menu

Podsumowanie 6. kolejki La Liga: kolejka w cieniu skandalu

27 września 2013, 17:24 | Jakub Seweryn

Po rozegraniu szóstej kolejki Primera Division w Hiszpanii tematem numer 1 jest koszmarne sędziowanie Muniza Fernandeza, które dało Realowi Madryt 3 punkty w starciu z beniaminkiem Elche. Wszystko inne zeszło na dalszy plan, nawet wysokie zwycięstw Barcelony w hicie kolejki z Realem Sociedad. Wszystko to oraz wiele więcej w naszym podsumowaniu kolejki.

Mecze 6. kolejki La Liga

Levante – Real Valladolid 1:1 (Baba 35’ – J. Guerra 41’)

Na początek przygody z szóstą kolejką La Liga wędrujemy do Walencji. Mecz Levante z Realem Valladolid stał pod znakiem powrotu na Estadio Ciutat de Valencia trenera Juana Ignacio Martineza. Powrót ten nie związał się jednak z negatywnymi konsekwencjami dla żadnej z drużyn, bo obie we wtorkowy wieczór podzieliły się punktami. Na gola Baby, który wykorzystał poważne błędy w defensywie gości, odpowiedział jeszcze w pierwszej połowie skuteczną akcją indywidualną Javi Guerra. Potem wynik już się nie zmienił, mimo że gospodarze mieli przed przerwą nawet rzut karny, którego jednak nie wykorzystał Austriak Ivanschitz, który przegrał pojedynek z golkiperem rywali, Marino. Drużynie Levante nie pomogło nawet to, że w sytuacji z rzutem karnym z boiska niesłusznie został wyrzucony obrońca Valladolid, Bergdich, i zespół z Walencji grał całą drugą połowę z przewagą jednego zawodnika. Dlatego też, remis będzie z pewnością smakował podopiecznym Joaquina Caparrosa jak porażka.

Barcelona – Real Sociedad 4:1 (Neymar 4’, Messi 8’, Busquets 23’, Bartra 76’ – De la Bella 64’)

Ze zdobyciem trzech punktów większych problemów nie miał lider rozgrywek, FC Barcelona. Katalończycy na własnym stadionie rozbili wysoko notowany Real Sociedad San Sebastian 4:1. Choć wynik tego meczu jest na pierwszy rzut oka bardzo wysoki, to jednak ten mecz mógł się potoczyć zupełnie inaczej, gdyby nie spora dawka szczęścia podopiecznych Gerardo Martino w pierwszych pięciu minutach. Najpierw Agirretxe trafił w poprzeczkę bramki Victora Valdesa, a chwilę później spore nieporozumienie w szeregach baskijskiej obrony wykorzystał Neymar, który tym samym zdobył swojego pierwszego gola w La Liga. Cztery minuty później Brazylijczyk znowu pokazał się z dobrej strony, dośrodkowując idealnie na głowę Leo Messiego, który szczupakiem umieścił piłkę w siatce. Zawodnicy z Estadio Anoeta po tym podwójnym ciosie już się nie podnieśli, a Barcelona kontynuowała swój koncert. W 23. minucie po znakomitej akcji Messi trafił w poprzeczkę bramki Claudio Bravo, ale po chwili piłka trafiła przed pole karne do Sergio Busquetsa, a ten nie dał szans chilijskiemu golkiperowi mocnym strzałem zza szesnastki. Do przerwy było więc 3:0 dla Barcy, ale po wznowieniu gry gościom udało się strzelić honorowego gola. Stało się za sprawą Alberto de la Belli, który wykorzystał niefrasobliwość katalońskiej defensywy z Gerardem Pique na czele i z kilku metrów wpakował piłkę do bramki Victora Valdesa. To jednak tylko podrażniło gospodarzy, a w szczególności Leo Messiego, po którego indywidualnej akcji ze swojego gola mógł się cieszyć Marc Bartra, który w pierwszej połowie zmienił kontuzjowanego Javiera Mascherano. Mecz zakończył się zwycięstwem 4:1 i najlepszym występem Barcelony w tym sezonie. Baskowie z San Sebastian z kolei kontynuują kiepską passę (5 meczów bez zwycięstwa w lidze), a ponadto stracili kontuzjowanego na Camp Nou Xabiego Prieto.

