menu

Manchester City w serii rzutów karnych pokonał Liverpool i zdobył Puchar Ligi Angielskiej! [RELACJA, ZDJĘCIA]

28 lutego 2016, 20:17 | Tomasz J. Górski

W finale Pucharu Ligi Angielskiej rozgrywanym na Wembley, Manchester City mierzył się z Liverpoolem. Po 90 minutach gry na tablicy widniał wynik 1:1, dlatego też potrzebna była dogrywka. Ona jednak nie przyniosła rozstrzygnięcia i o tym, kto zdobędzie trofeum zdecydowały rzuty karne. Jedenastki lepiej egzekwowali "Obywatele", którzy ostatecznie pokonali "The Reds" 3:1.

143 - po tylu dniach swój pierwszy sukces w roli trenera Liverpoolu osiągnąłby Juergen Klopp czym wpisałby się na kartę historii pod względem szybko zdobytego pierwszego pucharu. Na przeszkodzie Liverpoolu stanął Manchester City, który już powoli zaczyna żegnać swojego Manuela Pellegriniego. Jak wiadomo, w lipcu zastąpi go Pep Guardiola, więc jego piłkarze chcą go pożegnać z należytymi honorami oraz tytułami. Po meczu na Wembley wykonali pierwszy krok, zdobywając Puchar Ligi Angielskiej.

Pierwsze minuty były prowadzone w dość szybkim tempie, ale dość asekuracyjnie. „Badanie sił” skupiło się głównie w środku pola, gdzie dominowała niedokładność. Każdy postronny kibic wiedziałby kiedy przy piłce był Raheem Sterling, niemiłosiernie wygwizdywany przez fanów „The Reds”. Na większe emocje trzeba było czekać do 23. minuty. Najpierw oko w oko z Wilfredo Caballero stanął James Milner, ale chciał altruistycznie zagrać przed bramkę do Roberto Firmino. Sędzia popełnił błąd, odgwizdując spalonego.

Ta decyzja pozbawiła bramki grającego w roli gospodarza Liverpool, ale po chwili miał on szczęście. Sergio Aguero ograł jednego rywali i uderzył płasko w stronę bramki Simona Mignoleta. Belg nie sięgnął piłkę, ale na jego szczęście ta odbiła się od prawego słupka. Na nieszczęście chwilę wcześniej i tak „na szybko” zmontowana defensywa gospodarzy została zmodyfikowana. Mamadou Sakho w walce o piłkę z Emre Canem. W wyniku tego pojedynku Francuz opuścił boisko i zmienił go Kolo Toure. Ten liczył na występ od początku spotkania. Chciał wreszcie pokonać swojego młodszego brata (Yayę), po w trzech finałowych starciach schodził z boiska pokonany. Niewiele brakowało by w 32. minucie wpisał się na listę strzelców. Piłka po ostrym wstrzeleniu przez Jamesa Milnera otarła się o jego czuprynę, ale przeszła obok bramki „Obywateli”. Do przerwy wynik nie uległ jednak zmianie

Po zmianie stron z wysokiego „C”. zaczęli goście, którzy już w pierwszej ofensywnej akcji cieszyli się z bramki. W 49. minucie Sergio Aguero otrzymał piłkę przed polem karnym, po czym zagrał do wbiegającego Fernandinho. Ten uderzył z ostrego kąta w sam środek bramki, ale niepewna interwencja Simona Mignoleta przełamała jego ręce, a piłka znalazła się w siatce.

Po pięciu minutach powinien być mógł być remis. James Milner z Danielem Sturridge'em skopiowali akcję Manchesteru, ale finał w postaci strzału pierwszego z wymienionych poszybował obok bramki Wilfredo Caballero. Coraz bardziej ofensywna gra „The Reds” skutkowała narażaniem się na kontry, po których najpierw fatalnie zachował się najpierw Raheem Sterling (przestrzelił w sytuacji sam na sam z bramkarzem) oraz sędzia Michael Oliver, który nie podyktował „jedenastki” po faulu Alberto Moreno na Sergio Aguero. Na dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry kolejną okazję miał Sterling, ale ten był skutecznie „wybuczany” przez kibiców LFC. Skutkiem tego znowu nieczysto trafił w piłkę.

Niewykorzystane sytuacje zemściły się trzy minuty później. Bacary Sagna złamał linię spalonego i piłkę z lewej strony „szesnastki” dostał Adam Lallana. Jego strzał trafił w słupek, ale piłka znalazła się pod nogami Philippe Coutinho na 8. metrze. Brazylijczyk nie pomylił się w tej sytuacji. Radość mogła zakończyć się w 86. minucie. Mignolet pokazał jednak, że ma refleks, który przydał się przy strzale Aguero. Po chwili Belgowi pomógł rykoszet po uderzeniu Yai Toure.

Pierwsza część dogrywki przypominała początek spotkania. Obie strony grały mocno zachowawczo nie chcąc stracić bramkę, bo przy wielkim zmęczeniu trudno byłoby ją odrobić. Piłkę meczową miał Aguero, ale jego strzał z czuba w sobie znany sposób obronił Mignolet. Jego vis a vis, Caballero, również popisał się udaną interwencją po akcji Divoricka Origiego.

W miarę upływu czasu w stronę dogrywki „prądu” brakowało Jamesowi Milnerowi. Najpierw był bliski gola bezpośredniego z rzutu wolnego, a po kilku minutach mógł zaliczyć asystę... podając głową do Aguero. Na jeszcze szczęście Argentyńczyk przestrzelił.

Dwie godziny gry nie przyniosły rozstrzygnięcia, więc zwycięzcę musiała wyłonić seria rzutów karnych. Lepiej ją zaczęli piłkarze z miasta Beatlesów (efektowną „podcinką” popisał się Emre Can), ale później Caballero bronił strzał Lucasa Leivy, Philippe Coutinho oraz Adama Lallany (strzelali naprzemiennie przy lewym i prawym słupku). Pierwszą „jedenastkę” dla „Obywateli” zmarnował Fernandinho (trafił w słupek). Później nie mylili się Jesus Navas, Sergio Aguero i słaniający się na nogach Yaya Toure (po raz czwarty pokonał swojego brata).

Skrót meczu Liverpool - Manchester City: