menu

Piotr Mosór: Legia potrzebuje jeszcze chwili i się rozkręci

27 lipca 2017, 19:00 | Tomasz Biliński

Zanim Legia Warszawa zagra rewanż z FK Astana, z którą przegrała w pierwszym meczu trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów, zmierzy się z Sandecją Nowy Sącz w Lotto Ekstraklasie, gdzie też na razie zawodzi. - Nie ma co kalkulować, a zgrać się i rozkręcić. Bo legionistów stać na pozostanie w grze o Champions League - stwierdził były obrońca stołecznego klubu Piotr Mosór.

Michał Kucharczyk podczas przygotowań i na początku sezonu leczył kontuzję.
Michał Kucharczyk podczas przygotowań i na początku sezonu leczył kontuzję.
fot. Fot. Damian Kujawa/ Polska Press

Trwa niedobry czas dla mistrza Polski. Po przedsezonowych zapowiedziach piłkarzy stołecznego klubu, że drugi rok z rzędu chcą grać w fazie grupowej Ligi Mistrzów, nadeszła bolesna weryfikacja. Mieli korzystać z doświadczenia ze starć z Realem Madryt czy Sportingiem Lizbona, a w pierwszym meczu trzeciej rundy eliminacji przegrali na wyjeździe z FK Astana 1:3.

- Rok temu Legia też słabo wystartowała, choć okoliczności były inne. Obecnie klub nie powinien podejmować pochopnych decyzji, bo Jacek Magiera sobie poradzi, potrzebuje jeszcze chwili - ocenił były obrońca Wojskowych Piotr Mosór. - Najbardziej szkoda bezmyślnie straconych drugiej i trzeciej bramki. Obie padły w końcówkach obu połów. Generalnie nie najlepiej to wyglądało, ale u siebie legioniści powinni spokojnie odrobić straty - dodał.

Sztuczna murawa, upał i różnica czterech godzin - to elementy, które miały nie sprzyjać gościom w Kazachstanie. - W jakimś stopniu one tłumaczą słabą grę Legii. Problemy w Astanie miało wiele lepszych drużyn - stwierdził Mosór, zwracając uwagę na remisy gospodarzy m.in. z Atletico Madryt czy Galatasaray Stambuł w poprzednich latach. - Nawet reprezentacja Polski miała tam problem. Na początku eliminacji mistrzostw świata prowadziła 2:0, miała wszystko pod kontrolą, a mimo to zremisowała - dodał.

Ale te czynniki, a nawet wysoka jakość zespołu Astany nie usprawiedliwiają kiepskiej gry zespołu Magiery. Zwłaszcza w defensywie. Niefrasobliwość i nieodpowiedzialność wydają się jej najcięższymi grzechami. Jak inaczej skwitować podanie Krzysztofa Mączyńskiego do rywala w doliczonym czasie gry, które w mgnieniu oka zamieniło się w kontrę. Golem na 3:1 zakończył ją Patrick Twumasi.

Wcześniej bramki zdobyli Junior Kabananga i Iwan Majeuskij, który w 2015 r. nie przebił się w spadającej do I ligi Zawiszy Bydgoszcz. Przy pierwszej Michał Pazdan, Maciej Dąbrowski i Adam Hlousek sprawiali wrażenie, jakby nie wiedzieli, co robić. Co chwilę mieli ogromny kłopot, by zatrzymać Kabanangę i Twumasiego. A przecież linia obrony się nie zmieniła. Gdyby nie Arkadiusz Malarz, porażka byłaby jeszcze wyższa.

- Legia traci na początku sezonu sporo bramek, to fakt. Ale nie zapominajmy, że mimo wszystko było kilka rotacji. Grali Łukasz Broź, Kuba Czerwiński... Michał Pazdan miał przerwę - wyliczał Mosór, dodając, że z każdym tygodniem zespół powinien wyglądać lepiej. Podobnie w przypadku wypełnienia luki po Vadisie Odjidji-Ofoe.

- To niewątpliwie duża strata, ale w przeszłości Legia wielokrotnie traciła kluczowych piłkarzy. Nemanja Nikolić, Danijel Ljuboja i tak moglibyśmy wymieniać. Przyszli nowi, którzy muszą się zgrać. Choć Cristian Pasquato wszedł i zrobił akcję, którą golem zakończył Armando Sadiku. Mączyński w kadrze i Wiśle Kraków udowodnił, że jest bardzo dobry, ale też musi się wkomponować. Na dodatek problemem są urazy. Michał Kucharczyk dopiero wraca do formy, czekamy na Miroslava Radovicia - zwrócił uwagę były obrońca, który z Legią zdobył potrójną koronę w sezonie 1994/95.

Rewanż z Astaną w środę. Legia musi wygrać dwiema bramkami lub wyżej, jeśli jakąś stracą. W historii zdarzało się, że mimo dwóch goli straty, awansowała. W pierwszej rundzie Pucharu UEFA (dziś Liga Europy) w sezonie 1996/97 po porażce 2:4 z Panathinaikosem w Atenach, w Warszawie wygrała 2:0.

- Wtedy mało kto w nas wierzył. Tym bardziej, że sezon wcześniej Panathinaikos ograł nas w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, a w międzyczasie zespół został osłabiony. Obecna Legia jest lepsza od takiej Astany, jaką widzieliśmy w środę i ma dużą szansę na awans. Teraz to ona zagra w znanych sobie warunkach i przy żywiołowym dopingu - prognozował Mosór.

Zanim dojdzie do rewanżu, w sobotę legioniści zagrają u siebie z Sandecją Nowy Sącz. W Lotto Ekstraklasie słabo wystartowali, przegrywając z Górnikiem i remisując z Koroną. Z kolei beniaminek ma na koncie dwa remisy (z Lechem i Arką).

- Początek sezonu nie jest dla Legii dobry. W meczu o Superpuchar z Arką miała przewagę, ale była nieskuteczna i ostatecznie przegrała po rzutach karnych. Coś wtedy nie zaskoczyło. Ale jestem przekonany, że Jacek Magiera ze sztabem sobie z tym poradzą. Z Sandecją nie ma co kalkulować. Trzeba zagrać najlepszym składem, jak przeciwko Astanie, by drużyna się zgrywała i w końcu się rozkręciła - stwierdził Mosór.

Lotto Ekstraklasa, 3. kolejka
Piątek: Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Zagłębie Lubin (godz. 18, transmisja Eurosport 2), Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk (20.30, Canal+ Sport);
Sobota: Legia Warszawa - Sandecja Nowy (18, Canal+ Sport), Górnik Zabrze - Wisła Kraków (20.30, Canal+ Sport);
Niedziela: Arka Gdynia - Wisła Płock (15.30, Canal+ Sport), Pogoń Szczecin - Jagiellonia Białystok (15.30, Canal+), Lech Poznań - Piast Gliwice (18, Canal+);
Poniedziałek: Korona Kielce - Cracovia (18, Eurosport 1).

#TOPSportowy24;nf - SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

[wideo_iframe]//get.x-link.pl/232b5425-3bb7-06b7-a9ca-f511e9c8f9a5,a4707b5d-eee7-dfe9-ba8c-2e4649445fa2,embed.html[/wideo_iframe]


Polecamy