menu

II liga. PGE GKS Bełchatów znów przegrał

28 sierpnia 2016, 22:14 | Paweł Hochstim

Sytuacja PGE GKS Bełchatów jest nadal bardzo trudna. Strach pomyśleć, że możliwy jest trzeci spadek z rzędu! W niedzielę bełchatowianie przegrali trzeci mecz w tym sezonie.


fot. Dariusz Śmigielski

Polonia Warszawa szesnaście lat temu była mistrzem Polski, a jeszcze cztery sezony temu grała w Ekstraklasie. Z kolei piłkarze PGE GKS Bełchatów równo dziesięć lat temu toczyli pasjonującą walkę z Zagłębiem Lubin o mistrzostwo Polski, a ekstraklasowe emocje gwarantowali swoim kibicom ledwie półtora roku temu. A dziś obie te drużyny grają w drugiej lidze, ba, zajmują w niej dalekie lokaty. Przykre.

Mecz w Warszawie rozpoczął się z piętnastominutowym opóźnieniem, bo bełchatowianie mieli poważne problemy, by dojechać na Konwiktorską. W niedzielę bowiem przed Warszawą postawiono szereg blokad, które mają zatrzymać budowę linii wysokiego napięcia. Na razie powstrzymały tylko sponsorowanych przez koncern energetyczny piłkarzy.

Choć zespół trenera Andrzeja Konwińskiego musiał się błyskawicznie rozgrzewać, to jednak mecz zaczął dobrze i wyszedł na prowadzenie. Jeszcze pierwszej dobrej okazji wykorzystać się nie udało - Marcin Grolik fatalnie przestrzelił - ale przy drugiej precyzji już nie zabrakło. Marcin Krzywicki huknął z wolnego, a piłkę ręką zatrzymał jeden ze stojących w polu karnym obrońców. Podyktowaną przez arbitra jedenastkę na bramkę zamienił Patryk Rachwał.

Bełchatowianie prezentowali się naprawdę nieźle, poszli za ciosem i próbowali podwyższyć prowadzenie. Niestety, w 38. minucie Marcin Kluska wykorzystał brak zdecydowania obrońców, po czym ładnym strzałem wyrównał.

Piłkarze Konwińskiego mieli szczęście, że chwilę później nie przegrywali, bo gospodarze domagali się karnego za zagranie ręką jednego z obrońców. Arbiter uznał jednak, że powodów do drugiej tego wieczora jedenastki nie ma.

Bełchatowianie, którzy świetnie zaczęli sezon, bo od dwóch wygranych, a później w trzech meczach wywalczyli zaledwie punkt, chcieli w Warszawie wrócić na ścieżkę zwycięstw. I mieli ku temu okazje, ale Dominik Pusek dobrze spisywał się w bramce Polonii, a w sytuacjach, gdy nie miałby nic do powiedzenia, sprzyjało mu szczęście, jak choćby w 65. minucie, gdy z bliska niecelnie uderzał Krzysztof Michalak.

Niestety, bardziej precyzyjni byli gospodarze. Wprawdzie najpierw Fabian Pawela nie zdołał sięgnąć piłki tuż przed bramką pilnowaną przez Pawła Lenarcika i bełchatowianie na krótko utrzymali jeszcze remis, ale w końcówce nie byli w stanie zatrzymać Michała Zapaśnika, który dzięki temu, że piłka odbiła się rykoszetem od jednego z obrońców, zapewnił Czarnym Koszulom zwycięstwo. W samej końcówce bełchatowianie rzucili się do ataku, ale Pusek był bezbłędny.

Sytuacja bełchatowskiego zespołu nadal jest zatem bardzo trudna, bo piłkarze Konwińskiego zagrzebali się w dole tabeli. Aż strach pomyśleć, że PGE GKS mógłby zaliczyć trzeci spadek z rzędu, tym razem z drugiej do trzeciej ligi.

Polonia Warszawa - PGE GKS Bełchatów 2:1 (1:1)
Gole
: 0:1 Patryk Rachwał (24, karny), 1:1 Marcin Kluska (38), 2:1 Michał Zapaśnik (82)
Polonia: Pusek - Bochenek, Choroś (90, Kokot), Worach, Wojdyga - Marczak, Nakrosius, Kosiorowski, Tomaszewski (53, Wierzbowski), Kluska (70, Zapaśnik) - Pieczara (58, Pawela). Trener: Igor Gołaszewski.
PGE GKS: Lenarcik - Pisarczuk, Grolik, Klepczyński, Michalak - Dzięgielewski (75, Maciejewski), Rachwał, Zgarda (87, Łabędzki), Flaszka (78, Lenartowski), Andrzejczak - Krzywicki. Trener: Andrzej Konwiński.
Żółte kartki: Worach, Wojdyga, Nakrosius (Polonia), Pisarczuk, Rachwał, Flaszka, Andrzejczak (PGE GKS)
Sędziował Paweł Kantor (Dębica)


Polecamy