menu

Olimpia Grudziądz pokonała Widzew Łódź po niesamowitej końcówce! Odrobiła dwubramkową stratę! [zdjęcia]

3 listopada 2018, 20:38 | ŁS

Olimpia jeszcze w 89. minucie przegrywała z Widzewem 0:2, ale pokazała charakter i wywalczyła komplet punktów po genialnej końcówce i trzech strzelonych bramkach w ciągu trzech minut!


fot. Łukasz Szalkowski

fot. Łukasz Szalkowski

fot. Łukasz Szalkowski

fot. Łukasz Szalkowski

fot. Łukasz Szalkowski

fot. Łukasz Szalkowski

fot. Łukasz Szalkowski

fot. Łukasz Szalkowski

fot. Łukasz Szalkowski

fot. Łukasz Szalkowski

fot. Łukasz Szalkowski
1 / 11

Olimpia Grudziądz - Widzew Łódź 3:2 (0:2)
Bramki: Konrad Handzlik (89), Przemysław Kita (90), Robert Ziętarski (90+2) - Maciej Kazimierowicz (33), Mateusz Michalski (40).
Olimpia: Muzyk - Ciechanowski, Nakrošius, Witasik, Wawszczyk - Skibicki (72. Gabor), Śmietanko (46. Marzec), Ziętarski, Handzlik (90. Poręba), Papikjan (67. Kaczmarek) - Kita.
Widzew: Wolański - Kozłowski, Sylwestrzak, Zieleniecki, Wełna - Michalski, Kazimierowicz, Gibas, Mąka (66. Banaszak), Gutowski (79. Pięczek) - Mihaljević (84. Nika Kwantaliani).
Żółte kartki: Witasik, Kita, Skibicki, Handzlik - Kazimierowicz, Sylwestrzak, Kwantaliani.

To był prawdziwy horror, ale ze szczęśliwym zakończeniem. Grudziądzanie od początku meczu grali pewnie i przeważali. Efektem tej przewagi była bramka, która jednak nie została uznana przez sędziego. Kilka minut później później łodzianie wyprowadzili kontratak, który zakończył się golem Macieja Kazimierowicza. Siedem minut później było już 0:2, kiedy po kolejnej dobrej kontrze piłkę do siatki wpakował Mateusz Michalski.

Olimpia w drugiej połowie mocno naciskała i zepchnęła Widzew do głębokiej defensywy. Długo biła jednak głową w mur, bo łodzianie skutecznie się bronili. W 62. minucie zrobiło się ogromne zamieszanie po tym, jak jeden z piłkarzy Widzewa zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym, ale sędzia nie zdecydował się na podyktowanie "jedenastki". To tylko rozsierdziło grudziądzan, którzy ruszyli do ataku ze zdwojoną siłą. Efekty przyszły późno, bo w samej końcówce meczu.

Najpierw w 89. minucie świetnym strzałem ze skraju pola karnego popisał się Konrad Handzlik i "zmieścił" piłkę tuż przy słupku. Chwilę później w polu karnym dobrze odnalazła się Przemysław Kita i zaskakującym strzałem pokonał zdezorientowanego Patryka Wolańskiego. Już w doliczonym czasie gry Olimpia wywalczyła rzut karny po tym, jak jeden z łodzian faulował we własnym polu karnym. Do piłki podszedł Robert Ziętarski. Jego strzał wybronił Wolański, ale wobec dobitki był już bezsilny. Niesamowity powrót "biało-zielonych" stał się faktem. Minutę później sędzia zakończył spotkanie.

Zwycięstwo z liderem zakończyło długą serię meczów, w których grudziądzanie nie potrafili zdobyć trzech punktów.


Polecamy