Atletico Madryt – Osasuna Pampeluna 2:1 (D. Costa 18’,24’ – Riera 42’)

Wygrała Barcelona, wygrać więc musiało także ‘naśladujące’ ją od początku sezonu Atletico Madryt. Zespół Diego Simeone, choć nie bez nieoczekiwanych kłopotów, pokonał na własnym stadionie słabiutką Osasunę Pampeluna 2:1. Co ciekawe, jako pierwsi, tak jak na Camp Nou, gola powinni zdobyć goście, jednak strzał z dystansu Sisiego trafił tylko w słupek bramki strzeżonej przez Courtoisa. Potem już sprawy w swoje ręce wziął Diego Costa. Brazylijczyk w przeciągu sześciu minut dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, idealnie wykorzystując dośrodkowania Juanfrana i Koke, czym zapewnił swojej drużynie komfortowe prowadzenie. Co ciekawe, napastnik Atletico dogonił tym samym w klasyfikacji strzelców Leo Messiego. Obaj panowie mają w chwili obecnej po siedem bramek na swoim koncie. Sprawy dla Atletico skomplikowały się w 42. minucie, kiedy to Oriol Riera zachował się najlepiej w polu karnym po rzucie wolnym dla gości i strzałem z bliska przywrócił nadzieje gościom na korzystny wynik. Zawodnicy Javiego Gracii mieli całą drugą połowę na doprowadzenie do remisu, ale ostatecznie do tego nie doszło i Atletico mogło się ostatecznie cieszyć z szóstego z rzędu ligowego zwycięstwa. Los Rojiblancos mają po sześciu kolejkach na swoim koncie kompletu 18 punktów, czym śrubują rekordowy start ligowy w swojej historii.

Malaga – Almeria 2:0 (Tissone 68’, Portillo 90’)

Na szczelnej defensywie zamierza oprzeć swoją ‘nową Malagę’ niemiecki szkoleniowiec, Bernd Schuster. Półfinalista ostatniej edycji Ligi Mistrzów w trzecim meczu z rzędu nie stracił gola i ograł w derbach Andaluzji słabą Almerię 2:0. W pierwszej połowie działo się niewiele, a oba zespoły ograniczały się głównie do strzałów z dystansu. To zmieniło się po przerwie, ale za sprawą tylko jednego zespołu. Malaga zdecydowanie przycisnęła i w 68. minucie ‘wcisnęła’ gola, który dał jej zasłużone prowadzenie. Na listę strzelców wpisał się Tissone, który wykorzystał zgranie głową Sergio Sancheza po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu gry i, również głową, pokonał bezradnego golkipera gości. Już w doliczonym czasie gry ślicznym technicznym strzałem wynik ustalił Portillo, przesądzając tym samym o triumfie gospodarzy 2:0. Almeria zaprezentowała się we wtorkowy wieczór bardzo słabo, co źle rokuje przed jej sobotnim meczem z najtrudniejszym przeciwnikiem z możliwych, Barceloną.

Granada – Valencia 0:1 (Jonas 90+3’)

Na Estadio de Los Carmenes przez 90 minut wiało solidnie nudą i wszystko wskazywało na to, że spotkanie ostatecznie zakończy się bezbramkowym remisem. Jednak, jak to najczęściej w takich sytuacjach bywa, zdarza się jeden błąd i jedna solidna akcja rywala, która przesądza o wszystkim. To właśnie miało miejsce w 93. minucie tego pojedynku. Błąd w przyjęciu piłki przy wyprowadzaniu kontrataku popełnił Ighalo, przejął ją Banega, minął dwóch rywali i wypuścił na skrzydle rezerwowego Canalesa, który wyłożył futbolówkę tuż przed bramkę Jonasowi, a ten dopełnił formalności. Trzy punkty po słabym i wyrównanym meczu jadą jednak do Walencji. Drugie zwycięstwo z rzędu popularnych ‘Nietoperzy’.

