menu

PKO Ekstraklasa. Arka z piekła do nieba! Wygrała ze Śląskiem po dobitce karnego w 97. minucie

7 czerwca 2020, 17:18 | Szymon Szadurski, psz

PKO Ekstraklasa. Arka Gdynia pokonała u siebie Śląsk Wrocław (2:1) w niedzielnym meczu 28. kolejki PKO Ekstraklasy. Spotkanie miało dramatyczny przebieg, a gospodarzom wygraną zapewnił w 97. minucie Marko Vejinović, który dobił swoją niewykorzystaną jedenastkę.

Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 2:1
fot. Przemyslaw Swiderski
Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 2:1
fot. Przemyslaw Swiderski
Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 2:1
fot. Przemyslaw Swiderski
Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 2:1
fot. Przemyslaw Swiderski
Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 2:1
fot. Przemyslaw Swiderski
Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 2:1
fot. Przemyslaw Swiderski
Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 2:1
fot. Przemyslaw Swiderski
Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 2:1
fot. Przemyslaw Swiderski
Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 2:1
fot. Przemyslaw Swiderski
1 / 9

[przycisk_galeria]

Mecz nie ułożył się jednak po myśli arkowców. Już po dziesięciu minutach gry Mateusz Młyński starł się w polu karnym z Robertem Pichem, a arbiter uznał, że skrzydłowy z Gdyni faulował rywala, wskazując tym samym na jedenasty metr. Sytuacja wydawała się na pierwszy rzut oka kontrowersyjna, dlatego Paweł Raczkowski konsultował się jeszcze przez chwilę z sędzią obsługującym system wideoweryfikacji VAR. Ostatecznie jednak swoją decyzję podtrzymał. Po chwili do piłki ustawionej „na wapnie” podszedł Michał Chrapek i pewnym strzałem pokonał Pavelsa Steinborsa.

[twitter]https://twitter.com/OfPolski/status/1269634974220779522[/twitter]

Gdynianie bardzo szybko musieli więc odrabiać straty. Jako pierwszy dał do tego sygnał Oskar Zawada. Zawodnik ten w 16. minucie gry po podaniu od Marko Vejinovica zatrudnił wreszcie Matusa Putnockiego. Tyle tylko, że Słowak strzegący bramki Śląska nie miał najmniejszych nawet problemów z obroną uderzenia napastnika Arki.

W 33. minucie wydawało się, że taktyka Arki może w końcu przynieść rezultat. Po kolejnym dośrodkowaniu, tym razem autorstwa Adama Marciniaka, Zawada doszedł do piłki. Jego strzał głową w niewielkiej odległości minął bramkę Śląska, a zawodnicy rezerwowi Arki, którzy poderwali się ze swoich krzesełek, chwycili się tylko za głowę.

Tymczasem już dwie minuty później niewiele brakowało, aby to goście podwyższyli. Przemysław Płacheta odebrał piłkę Michałowi Nalepie i popędził w kierunku bramki Arki. Pomocnik gości popisał się technicznym uderzeniem, które zatrzymało się na słupku.

Trener Ireneusz Mamrot na niespełna kwadrans przed końcem meczu postawił wszystko na jedną kartę, desygnując na boisko Macieja Jankowskiego w miejsce Michała Kopczyńskiego. Opłaciło się to gospodarzom w 82. minucie spotkania. Gdynianie wywalczyli rzut rożny. Nalepa posłał piłkę w pole karne, a pozostawiony bez opieki Adam Danch doprowadził do wyrównania. Dwie minuty później kunsztem wykazać musiał się Steinbors. Israel Puerto złożył się do strzału przewrotką i gdyby nie udana interwencja Łotysza, padłaby zapewne bramka kolejki.

Jeszcze krótko przed końcem regulaminowego czasu gry kolejnym uderzeniem głową po rzucie rożnym popisał się Danch. Tym razem jednak jego strzał został zablokowany przez Puerto. Arka mogła wyjść na prowadzenie chwilę później. Soczyste uderzenie Vejinovica zza pola karnego zatrzymało się na poprzeczce.

Szczęście do żółto-niebieskich uśmiechnęło się jednak dosłownie w ostatniej akcji meczu. Sędzia po skorzystaniu z wideoweryfikacji uznał, że Puerto zagrał ręką w polu karnym Śląska i podyktował „jedenastkę”. Strzał Vejinovica Putnocky zdołał co prawda obronić, jednak wobec dobitki Bośniaka był już bezradny.

Tym samym Arka w doliczonym czasie gry przed ponad tygodniem straciła po rzucie karnym punkt w meczu z Lechią, a teraz karta się odwróciła. Żółto-niebiescy sięgnęli rzutem na taśmę po pierwsze, niezwykle cenne trzy punkty pod wodzą trenera Mamrota.

[twitter]https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1269648654249472001[/twitter]

Atrakcyjność meczu: 6/10
Piłkarz meczu: Marko Vejinović


Polecamy