Wisła Sandomierz zremisowała z Orlętami Radzyń Podlaski
Trzecia liga. Wisła zremisowała z Orlętami 1:1. - Punkt z czołowym zespołem trzeba uszanować - mówił trener Jarosław Pacholarz
fot. Archiwum klubu
Wisła Sandomierz - Orlęta Radzyń Podlaski 1:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Andrij Nikanowycz 31, 1:1 Krystian Puton 80.
Wisła: Wierzgacz 6 - Ziółek 6, Wilk 6, Górski 6, Chorab 6 Ż (87. Korona nie klas.) - Piątkowski 7, Sudy 6, Nikanowycz 7 Ż, Jakóbczyk 6 (68. Łata 2) - Juda 6, Piechniak 6 (78. Siudak nie klas.).
Orlęta: Stężała - Kiczuk, Stolarczyk, Zarzecki, Szymala - Ciborowski (77. Melnyczuk), Kot Ż, Wiejak (76. Iwańczuk), Puton (86. Rycaj), Zmorzyński - Kalita (62. Myśliwiecki).
Sędziował: Artur Szelc z Krosna.
Widzów: 600.
Wisła zagrała już z Jarosławem Piątkowskim, który wrócił po pauzie za czerwona kartkę. Z tego samego powodu wypadł natomiast Mateusz Michalski, a kontuzje wykluczyły z występu Patryka Tura i Michała Mokrzyckiego. Trener Jarosław Pacholarz liczy na to, że dwaj ostatni zawodnicy dojdą już na kolejne spotkanie.
Wisła bardzo dobrze zagrała w pierwszej połowie. W 31 minucie objęła prowadzenie. Uderzał Damian Juda, bramkarz gości odbił piłkę. Jako pierwszy dopadł do niej pomocnik gospodarzy Andrij Nikanowycz i skierował do siatki.
Na 2:0 w 75 minucie mógł podwyższyć Damian Juda, ale bramkarz gości tym razem był na posterunku. - Ta bramka na pewno rozstrzygnęłaby losy spotkania. Mieliśmy jeszcze kilka innych dogodnych okazji. Poza tym gola strzelił Kacper Piechniak, ale sędzia go nie uznał. Dopatrzył się bowiem faulu naszego zawodnika - mówił Jarosław Pacholarz, trener Wisły.
W drugiej połowie gospodarze nie grali już tak dobrze. Do głosu doszli przyjezdni. W 80 minucie dopięli swego. Krystian Puton pokonał Stanisława Wierzgacza po wrzutce Rafała Kiczuka.
MÓWI TRENER
Jarosław Pacholarz, Wisła: - Mecz miał dwie różne połowy. Pierwsza była dobra w naszym wykonaniu. Po przerwie było gorzej. Dało o sobie znać zmęczenie. Widać, że zespół odczuwał trudy środowego pojedynku z Wólczanką, w którym od dziesiątej minuty musieliśmy grać w dziesiątkę.