menu

III liga piłkarska. Derby Małopolski dla Hutnika Kraków, który znów jest liderem tabeli

16 listopada 2019, 21:22 | Maciej Zubek

Na zakończenie rundy jesiennej w rozgrywkach grupy IV 3. ligi w Nowym Targu gospodarze przegrali 1:2 z Hutnikiem Nowa Huta, który po tym zwycięstwie wrócił na fotel lidera. Do rozegrania w tym roku została jeszcze jedna kolejka z wiosny.

Podhale Nowy Targ - Hutnik Kraków
fot. Maciej Zubek
Podhale Nowy Targ - Hutnik Kraków
fot. Maciej Zubek
Podhale Nowy Targ - Hutnik Kraków
fot. Maciej Zubek
Podhale Nowy Targ - Hutnik Kraków
fot. Maciej Zubek
Podhale Nowy Targ - Hutnik Kraków
fot. Maciej Zubek
1 / 5

Zaczęło się od sytuacji dla Hutnika. W 6 min Dawid Dynarek na 20. metrze przed własną bramką stracił piłkę na rzecz Filipa Handzlika, ten znalazł się sam przed Krzysztofem Pieszkiem, ale przegrał ten pojedynek. W 16 min Patryk Kołodziej we własnym polu karnym złapał w pas Damiana Lepiarza i arbiter wskazał na rzut karny. Z 11 metrów fatalnie pomylił się jednak Dariusz Zapotoczny.

Ta sytuacja błyskawicznie się na gospodarzach zemściła. Już dwie minuty później zagrana przed bramkę Podhala piłka skozłowała przed Pieszkiem, ten niefortunnie odbił ją przed siebie wprost na głowę Handzlika, który z bliska skierował ją do bramki. Goście poszli za ciosem i w 24 min podwyższyli prowadzenie. Z prawej strony dośrodkował na dalszy słupek Kamil Sobala, Pieszek nie sięgnął piłki, a zamykający akcję Przemysław Antoniak głową trafił do bramki. W kolejnych minutach dalej to Hutnik dominował, ale dosłownie w ostatniej akcji pierwsze połowy Podhale złapało kontakt. Jarosław Potoniec przejął zagraną z głębi pola piłkę, wbiegł w pole karne i upadając oddał strzał po który futbolówka odbiła się od słupka i wpadła za plecy spóźnionego z interwencją Adama Dula.

Wydawało się, że gol do szatni doda wiary nowotarżanom i w drugiej połowie będą oni dążyć zaciekle do odrobienia strat. Nic jednak takiego nie miało miejsca. Ciężko było dostrzec w poczynaniach graczy Podhala determinację. Sprawiali oni wrażenie pogodzonych z porażką i wyczekujących już tylko końca tego spotkania. To tylko ułatwiło doświadczonej drużynie Hutnika kontrolę wydarzenia na boisku. W 53 min bliski gola numer trzy dla przyjezdnych był Kołodziej. Po jego uderzeniu z rzutu wolnego Pieszek z trudem sparował piłkę na rzut rożny. W 71 min kolejny raz Pieszek uratował swój zespół przed utratą gola, tym razem broniąc strzał Mateusza Gamrota. Podhale jedyną okazję w tej części gry miało w 86 min. Po dograniu Potońca i błędzie Dula, Tomasz Palonek uderzał z 8 metra, ale trafił w słupek.

- Chciałem pogratulować zwycięstw trenerowi Hutnika . Momentem przełomowym był ten niestrzelony rzut karny i potem szybko stracona bramka. To podcięło nam skrzydła, bo do tego momentu to my dominowaliśmy na boisku. Gol zdobyty do szatni wlał nadzieje w nasze serca. W przerwie mówiłem drużynie, że jeżeli to drugie 45 minut zagramy na takim samym poziomie jak pierwsze, to jesteśmy ten mecz w stanie nawet wygrać. Niestety ta druga połowa nam nie wyszła. Wprowadzając na boisku Mateusza Otrębę, powiem szczerze że liczyliśmy na tzw. szczęście debiutanta. Zaryzykowaliśmy, ale tym razem jednak to ryzyko się nie opłaciło - ocenił trener Podhala Dariusz Mrózek.

- Przyjechaliśmy z zamiarem zwycięstwa. Cały tydzień ciężko na to pracowaliśmy. Dokonaliśmy też w tym celu aż 5 zmian w porównaniu z meczem z Avią. To się sprawdziło. Nikt nie zawiódł. Mecz toczył się tak jak sobie zaplanowaliśmy. Mieliśmy też szczęście. Niewykorzystany karny, potem w końcówce słupek, ale podobno ono sprzyja lepszym. Wygraliśmy na trudnym terenie – podsumował szkoleniowiec Hutnika Leszek Janiczak.

NKP Podhale Nowy Targ – Hutnik Kraków 1:2 (1:2)
Bramki:
0:1 Handzlik 18, 0:2 Antolak 24, 1:2 Potoniec 44.
Podhale: Pieszek – Potoniec, Lewiński, Wajsak, Tonia – Mizia, Skórski (78 Mianowany), Dynarek, Mrówka (73 Otręba), Zapotoczny (55 Hrruska) – Lepiarz (89 Palonek).
Hutnik: Dul – Jaklik, P. Kołodziej ŻK, Kędziora, Tetych (62 Linca) – Sobala (64 Kurek), Drąg, Gamrot, Świątek, Antoniak - Handzlik ŻK (71 Ogar).
Sędziował Sebastian Godek z Rzeszowa. Widzów: 200 (w tym około 60 z Krakowa).

[przycisk_galeria]