Sevilla – Rayo Vallecano 4:1 (Rakitic 17’-k.,53’; Bacca 80’,88’ – Adrian 55’)

Wreszcie pierwszy triumf w nowym sezonie zanotowała Sevilla. Inna sprawa, że z kim w tej lidze nie wygrać, jak nie z Rayo Vallecano na własnym stadionie. Goście po raz kolejny zagrali odważnie, ale po raz kolejny także skutkowało to solidnym pogromem. W pierwszej połowie wprawdzie działo się niewiele, ale Sevilla potrafiła wyjść na prowadzenie za sprawą celnego uderzenia Rakiticia z rzutu karnego. Tuż po przerwie ten sam piłkarz popisał się pięknym strzałem z rzutu wolnego, czym podwyższył wynik spotkania na 2:0. Chwilę później jednak kontaktowego gola dla gości zdobył Adrian i ten sam piłkarz powinien w kolejnej akcji doprowadzić do remisu, jednak mając przed sobą pustą bramkę uderzył niecelnie. Od tego momentu mecz się zaczął poważnie komplikować dla drużyny z Madrytu. Głupią drugą żółtą kartkę obejrzał Galvez, co Sevilla po chwili wykorzystała za sprawą trafienia rezerwowego Bakki. Kilkadziesiąt sekund później głowa zagotowała się Jonathanowi Vierze, który bez piłki kopnął Stephane’a Mbię i został wyrzucony z boiska. Grające w dziewiątkę Rayo straciło jeszcze jednego gola, gdy po raz kolejny Bacca zachował się najprzytomniej w polu karnym rywala. Sevilla zwycięża po raz pierwszy w tym sezonie i dzięki temu wskakuje z 20. na 14. lokatę w tabeli. A Rayo? No cóż, niech za komentarz posłużą słowa trenera tego zespołu, Paco Jemeza: “Szkodzimy sobie bardziej, niż może zaszkodzić nam przeciwnik”.

Elche – Real Madryt 1:2 (Boakye 90+2’ – C. Ronaldo 51’, 90+6’-k.)

Skandal kolejki, rundy, a może nawet całego sezonu miał miejsce na stadionie beniaminka z Elche, gdzie w środę przyjechał wicemistrz Hiszpanii, Real Madryt. Nie da się bowiem inaczej określić postawy głównego aktora, czarnego charakteru tego widowiska – arbitra Muniza Fernandeza. Sędzia, który już w tym sezonie ‘popisał się’ kontrowersyjnymi decyzjami w meczu Barcelony z Sevillą, w środowym pojedynku zwyczajnie w pojedynkę przesądził o zwycięstwie Realu Carlo Ancelottiego. Już w 30. minucie po ewidentnym faulu taktyczną boisko z drugą żółtą kartką powinien wylecieć Sergio Ramos. Nic z tego. Tuż po przerwie Cristiano Ronaldo w starciu z Rubenem Perezem zdołał skutecznie wymusić rzut wolny, który sam poszkodowany zamienił na gola, korzystając ze źle ustawionego muru oraz błędu bramkarza gospodarzy, Herrery. Gospodarze starali się jak mogli wyrównać stan meczu z bardzo kunktatorsko nastawionym Realem i udało się to w drugiej minucie doliczonego czasu gry, gdy znakomitą akcję Elche wykończył pewnym strzałem głową Boakye. W tej euforii piłkarze beniaminka zapomnieli jednak, że ktoś inny chciałby w tym meczu odgrywać główną rolę. Pomimo upływu trzech doliczonych do regulaminowego czasu gry, Cesar Muniz Fernandez wcale nie zamierzał kończyć spotkania i 95. minucie podyktował najpierw rzut rożny dla Realu, a następnie rzut karny po absolutnie wymyślonym przez niego samego faulu Carlosa Sancheza na Pepe. Jeśli ktokolwiek w tej sytuacji faulował, to był to sam Portugalczyk, jednak jednoosobowe show sędziego z Asturii trwało nadal. Karnego na bramkę oczywiście zamienił Cristiano Ronaldo, ale ciężko go nazwać bohaterem spotkania, bo Real tego bohatera miał zdecydowanie w innej osobie. Po spotkaniu cała sportowa Hiszpania, od Barcelony przez Andaluzję po sam Madryt, mówiła tylko i wyłącznie o skandalu sędziowskim i o ‘kradzieży’, jakiej dopuścił się Muniz Fernandez wobec ekipy Elche. ‘Skandal sezonu 2013/14’ w La Liga chyba już znamy.

