menu

Paweł Brożek: Nie mam szans na występ z Lechią

24 maja 2014, 20:39 | Jakub Podsiadło

Paweł Brożek zdążył zaliczyć asystę przy bramce Semira Stilicia w przegranym 2:3 (2:1) meczu Wisły z Górnikiem Zabrze, zanim w 53. minucie musiał opuścić boisko z kontuzją. Napastnik "Białej Gwiazdy" przejdzie badania, które określą datę jego powrotu do gry - jest jednak pewne, że "Brozia" zabraknie w środowym spotkaniu w Gdańsku.

Brożek zaczął narzekać na ból po starciu z Pavelsem Steinborsem w końcówce pierwszej połowy meczu. Po przerwie wydawało się, że z napastnikiem Wisły wszystko w porządku, jednak ostatecznie opuścił boisko w 53. minucie. – Mam problem z mięśniem dwugłowym. Wydaje mi się, że więcej będę mógł powiedzieć po jutrzejszych badaniach, ale nie jest zbyt dobrze. Już w pierwszej połowie czułem ból, a przy okazji startu do piłki w drugiej połowie poczułem ukłucie i nie było sensu kontynuować gry – wytłumaczył wiślacki snajper po meczu. – W przerwie próbowaliśmy "uratować" nogę, odrobinę z tym zaryzykowałem, widocznie się nie opłaciło. Podejrzewam, że nie ma szans na mecz z Lechią. Liczę na to, że w meczu z Zawiszą może wybiegnę na boisko – zapowiedział.

Walczymy o puchary, więc to nie tak, że moje wyjście na drugą połowę było ryzykowne – zaprzeczał Brożek. – [Przed meczem z Górnikiem] byliśmy w takiej sytuacji, że zostały trzy mecze do końca i musieliśmy je wygrać.

Kontrolowaliśmy przebieg spotkania do momentu wyrównującej bramki Górnika. Tak naprawdę zabrakło nam "kropki nad i", czyli bramki na 3:1, a mieliśmy ku temu sytuacje - "uspokoilibyśmy" mecz i zwycięstwo byłoby pewne. – tłumaczył wiślak, który najbardziej żałował dwóch okazji z pierwszej części meczu. Dwa razy piłkę podawał mu jego brat, Piotr, i dwa razy akcje kończyły się koszmarnymi pudłami reprezentanta Polski. – Sam miałem dwie sytuacje, nie ma się z czego tłumaczyć - dostałem piłkę trochę z tyłu i właśnie ta sytuacja powinna skończyć się bramką.

Jesteśmy zawiedzeni straconą szansą na wygraną. W szatni był tylko smutek, nie było złości, była cisza – ciągnął Brożek. – Trener ma 2-3 dni, żeby ustawić zespół przed najbliższymi meczami, nasza sytuacja kadrowa nie wygląda fajnie. Trzeba liczyć na to, że chłopaki powalczą o to, żeby jak najkorzystniej wypaść w Gdańsku. Gramy o swoje kontrakty i o swoją przyszłość, tak więc nie wyobrażam sobie, żeby nie było tam walki.

Podobnie, jak umowy kilku kolegów z zespołu, kontrakt Brożka z Wisłą wygasa wraz z końcem obecnego sezonu. Klub nie kwapi się do negocjacji nowej umowy, zamiast tego usiłuje sprowadzić na Reymonta Macieja Jankowskiego. – Pokazywałem się z dobrej strony cały sezon i jeżeli Wisła nie będzie chciała przedłużyć kontraktu ze mną, mam różne opcje. Klub podjął ze mną rozmowy, a jaki będzie ich koniec - zobaczymy – stwierdził.


Polecamy