Optymalny skład reprezentacji Japonii. Mamy się kogo obawiać?
6 grudnia 2017, 14:03 | red
Japonia nie potrzebowała baraży, aby awansować na Mundial w Rosji. W grupie B strefy AFC zajęła pierwsze miejsce, zostawiając w tyle m.in. Australię, z którą zremisowała oba bezpośrednie mecze 1:1. Kto stanowi o sile drużyny Kraju Kwitnącej Wiśni? Oto jak może wyglądać skład przeciwko Polsce, o ile wszyscy wymienieni będą zdrowi, utrzymają wysoką formę, a niektórzy z nich... poprawią relacje z bośniackim selekcjonerem Vahidem Halilhodziciem.
Zdecydowanym numerem jeden jest bramkarz na co dzień walczący o skład w Ligue 1. To doświadczony zawodnik; debiut w kadrze zaliczył w 2008 roku. Od tamtej pory bronił w 81 meczach. W towarzyskim spotkaniu z Brazylią udało mu się wybronić karnego, którego strzelał Neymar
fot. Instagram
fot. Instagram
Nie do wygryzienia na prawym boku defensywy. Może liczyć także na jedenastkę w klubie, dla którego w tym sezonie rozegrał 22 mecze (zaliczył dwie asysty). Jest w najlepszym wieku dla piłkarza z pola. Musimy na niego uważać, bo lubi podłączyć się do akcji ofensywnych i dobrze czuje się w grze kombinacyjnej. Polecamy powtórkę jego asysty przy golu na 3:0 z Metz.
fot. Instagram
fot. Instagram
Jest ceniony nie tylko w ojczyźnie, ale również w Premier League. Utrzymać skład przez niemal sześć sezonów to duża sztuka. Szepnąć o nim słówko selekcjonerowi Adamowi Nawałce mógłby Jan Bednarek, który rywalizuje z nim na treningach "Świętych". Głównie dzięki niemu Japonia straciła tylko siedem goli w eliminacjach (w dziesięciu meczach).
fot. Instagram
fot. Instagram
Oto jeden z dwóch zawodników, który nadal gra w kraju i zarazem który może liczyć na pierwszy plac w reprezentacji. Faktem jest, że konkurencji na środku specjalnej nie ma. Ale też nie tylko z tego powodu występuje w kadrze. Od paru lat jest czołowym stoperem Japonii. Z Urawą wygrał Azjatycką Ligę Mistrzów, krajowy puchar, a także dwukrotnie sięgnął po wicemistrzostwo w lidze.
fot. Instagram
fot. Instagram
Oto kolejny japoński obrońca, którego możemy podziwiać w mocnej, europejskiej lidze. 31-latek, wyceniany przez transfermarkt na 3,5 mln euro, od sześciu lat gra dla Interu. W tym sezonie wystąpił w 10 meczach. Trzeba na niego uważać, bo potrafi być nieobliczalny. Wydaje się, że prezentuje podobny poziom co np. Maciej Rybus.
fot. Instagram
fot. Instagram
Bez niego trudno wyobrazić sobie tę drużynę. Jest jej kapitanem z przeszło 100 występami na koncie. W styczniu skończy 34 lata, ale nie ma to żadnego znaczenia, bo potrafi się utrzymać także na poziomie Bundesligi. Gdybyśmy mieli go zestawić z Krzysztofem Mączyńskim, to wygrałby ten pojedynek bez dwóch zdań.
fot. AFP/East News
fot. AFP/East News
Tak samo jak Makino gra na co dzień w ojczyźnie i tak samo jak on ma szansę na występy od pierwszego gwizdka w reprezentacji narodowej. Odpowiada głównie za zabezpieczanie tyłów. W eliminacjach zdobył jedną bramkę; w wygranym 2:1 spotkaniu z Irakiem.
fot. AFP/East News
fot. AFP/East News
Zdecydowanie gwiazda numer jeden. Manchester United potrafił wydać na niego 16 mln euro, Borussia Dortmund połowę tej kwoty. W tym sezonie rozegrał 16 meczów (3 bramki i tyle samo asyst). Podobno w kadrze nie gra tyle, ile powinien, bo nie pasuje do filozofii trenera, który woli kontratak od ataku pozycyjnego. Zobaczymy, czy w czerwcu wybierze go do składu na Polskę. Alternatywą jest Takuma Asano z VfB Stuttgart.
fot. Instagram
fot. Instagram
Obok Kagawy to najbardziej rozpoznawalny japoński piłkarz. Zrobił niezłą karierę w CSKA Moskwa i AC Milan, ale także w kadrze, dla której zagrał 90 razy zdobywając 36 bramek. Obecnie próbuje sił w lidze meksykańskiej (12 meczów, 3 gole). Zagadką pozostaje czy wystąpi przeciwko Polsce. U bośniackiego selekcjonera nie wywalczył sobie składu.
fot. Instagram
fot. Instagram
Na tego piłkarza będą musieli zwrócić uwagę Łukasz Piszczek z Kamilem Glikiem. To błyskotliwy pomocnik, który dla Japonii zdobył sześć bramek. W klubie wprawdzie nie dostaje tylu minut, ile w reprezentacji, ale nie przeszkodziło mu to w tym, żeby asystować przy golu przeciwko Bayernowi Monachium. Jest wyceniany na 2,5 mln euro, choć ma tylko pół roku ważnego kontraktu.
fot. Instagram
fot. Instagram
Jeżeli weźmiemy pod uwagę dokonania i sukcesy, to jest to aktualnie najlepszy napastnik Japonii. Ma w nogach pięć sezonów Bundesligi, a trzeci rozgrywa właśnie w Premier League. W sezonie 2015/16 przyczynił się do niespodziewanego mistrzostwa "Lisów", zdobywając 5 bramek. Zaraz pewnie ten wynik na Wyspach poprawi, bo w tej edycji strzelił już 4 razy w 12 meczach. W kwalifikacjach do mundialu trafił o dziwo tylko raz. Przez Transfermarkt jest wyceniany na 7 mln euro, czyli tyle, ile Kamil Grosicki.
fot. AFP/East News
fot. AFP/East News
1 / 12
Komentarze (0)
>