Unia remisuje w Płocku. Kibice bohaterem spotkania
Płoccy kibice zostali głównymi bohaterami spotkania, bo to oni pomagali w odśnieżaniu płyty boiska. Gdyby nie oni, to mecz może w ogóle by się nie odbył. Piłkarze niestety nie byli w stanie odwdzięczyć się wynikiem, ponieważ zaledwie zremisowali 2:2.
fot. Krzysztof Ciurej
Pierwsza połowa stała na przyzwoitym poziomie. Wynik szybko otworzyli gospodarze zdobywając gola już w 17. minucie. Do piłki w polu karnym dopadł Janus i bez większego problemu wpakował ją do pustej bramki.
Kwadrans później na strzał zza pola karnego zdecydował się Matras. Piłka nie była uderzona mocno, ale bardzo precyzyjnie. Bramkarz Wisły był trochę źle ustawiony i zawodnik z Tarnowa wpakował mu piłkę „za kołnierz”.
Wisła chciała jak najszybciej odrobić stratę przed przerwą i ruszyła do ataku. Hiszpański na lewym skrzydle przeprowadził szarżę w pole karne, a tam jeden z defensorów sprowadził go do parteru. Sędzia nie miał większych wątpliwości i wskazał na wapno. Egzekutorem rzutu karnego był Janusz Dziedzic.
W pierwszej części spotkania warta odnotowania była jeszcze zmiana w szeregach Wisły. Płytę boiska musiał opuścić kontuzjowany Filip Burkhardt, a w jego miejsce wszedł Marcin Krzywicki. Na skutek tej zmiany rosły napastnik Wisły zajął miejsce najbardziej wysuniętego zawodnika, a Dziedzic grał tuż za jego plecami.
Druga połowa pod względem sportowym była dużo słabsza. Wisła raczej starała się kontrolować wynik i z upływem czasu brakowało akcji, w której któryś z zespołów potrafiłby wymienić 3-4 podania. Na 25 minut przed końcem meczu drugi żółty kartonik zobaczył Kostecki i od tego momentu Wisła grała w przewadze. Zamiast zaatakować gospodarze chcieli za wszelką cenę dowieźć wynik 2:1 do końca.
Kilka minut przed końcem sędzia podyktował drugi rzut karny w tym meczu. Nowy bramkarz Wisły, który zanotował w tym spotkaniu swój debiut, początkowo obronił strzał przeciwnika, ale nie zorientował się gdzie jest piłka i Fałowski wykorzystał szansę na dobitkę. Golkiper Wisły mógł się zrehabilitować za błąd z pierwszej części spotkania, ale zabrakło mu ułamka sekundy do skutecznej interwencji. Wynik spotkania już się nie zmienił i w Płocku ostatecznie padł remis 2:2.
Trener Kaczmarek na pomeczowej konferencji nie krył zażenowania postawą swoich piłkarzy. Stwierdził, że dla niego to niepojęte by drużyna, która gra na własnym boisku, prowadzi 2:1 i gra do tego w przewadze jednego zawodnika mogła stracić bramkę. Z kolei trener gości był zadowolony zarówno z wyniku, jak i z gry swojej drużyny.