menu

Polonia uratowała remis z ŁKS. Podział punktów nikogo nie zadowolił [ZDJĘCIA]

13 października 2012, 21:01 | Marcin Szczepański

Polonia Bytom ciągle pozostaje w tym sezonie bez zwycięstwa. Tym razem na własnym stadionie uratowała jeden punkt w końcówce spotkania z ŁKS Łódź. Remis 1:1 z pewnością nie zadowolił żadnego z zespołów, które tkwią w strefie spadkowej.

Polonia Bytom - ŁKS Łódź 1:1
fot. Arkadiusz Ławrywaniec/Dziennik Zachodni
Polonia Bytom - ŁKS Łódź 1:1
fot. Arkadiusz Ławrywaniec/Dziennik Zachodni
Polonia Bytom - ŁKS Łódź 1:1
fot. Arkadiusz Ławrywaniec/Dziennik Zachodni
Polonia Bytom - ŁKS Łódź 1:1
fot. Arkadiusz Ławrywaniec/Dziennik Zachodni
1 / 4

Piłkarzy i kibiców przywitała dzisiaj nad stadionem w Bytomiu... chmura dymu. Nie był to jednak efekt żadnego racowiska, tylko dymu z okolicznych ogródków i kamienic, wszak na Śląsku sezon grzewczy rozkręca się w pełni, a węgla tu dostatek. Niedostatek był dziś natomiast na trybunach, gdzie zasiadło tylko 1300 kibiców, których zresztą z meczu na mecz pojawia się na stadionie przy Olimpijskiej 2 coraz mniej. Dopisali za to fani gości, których pod eskortą policji pojawiła się spora grupa.

Niskiej frekwencji wśród miejscowych fanów trudno się jednak dziwić, bo chociaż zmierzyły się dzisiaj zespoły, które mają na koncie tytuły mistrzów Polski, a jeszcze niedawno grały w ekstraklasie, to obecnie ich sytuacja w tabeli 1. ligi jest nie do pozazdroszczenia. Było jasne, że tylko zwycięstwo zadowoli dzisiaj obie drużyny, jednak nikt nie spodziewał się porywającego widowiska. Niestety sceptycy mieli rację, bo mecz na kolana nikogo nie rzucił.

Na początku, co już staje się tradycją, mocno zaatakowała Polonia, która miała szansę objąć prowadzenie już w pierwszej akcji meczu, jednak skończyło się na rzucie rożnym po akcji Kamilów - Białkowskiego i Banasia. Później z minuty na minutę mecz robił się nudniejszy. Brakowało składnych akcji, nie brakowało natomiast walki. Po jednym ze starć koszulkę rozdarł Jakub Więzik i w 13. minucie musiał wymienić ją na nową. Na trybunach zaczęto się zastanawiać, czy biedny ŁKS stać było na rezerwowe trykoty z tym samym numerem, na szczęście napastnik ŁKS dostał odpowiednią.

Pierwszy raz naprawdę groźnie zrobiło się w 26. minucie, kiedy po kontrze Polonii Paweł Alancewicz z kilku metrów uderzył głową obok słupka po wrzutce z prawej strony Banasia. Trzeba dodać, że do tego momentu żaden z zespołów ciągle nie oddał celnego strzału na bramkę, nie licząc dośrodkowań w światło bramki, wyłapywanych przez golkiperów.

Na pierwszy celny strzał trzeba było poczekać do 32. minuty i od razu przyniósł on bramkę. W poprzeczkę uderzył wówczas Paweł Kaczmarek, piłka spadła w polu karnym, a bramkarz i obrońcy Polonii sprawiali wrażenie, jakby nie wiedzieli co się dzieje. Tymczasem spokojnie futbolówkę uderzył Konrad Kaczmarek i wyprowadził ŁKS na prowadzenie.

Polonia próbowała odpowiedzieć, ale jedyne na co było ją stać w pierwszej połowie to celny strzał w wykonaniu Przemysława Szkatuły w 36. minucie. Poza tym do przerwy w grze obu zespołów było dużo niedokładności i kibice niemiłosiernie się wynudzili. Nic dziwnego, że schodzących do szatni piłkarzy żegnały gwizdy.

W przerwie na płycie odbył się mały pokaz MMA, jednak nie natchnął on żadnego zespołu do huraganowych ataków w drugich 45 minutach. Oba zespoły nieudolnie konstruowały ataki, a w ich grze ciągle było dużo niedokładności. Podania pod nogi rywali były na porządku dziennym.

Lepiej ze swoich zadań wywiązywali się piłkarze ŁKS, którzy po przerwie za zadanie mieli przede wszystkim nie stracić bramki i to im się udało, choć trzeba przyznać, że Polonia nie próbowała, a może raczej nie potrafiła, zagrozić rywalom.

ŁKS z kolei groźną okazję miał w 60. minucie, kiedy Paweł Kaczmarek uderzał z rzutu wolnego na wprost bramki, ale trafił jednak w mur. Chwilę później ten sam zawodnik wykorzystał błąd obrony, przejął piłkę i popędził na bramkę. Zdołał minąć Mateusza Mikę, ale zszedł na tak ostry kąt, że tylko zacentrował wzdłuż pustej bramki, gdzie piłkę przejęli obrońcy.

Polonia dobrą okazję miała w 66. minucie. Z rzutu wolnego w okienko uderzył Przemysław Szkatuła, ale Bogusław Wyparło strącił piłkę tak, że odbiła się od poprzeczki i słupka i wyszła w pole. Gospodarze ciągle starali się atakować i doprowadzić do wyrównania i w końcu ich wysiłki przyniosły efekt. W 82. minucie piłkę wyplutą przez Wyparłę do bramki wpakował wprowadzony chwilę wcześniej Michał Płókarz. Na więcej obu zespołom nie wystarczyło już czasu i sił. Mecz zakończył się remisem 1:1.

Podział punktów nie zadowolił żadnego z zespołów. W nieco lepszej sytuacji jest ŁKS, który ma siedem punktów na koncie, ale do bezpiecznej strefy traci drugie tyle. O trzy punkty mniej ma jeszcze Polonia Bytom, która zamyka tabelę i nie wygrała jeszcze w tym sezonie meczu.