Pojedynek na szczycie 1. ligi bez rozstrzygnięcia [ZDJĘCIA]
W meczu 3. kolejki 1. ligi Podbeskidzie Bielsko-Biała zremisowało z Wigrami Suwałki 1:1. Obie drużyny zanotowały pierwszy remis w nowym sezonie.
Od początku to gospodarze przejęli inicjatywę i kontrolowali przebieg spotkania. Aktywny na skrzydle Łukasz Sierpina napędzał akcje ofensywne zespołu oraz dość dokładnie posyłał piłkę w pole karne po rzutach różnych i wolnych. Największym mankamentem obu stron w pierwszych 30 minutach był jednak brak klarownych sytuacji bramkowych. Podbeskidzie mimo zdecydowanej przewagi w posiadaniu piłki, nie miało pomysłu na przedarcie się przez obronę rywali. Natomiast kontry w wykonaniu suwalczan nie miały wystarczającej dynamiki, żeby zaskoczyć "Górali".
Dopiero w 31. minucie po mocnym prostopadłym podaniu Damiana Kądziora piłka minęła całą obronę, ale na posterunku był Rafał Leszczyński, który wychodząc przed własne pole karne, uprzedził Kamila Adamka. Pierwsza klarowna sytuacja dla gospodarzy miała miejsce dopiero w 36. minucie i od razu została skrzętnie wykorzystana. Piłkę na lewej stronie dostał Mariusz Magiera, który zdecydował się na wrzucenie piłki w pole karne. Ta minęła całą linię obrony i trafiła pod nogi Tomasz Podgórskiego, który pewnym strzałem umieścił futbolówkę pod poprzeczką. Od tego momentu Wigry zaczęły grać odważniej. Coraz częściej piłkę przy nodze miał Kądzior, a Miłosz Kozak jeszcze wyraźniej dawał o sobie znać na skrzydłach.
W 43. minucie miała miejsce najlepsza okazja dla gości. Pechowe wybicie obrońcy skutkowało sytuacją sam na sam z bramkarzem Kądziora. Ten jednak uderzył za lekko i Leszczyński bez większych problemów interweniował. Pierwsza połowa zakończyła się zasłużonym prowadzeniem Podbeskidzia.
Gra w drugiej części spotkania bardziej się wyrównała. Pomimo tego, obie drużyny nie kwapiły się do odważniejszej gry z przodu. Na uwagę zasługiwały rajdy Kozaka, który najczęściej z zespołu Wigier próbował przedrzeć się przez szyki obronne Bielszczan. Jednak paradoksalnie w najprostszych sytuacjach miał najwięcej problemów z dograniem piłki.
W 58. minucie pierwszy raz wykazać się mógł Hieronim Zoch. Niebezpieczny strzał Podgórskiego pewnie sparował do boku. Kolejne minuty to próby opanowania środka pola. W suwalskim zespole brakowało ruchu, toteż Rafał Augustyniak i Damian Kądzior mieli duże problemy ze skutecznym wyprowadzeniem piłki. W 69 minucie arbiter odgwizdał rzut wolny dla gości w odległości 30 metrów od bramki. Wykonywał go Kądzior, który dośrodkował w światło bramki. Żaden z zawodników nie przeciął futbolówki, co ostatecznie zmyliło bramkarza i doprowadziło do pierwszej w tym sezonie straty bramki przez gospodarzy.
Dość niespodziewanie to Wigry starały się pójść za ciosem, a zespół Podbeskidzia wyglądał na mocno podmęczony. Jednak dość pewna w tym meczu obrona skutecznie zatrzymywała akcje przyjezdnych. Ostatnie minuty to jeden z niewielu zrywów bielszczan, którzy zamienili się rolami i spróbowali swoich sił w kontratakach. Nie przyniosły one bramek i mecz zakończył się podziałem punktów.
Z perspektywy całego spotkania to spadkowicz z Ekstraklasy wyglądał dojrzalej i pewniej. Suwalczanie natomiast wykorzystali swoje pięć minut strzelając bramkę, a później skutecznie obronili wynik, co jakiś czas strasząc rywala ciekawymi akcjami.