menu

RTS Widzew Łódź - Pelikan Łowicz 2:0 [RELACJA, ZDJĘCIA]

25 marca 2017, 19:07 | Paulina Szczerkowska

Łatwo nie było, ale trzy punkty znów zostają przy w Łodzi! Widzew zdołał przetrwać początkową dominację Pelikana i strzelić bramkę, a później już tylko przypieczętował swoje zwycięstwo. Drugi mecz na nowym stadionie przy al. Piłsudskiego 138 zakończył się wynikiem 2:0 (1:0).


fot. Paweł Łacheta

fot. Paweł Łacheta

fot. Paweł Łacheta

fot. Paweł Łacheta

fot. Paweł Łacheta

fot. Paweł Łacheta

fot. Paweł Łacheta
1 / 7

Atmosfera pierwszego meczu nieco związała piłkarzom Widzewa nogi, ale tydzień później było już nieco lepiej. Zwykły mecz ligowy, choć ze sporo silniejszym od Motoru Lubawa rywalem, był dla łodzian spotkaniem lżejszym gatunkowo. I choć prym w I połowie wiedli goście, to łodzianie jako pierwsi strzelili gola i otworzyli wynik spotkania.

Przy Piłsudskiego stadion znów został zapełniony niemal do ostatniego miejsca. Niemal, bo straszył jedynie widok pustej trybuny „pod zegarem”. Bez wielkiej ceremonii i specjalnych gości obiekt z dopingującymi przez 90 minut kibicami i tak robił ogromne wrażenie. Szczególnie, że to wciąż tylko III liga, o czym brutalnie przypominały wydarzenia boiskowe.

Na zielonej murawie działo się niezbyt wiele, choć w 15. minucie gry dobrą okazję do zmiany wyniku mieli goście. Gdyby nie skuteczne wybicie Marcina Nowaka, to być może Jurij Hłuszko zdołałby zmieścić piłkę w widzewskiej bramce. Po tym zaczęła się seria rzutów rożnych dla Pelikana, ale żadnego z nich goście nie zamienili na gola.

W okolicach 20. minuty gry widzewiacy zostali niemal zamknięci na swojej połowie i to goście zdawali się być drużyną bardziej zorganizowaną. Nieliczne próby łodzian były mało składne, zdarzały się desperackie strzały, jak choćby ten Adama Radwańskiego z 26 minuty. Łowiczanie byli lepsi i po chwili tylko słupek uratował gospodarzy przed stratą gola. Na listę strzelców nieomal nie wpisał się Przemysław Bella.

ZOBACZ: RTS Widzew Łódź. Kadra na rundę wiosenną 2016/2017

Pelikan grał składniej, ale co z tego, skoro to widzewiacy strzelili gola? Nie byle jakiego zresztą, bo bramka zdecydowanie mogła się kibicom podobać. Do osamotnionego Radwańskiego podawał Daniel Mąka, a młody pomocnik idealnie zawinął piłkę przy słupku i nie dał szans bramkarzowi. Od 35. minuty widzewiacy prowadzili więc 1:0.

Trafienie Radwańskiego dodało chyba łodzianom skrzydeł, bo kilka chwil później ciekawym strzałem popisał się Mateusz Michalski, choć pozycja była trudna i ostatecznie futbolówka minęła słupek. Skromne prowadzenie udało się widzewiakom dowieźć do końca I połowy.

Drugą część spotkania obie drużyny zaczęły bez żadnych zmian. Dobrą sytuację do zmiany wyniku mieli widzewiacy w 53. minucie gry. Spod linii bocznej do Mąki podał Michalski, ale ten pierwszy zamiast szukać strzału, nieco zagubił się z piłką i zamiast gola łodzianie zyskali tylko rzut rożny. Później dalej było nieskutecznie, a przykładem niech będzie niecelny strzał Marcina Krzywickiego chwilę po pierwszej akcji.

58. minuta to znakomity kontratak Widzewa, który powinien zostać zakończony golem. Radwański świetnie wyszedł z piłką z własnej połowy, podał do Michalskiego, a ten znalazł w polu karnym Krzywickiego. Napastnik pogubił się jednak w ostatniej fazie akcji i sam pewnie łapie się za głowę, że nie trafił wtedy do siatki.

CZYTAJ TEŻ: RTS Widzew Łódź. Łódzki Związek Piłki Nożnej wydał zakaz wyjazdów dla kibiców

W drugiej części gry widzewiacy spisywali się mimo wszystko lepiej i już w 72. minucie tylko słupek uratował łowiczan przed stratą drugiej bramki. Blisko strzału kolejny raz był Radwański, który dobrą piłkę dostał od Michalskiego. Po chwili swoich szans próbował też Marcin Kozłowski, ale bez większych problemów bronił Michał Nowak.

Ostatnie 10 minut łodzianie zagrali w przewadze jednego zawodnika, bo za dwie żółte kartki boisko musiał opuścić Tomasz Bogołębski. Mimo tego swoją najlepszą okazję w meczu właśnie wtedy miał Pelikan. Po strzale Mateusza Majewskiego błąd popełnił Patryk Wolański, który wypuścił piłkę z rąk. Bramkarz zrehabilitował się jednak przy dobitce i w sobie tylko znany sposób wybił futbolówkę za linię.

Później niezłe sytuacje mieli jeszcze widzewiacy, ale pod bramką zawiedli i Kozłowski i Piotr Okuniewicz. Łodzianie jak niemal zawsze zaserwowali swoim kibicom nerwową końcówkę, ale na szczęście dla nich, tym razem z happy endem. W ostatniej, 95. już minucie gry, wynik podwyższył Dawid Kamiński. Kibice mogli już tylko oglądać sprint Przemysława Cecherza w kierunku swojego zawodnika, bo sędzia zaraz po strzale zagwizdał po raz ostatni.

RTS Widzew Łódź – Pelikan Łowicz 2:0 (1:0)

Widzew: Wolański – Kozłowski, Nowak, Zieleniecki, Gromek (90+2 Baran) – Michalski, Rodak (80. Olczak), Kazimierowicz, Mąka (63. Kamiński) – Radwański – Krzywicki (70. Okuniewicz)

Pelikan: Nowak – Gawlik, Bończak, Broniarek, Bogołębski – Bella, Kasprzyk – Kuczak (75. Woźniak), Wojcieszyński, Parobczyk (61. Ciach) – Hłuszko (77. Majewski)

Sędzia: Piotr Rzucidło (Warszawa)

Żółte kartki: Gromek, Radwański, Okuniewicz

Czerwone kartki: Bogołębski (za dwie żółte)

[wideo_iframe]//get.x-link.pl/a37a944c-5920-ff6b-6bd0-31209647177e,0fe8e2be-f75d-c7b3-51e2-37a392246b3e,embed.html[/wideo_iframe]