnym. Choć oczywiście nie wolno w żaden sposób sobie odpuszczać, to mimo wszystko strata do Radomiaka jest na tyle duża, a gra zawodników wymagająca poprawy, że ciężko oczekiwać tak szybkiego sukcesu. Nie można też zapominać, że o drugą ligę walczyć będą także pozostałe plasujące się w czole tabeli zespoły, jak na przykład podopieczni Ariela Jakubowskiego czy Broń Radom i Pelikan Łowicz. Pomóc może więc wyciągnięcie wniosków, stworzenie i ogranie takiego składu, który w przyszłorocznych rozgrywkach byłby w stanie zagwarantować miejsce w barażach.