menu

Dwie wyprawy Arki Gdynia na Podlasie w odstępie kilku dni

4 sierpnia 2016, 09:24 | Szymon Szadurski

Gdynianie zagrają w piątek w lidze z Jagiellonią, a we wtorek w Pucharze Polski z Olimpią Zambrów. Arka po meczu z „Jagą” nie zostaje na Podlasiu, ponieważ na drugi mecz pojedzie tam jeszcze raz.


fot. Fot. Przemysław Świderski

Piłkarze gdyńskiej Arki dzisiaj wyruszają do Białegostoku, stolicy Podlasia, gdzie w jutrzejszym, czwartym spotkaniu po powrocie do ekstraklasy, zmierzą się o godz. 18 z tamtejszą Jagiellonią. Spotkanie to elektryzuje kibiców obu ekip. Żółto-niebiescy po dwóch zwycięstwach na własnym stadionie, z Wisłą Kraków i Ruchem Chorzów, zajmują trzecie miejsce w tabeli, jednak jeszcze lepiej sezon rozpoczął ich kolejny rywal. „Jaga” jest wiceliderem ligowej stawki, ustępując tylko rewelacyjnie grającemu Zagłębiu Lubin. Powoduje to, że piątkowy mecz wyrósł na szlagier tej kolejki ekstraklasy.

- Jagiellonia będzie najtrudniejszym rywalem, z jakim zmierzymy się w tej części sezonu - nie ukrywa Grzegorz Witt, drugi trener Arki. - Faworytem w tym starciu nie będziemy, jest nim klub z Białegostoku. Jednak znamy swoją wartość i chcemy przywieźć z Podlasia punkty. Trzeba walczyć z każdym. Analizowaliśmy już ostatnie, wygrane mecze Jagiellonii z Lechem Poznań i Ruchem Chorzów i nie zamierzamy popełnić błędów ekip, które uległy drużynie Michała Probierza.

Ponadto traf chciał, że Arka na Podlasie wybrać będzie musiała się także na początku przyszłego tygodnia. A dokładniej we wtorek, aby zagrać mecz 1/16 Pucharu Polski przeciwko II-ligowej Olimpii Zambrów. Choć Białystok od Zambrowa dzieli niecałe 70 kilometrów, żółto niebiescy nie zdecydowali się zostać od dziś do wtorku na wschodzie kraju.

- Nawet nie rozważaliśmy takiej opcji - mówi Grzegorz Witt.

Wpływ na decyzję działaczy oraz sztabu szkoleniowego miało kilka czynników, i nie były to względy finansowe. Przeciwko znacznie niżej notowanej od Arki Olimpii wystawiony zostanie prawdopodobnie rezerwowy skład, podobny do zestawienia, jakie trener Grzegorz Niciński desygnował na murawę w wygranym starciu poprzedniej rundy PP z Romintą Gołdap. Oznacza to, że gros piłkarzy, którzy powalczą w Zambrowie, nie została uwzględniona w osiemnastce meczowej, powołanej na starcie z Jagiellonią. W konsekwencji przedstawiciele sztabu szkoleniowego Arki będą mogli swobodnie pozwolić sobie, aby po meczu z „Jagą” kilku kluczowym piłkarzom zaoszczędzić kolejnej wycieczki pod granicę z Białorusią.

- Z drugiej strony nie ma też co przesadzać, to nie jest wyprawa na koniec świata - mówi Grzegorz Witt. - Podróż trwa 5,5 godziny. Nawet ci, którzy zagrają we wtorek w Zambrowie, będą mieli sporo czasu, aby zregenerować się przed sobotnim meczem ze Śląskiem Wrocław w Gdyni.

Przeciwko pozostaniu Arki na Podlasiu po spotkaniu z „Jagą” przemawia też kolejny czynnik. Jest to region, w którym występuje wyraźny deficyt odpowiednio utrzymanych boisk trawiastych. Nawet trener Jagiellonii Michał Probierz wielokrotnie narzekał, że jego piłkarze mają trudne warunki do ćwiczeń. Na podobne kłopoty mogliby natrafić rzecz jasna piłkarze z Gdyni.

Trenerowi Grzegorzowi Nicińskiemu powoli poprawia się też pole manewru w ofensywie. Do indywidualnych treningów powrócili już kontuzjowani ostatnio Michał Nalepa i Paweł Abbott, którzy w zeszłym roku zaliczali się do kluczowych postaci w zespole. Dobre wieści napływają ponadto od trenerów grup młodzieżowych Arki. Pomocnik Mateusz Młyński i napastnik Julian Goyke otrzymali powołania na konsultację szkoleniową kadry Polski do lat 16.

- To utalentowani zawodnicy - mówi trener Ireneusz Michalik. - Jeśli będą dalej tak się rozwijać, mogą za kilka lat stanowić o przyszłości Arki.

„Jest zdeterminowany, by spełniać swoje marzenia”. Najmłodszy w Polsce piłkarz po amputacji zagrał z profesjonalistami

TVN24/x-news

Follow @baltyckisport


Polecamy