Zagłębie II Lubin popsuło piłkarskie święto w Żmigrodzie. Regionalny Puchar Polski pojechał do Lubina
Zagłębie II Lubin sięgnęło po Regionalny Puchar Polski na Dolnym Śląsku. Lubinianie w finale pokonali po rzutach karnych Piasta Żmigród (5:3, w regulaminowym czasie gry 0:0), mimo że przez większą część meczu grali w dziesiątkę. "Miedziowi" popsuli tym samym święto gospodarzom. Trybuny Stadionu Miejskiego w Żmigrodzie były wręcz przepełnione, nie brakowało znanych osobistości ze świata piłki i władz samorządowych.
Środowy finał Regionalnego Pucharu Polski w Żmigrodzie był dla miejscowych kibiców prawdziwym futbolowym świętem. Trybuny Stadionu Miejskiego w Żmigrodzie wypełniły się na długo przed pierwszym gwizdkiem. Nie ma się co dziwić, ponieważ Piast dopiero pierwszy raz w swej ponad siedemdziesięcioletniej historii awansował do wojewódzkiego finału.
- Żyjemy w mieście tym meczem od kilku dni. To duża szansa, bo jeśli wygramy, to w przyszłym sezonie wystąpimy na szczeblu centralnym. Przyszedłem wcześniej, żeby zająć miejsca kolegom. Mamy tu taką grupę, w której spotykamy się na meczach Piasta od kilkudziesięciu lat. Ja sam mimo 70 lat na karku jestem na każdym meczu, więc jak mogłoby zabraknąć mnie dziś? - pytał retorycznie jeden z kibiców.
Zainteresowanie finałem Regionalnego Pucharu Polski przerosło oczekiwania. Na trybunach poza kibicami można było dostrzec kilku byłych piłkarzy, agentów piłkarskich, czy trenerów. Swoją obecność zapowiadał m.in. prowadzący pierwszoligową Odrę Opole Mariusz Rumak, był agent Piotra Celebana Adam Szmajdziński, a na balkonie budynku klubowego , który przerodził się w swoistą trybunę VIP, zasiedli m.in. prezes Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej i wiceprezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Andrzej Padewski, prezes Zagłębia Lubin Mateusz Dróżdż i dyrektor sportowy klubu Michał Żewłakow, czy burmistrz Żmigrodu, którego nie sposób nie kojarzyć z futbolem... Robert Lewandowski.
Atmosfera piłkarskiego święta udzielała się wszystkim. Będący gospodarzem Piast zadbał o odpowiednią oprawę - dzieci z akademii klubowej wyprowadzały piłkarzy obu zespołów z flagami, był hymn państwowy, z głośników leciała muzyka. Żmigrodzka publiczność mocno zagrzewała do boju swoją drużynę, ale po meczu, zakończonym wygraną gości, nagrodziła zwycięzców brawami.
Na boisku iskrzyło. Oba zespoły podeszły do tego starcia bardzo poważnie i nikt nie odstawiał nogi. Kluczowa dla losów meczu mogła być sytuacja z końcówki pierwszej połowy. Marcinowi Gołębiowskiemu puściły nerwy po ostrym faulu Macieja Badela na nim i gdy obaj leżeli na murawie, gracz Zagłębia kopnął Badela w głowę. Decyzja mogła być tylko jedna - czerwona kartka.
W drugiej połowie Piast robił wszystko, by wykorzystać grę w przewadze, ale albo szwankowała celność strzałów, albo cuda w bramce gości wyczyniał Szymon Czajor, który w końcowych minutach regulaminowego czasu gry obronił rzut karny bity przez Grzegorza Mazura.
Zgodnie z regulaminem przy remisie po 90 min nie ma dogrywki, więc arbiter zarządził konkurs rzutów karnych. Tam mający psychiczną przewagę goście nie pomylili się ani razu, a wspomniany Czajor zatrzymał uderzenie Szymona Stasika. Decydującą jedenastkę na gola zamienił Eryk Sobków.
Zagłębie II Lubin, poza pucharem i prawem startu na szczeblu centralnym w przyszłym sezonie Totolotek Pucharu Polski, zainkasowało czek na 40 tys. zł od PZPN. Piast wzbogacił się o 10 tys. zł.
- Dziękuje za walkę swoim piłkarzom i gratuluje Zagłębiu Lubin. Państwu z kolei gwarantuję, że nie będziemy musieli znów czekać 72 lat na finał Regionalnego Pucharu Polski z udziałem Piasta Żmigród. Dołożymy wszelkich starań, by za rok lub dwa sięgnąć po to trofeum - zadeklarował prezes Piasta Rafał Zagórski.