menu

Paweł Brożek: Zdarzają się mecze, które trzeba wybronić

30 sierpnia 2014, 11:12 | Jakub Podsiadło

– Punkty są zasłużone, bo byliśmy lepszą drużyną. Po czerwonej kartce musieliśmy się cofnąć i bronić do samego końca – mówił Paweł Brożek po skromnym zwycięstwie Wisły nad GKS-em Bełchatów. Po jedynym golu autorstwa Rafała Boguskiego "Biała Gwiazda" wygrała z beniaminkiem 1:0 (1:0).

– Nasza pierwsza połowa wyglądała bardzo dobrze, po raz kolejny stwarzaliśmy sobie sytuacje seriami, żeby spokojnie wyjść na drugą zabrakło drugiej bramki, natomiast przez to, że Alan dostał czerwoną kartkę, musieliśmy się cofnąć i bronić do samego końca – zaczął "Brozio". Uryga w odstępie trzech minut zobaczył dwie żółte kartki i osłabił wiślaków, którzy nie mogli być pewni wygranej do końcowego gwizdka. – "Weszliśmy" nieźle i w pierwszy kwadrans drugiej połowy, ale po kartce tak naprawdę mieliśmy niewiele do powiedzenia w ofensywie – stwierdził.

– Nie znam takiej drużyny, która grałaby cały czas pressingiem – odpowiedział Brożek na zarzuty oddania inicjatywy bełchatowianom w drugiej części gry. – Mamy w swojej grze różne fragmenty, czasami też musimy cofnąć się na swoją połowę, dlatego musieliśmy oddać pole Bełchatowowi. Nie wyniknęło z tego żadne zagrożenie z ich strony – podsumował. Zwycięstwo dała Wiśle finezyjna akcja z 24. minuty - po przytomnym podaniu Stilicia Brożek sam mógł wymierzyć sprawiedliwość, lecz ostatecznie oddał piłkę Rafałowi Boguskiemu i to on pokonał bezradnego Arkadiusza Malarza. – Tak naprawdę napastnik powinien to skończyć, chociaż ja byłem tyłem do bramki i nie widziałem bramkarza, za to widziałem "Bogusia" – przyznał. – Punkty są zasłużone. Wydaje mi się, że byliśmy lepszą drużyną. Oczywiście, zdarzają się mecze, które trzeba "wybronić" i dlatego te punkty cieszą. Graliśmy w dziesiątkę i to na pewno nie komfortowa sytuacja dla drużyny.

Po czerwonej kartce brak roszad spowodowanych niedoborem wartościowych zmienników musiała rekompensować improwizacja - kilka razy sam Brożek popisywał się interwencjami raczej w stylu stopera, wybijajac piłki z pola karnego albo przechwytując futbolówkę pod polem karnym Wisły. – Mam zadania defensywne jak każdy w tej drużynie, raz wychodzą lepiej, a raz gorzej. Sporo pracujemy i rozmawiamy na temat gry w obronie – mówił, dodając na temat gorącej atmosfery podczas meczu: – Na pewno lepiej gra się nam przy dopingu. Miejsce kibica jest na trybunach i tak naprawdę to dla kibiców się gra oraz ciężko pracuje. Nie ma co ukrywać, że ich brakowało.

– Teraz odpoczniemy, bo za nami siedem spotkań w tym samym składzie. Przerwa przyda się nam, żeby zregenerować się i przygotować do meczu w Bydgoszczy – zakończył.


Polecamy