menu

Polacy w Ligue1. Glik znowu jak profesor. Niespodziewane brawa także dla Rybusa

24 kwietnia 2017, 13:12 | Remigiusz Półtorak

Już tylko katastrofa może zatrzymać Monaco przed osiągnięciem celu numer jeden w tym sezonie, czyli zdobyciem mistrzostwa Francji. PSG robi, co może, żeby wywrzeć presję na Glika i spółkę, ale liderzy z małego księstwa są wyjątkowo mocni mentalnie. Pokazali to na boisku w Lyonie - w sytuacji, kiedy rzeczywiście ważyły się losy tytułu.

Kamil Glik i Fadamel Falcao
Kamil Glik i Fadamel Falcao
fot. Twitter/@ASMonaco

Sytuacja jest dzisiaj jasna: dzięki zwycięstwu 2:1 na Parc OL Monaco odrobiło trzypunktową stratę do PSG, ma jeden mecz zaległy (u siebie z St Etienne i znacznie lepszy stosunek bramek). Droga do mistrzostwa jest otwarta. Także dzięki bardzo dobrej postawie Kamila Glika. To już kolejny raz, kiedy Polak jest najpewniejszym punktem defensywy. W niedzielę wieczorem zdecydowanie wyróżniał się wśród obrońców, od L’Equipe dostał mocną „siódemkę” (najlepszą w zespole z Mbappe, Falcao i Bakayoko), a w jedenastce kolejki nie znalazł się tylko dlatego, że… tym razem jej nie było ze względu na wybory prezydenckie i późniejszy termin meczu.

Na korzyść Glika przemawia również asysta przy pierwszym golu Falcao i łatwo wygrywane pojedynki z napastnikiem Lyonu Matetą.

Już w środę kolejne wielkie wyzwanie – półfinał Pucharu Francji z PSG w Paryżu – i być może ponowne starcie z Edinsonem Cavanim. Być może, bo wcale nie jest pewne, że trener Leonardo Jardim nie będzie chciał dokonać rotacji w składzie, mając z tyłu głowy, że Ligue1 i Liga Mistrzów są większymi priorytetami. Nawet jeśli Monaco jest w niesamowitym gazie – książęta wygrały siódmy kolejny mecz ligowy, po raz pierwszy od 1997 roku!

Umiarkowane powody do zadowolenia ma Maciej Rybus. Jego Lyon wprawdzie przegrał, ale Polak zagrał cały mecz i zebrał pochlebne oceny. W L’Equipe zasłużył na „6”. Co więcej, powstrzymał na swojej lewej stronie Bernardo Silvę, jednego z najlepszych graczy ligi, a to ma swoją wymowę. Czyżby lepszy czas dla Rybusa? Taka diagnoza jest na razie zbyt ryzykowna, ale przynajmniej pojawiają się pozytywne elementy. Pierwsze od dawna. W tygodniu Rybus wytrzymał ogromną presję w Stambule i pewnie wykorzystał jedenastkę w serii rzutów karnych, mimo że wszedł na boisko w ostatniej minucie dogrywki z Besiktasem i nie zdążył nawet dotknąć piłki.

Huśtawkę formy w Bordeaux przeżywa za to Igor Lewczuk. Ostatni mecz z Bastią, choć wygrany (2:0), skończył się dla niego już po pierwszej połowie. Trener Jocelyn Gourvennec doszedł do wniosku, że Polak popełnił za dużo błędów i po przerwie już go nie wpuścił.

Na ostatnie minuty w Nantes wszedł z kolei Mariusz Stępiński, przyzwyczajony do rolki rezerwowego.
Grzegorz Krychowiak po raz kolejny nie znalazł się nawet w szerokiej w kadrze PSG. Najwyższy czas szukać innej przystani.

#Top Sportowy24


[wideo_iframe]http://get.x-link.pl/a9b25e8d-3729-586f-1980-ef0e605611cf,c1db3a38-ab97-03d2-60ff-8ece8fcccbdb,embed.html[/wideo_iframe]

Follow @sportmalopolska

Sportowy24.pl w Małopolsce


Polecamy