Athletic Bilbao – Betis Sewilla 2:1 (De Marcos 73’, San Jose 82’ – Molina 63’)

Drugie zwycięstwo w drugim meczu na nowym stadionie San Mames zanotował Athletic Bilbao. Po pokonaniu Celty Vigo 3:2, Baskowie tym razem ograli Betis Sewilla 2:1, ale to zwycięstwo, pomimo dużej optycznej przewagi, ponownie nie przyszło im łatwo. W pierwszej połowie gospodarze powinni byli już wyjść na prowadzenie, jednak dwukrotnie strzały najlepszego na boisku Ibaia Gomeza zatrzymywały się na poprzeczce bramki Guillermo Sary. Tuż po przerwie zawodnicy Ernesto Valverde mieli nawet rzut karny, jednak swojego byłego zespołu nie potrafił ukarać Benat, który przegrał pojedynek z Sarą. Jako że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, to po godzinie gry pierwszego gola w tym meczu zdobyli goście za sprawą Jorge Moliny, który najprzytomniej zachował się w zamieszaniu pod bramką Gorki Iraizoza. Baskowie się jednak nie poddawali, to nie w ich stylu. Dziesięć minut po utracie gola udało się im wyrównać za sprawą rezerwowego De Marcosa, dla którego skuteczny strzał na bramkę rywala był pierwszym kontaktem z piłką po wejściu na boisko. Athletic poszedł za ciosem i przyniosło to efekt w 81. minucie, kiedy to głową swojego gola zdobył obrońca ‘Los Leones’ – Mikel San Jose. Baskowie dzięki tej wygranej awansowali na piąte miejsce w ligowej tabeli.

Getafe – Celta Vigo 2:0 (Lisandro 44’, Arroyo 50’)

O tym, jak dużo zagrożenia mogą wnieść do zespołu stałe fragment gry przekonali się kibice Getafe, których pupile grali w czwartek przeciwko Celcie Vigo, której szkoleniowiec, Luis Enrique, zdecydował się aż na 7 zmian w wyjściowym składzie. Kluczowym zawodnikiem w zwycięstwie gospodarzy był wypożyczony z Benfiki obrońca, Lisandro Lopez. Argentyńczyk najpierw tuż przed przerwą sam zdobył bramkę głową po dośrodkowaniu Pedro Leona, a pięć minut po wznowieniu gry w podobnej sytuacji nastrzelił swojego kolegę z defensywy, Alvaro Arroyo. Dzięki temu oraz nieporadnej gry rywala, Getafe odnosi drugie zwycięstwo w tym sezonie.

