menu

Pocztówka z Kopenhagi. Wioślarze, biegacze i rowerzyści rzucają cień na mecz z Polską

1 września 2017, 14:03 | Michał Skiba, Kopenhaga

Środa, czwartek i piątek to miały być dni, w których Duńczycy będą nerwowo spoglądać na kolejne fale polskich kibiców. Pierwszy gwizdek na stadionie Parken zbliżał się nieubłaganie, a tymczasem fanów reprezentacji Polski można było spotkać w symbolicznych, grzecznych grupkach.


fot. Bartek Syta

W Kopenhadze było głośno i kolorowo za sprawą... wioślarzy i kajakarzy. - Dotarliśmy tutaj z Vancouver, by pościgać się na wiosłach. Piłkarski mecz? Robert Lewandowski? Coś kojarzę, ale u nas rządzi Sidney Crosby! (gwiazda hokeja na lodzie, zawodnik Pittsburgh Penguins - red.) - powiedział jeden z Kanadyjczyków, a reszta przybyszy z kraju klonowego liścia tylko pokiwała głowami.

Oprócz zabaw na wodzie, Kopenhaga została oblężona przez biegaczy. Aż dwa maratony w ciągu weekendu odbyły się w stolicy Danii, w tym jeden całkiem niedaleko Telia Parken. Duńczycy są uzależnieni od biegania, a ich ulubionym środkiem transportu jest jazda na rowerze. Kopenhaga pod względem liczby rowerów może chyba śmiało konkurować z Amsterdamem, ale raczej nie będziemy tu szczegółowo przywoływać dokumentu pt. "Autobus z napisem koniec". Opowiada on historię amatorskiego kolarza z Danii Rylanda Kehleta, który na własną rękę zajął w pętli 89. miejsce.

- Zaparkowaliście tutaj, a bilet macie od jutra? Trudno, pomyłka się zdarza, ale proszę was, kupcie jakikolwiek bilet, by nie było problemów - mówili z sobie tylko znanym spokojem i entuzjazmem duńscy policjanci do jednej z telewizyjnych ekip z Polski.

- Zostawię komputer w kafejce i pójdę załatwić sprawę do pobliskiego banku, wrócę, a ten komputer powinien być na swoim miejscu. Uczciwość to nasza ulubiona cecha - powiedziała nam z kolei Diana, kelnerka jednej z restauracji na Sanky Anne Gade, ulicy położonej całkiem niedaleko słynnej kopenhaskiej Syrenki z baśni Hansa Christiana Andersena.

Zaufanie. O tym często mówi na swoich konferencjach selekcjoner Adam Nawałka - Duńczycy to mają we krwi. O tym nawet pisał w swojej książce Arkadiusz Onyszko, który w Danii grał ponad dekadę, w barwach Viborga i Odense. O srebrnym medaliście igrzysk olimpijski w Barcelonie nikt w Danii nie zapomniał. W trakcie konferencji prasowych i na przedmeczowym treningu, Onyszko zaczepiany był na każdym kroku. - Ile wygramy? Myślę, że 2:1 - mówi Onyszko.

Follow @Skibowy


Polecamy