Villarreal – Espanyol Barcelona 2:1 (Perbet 1’, Pereira 67’ – S. Garcia 80’)

Dwie drużyny, które bardzo dobrze rozpoczęły ligowy sezon, spotkały się na koniec kolejki na El Madrigal. Czwarte w tabeli Villarreal podejmowało piąty Espanyol. Spotkanie to ułożyło się wspaniale dla gospodarzy, którzy objęli prowadzenie już po 36 sekundach gry za sprawą Jeremy’ego Perbeta, który wykorzystał bardzo dobre podanie głową Caniego. Dominacja gospodarzy nie podlegała jakiejkolwiek dyskusji, jednak brakowało im wykończenia pod bramką Kiko Casilli. Tyczy się to przede wszystkim aktywnego Giovaniego Dos Santosa, który zmarnował trzy dobre sytuacje do podwyższenia wyniku. Jednakże co się odwlecze, to nie uciecze. W 67. minucie kolejną znakomitą akcję na lewym skrzydle przeprowadził Cani, wyłożył piłkę Jonathanowi Pereirze na pustą bramkę i piłkarze Marcelino Garcii mogli się cieszyć z prowadzenia już 2:0. W końcówce nareszcie zaatakowali goście, ale stać ich było tylko na honorowe trafienie Sergio Garcii, który się popisał efektownym indywidualnym zagraniem. Villarreal wygrywa z Espanyolem 2:1 i pozostaje niepokonane w tym sezonie ligowym.

Statystyki 6. kolejki La Liga

Padło 29 goli
Pokazano 54 żółte i 4 czerwone kartki
Mecze obejrzało 259 tysięcy widzów (25,9 tys. na mecz)

Mecz kolejki: Barcelona – Real Sociedad 4:1

Jedenastka kolejki: Marino (Valladolid) – Juanfran (Atletico), Lisandro (Getafe), Musacchio (Villarreal) - Busquets (Barcelona), Rakitic (Sevilla), Cani (Villarreal), Ibai Gomez (Athletic) – Neymar (Barcelona), Messi (Barcelona), D. Costa (Atletico)

Ławka rezerwowych: Sara (Betis), San Jose (Athletic), Mbia (Sevilla), Canales (Valencia), Sarabia (Getafe), C. Ronaldo (Real), Bacca (Sevilla)

Piłkarz kolejki: Lionel Messi (Barcelona)
Argentyńczyk pokazał się ze znakomitej strony w meczu z Realem Sociedad San Sebastian i powinien mieć zdecydowanie więcej niż jednego gola na koncie. To właśnie on, w parze z Neymarem, decydowali tego dnia o bardzo efektownej grze w ofensywie Katalończyków, zakończonej pogromem ekipy występującego w Champions League.

Cienias kolejki: Muniz Fernandez (arbiter meczu Elche-Real)
Wszystko na ten temat już zostało powiedziane, więc teraz można postawę tego arbitra tylko przemilczeć.

Bramka kolejki: trafienie Rakiticia (Sevilla) w meczu z Rayo Vallecano
Śliczne uderzenie z rzutu wolnego chorwackiego pomocnika okazało się najładniejsze w 6. serii spotkań.


Tabela La Liga po 6. kolejce [pełna tabela]:

1. Barcelona 18 punktów, bramki 22:5
2. Atletico 18, 18:5
3. Real M. 16, 14:6
4. Villarreal 14, 12:6
5. Athletic 12, 12:10
(…)
16. Valladolid 5, 4:7
17. Almeria 3, 10:15
18. Elche 3, 5:10
19. Osasuna 3, 5:12
20. Rayo 3, 5:20

Klasyfikacja strzelców:

Messi (Barcelona), D. Costa (Atletico) - 7 goli
C. Ronaldo (Real M.) - 6
Pedro (Barcelona) - 5
Rodri (Almeria), Isco (Real M.) - 4

Rozkład 7. kolejki La Liga (27-30.09) [pełny terminarz]:

Valladolid – Malaga (piątek, godzina 21)
Valencia – Rayo (sobota, 20)
Almeria – Barcelona (sobota, 18)
R. Sociedad – Sevilla (sobota, 20)
Real M. – Atletico (sobota, 22)
Osasuna – Levante (niedziela, 12)
Celta – Elche (niedziela, 17)
Espanyol – Getafe (niedziela, 19)
Betis – Villarreal (niedziela, 21)
Granada – Athletic (poniedziałek, 22)

Skróty wszystkich spotkań 6. kolejki La Liga:


Polecamy