Olimpia Grudziądz pokonała Polonię Bytom 2:1. Cieśliński się zrehabilitował
Adam Cieśliński, który w poprzedniej kolejce nie wykorzystał rzutu karnego, tym razem trafił do bramki po podaniu Paula Grischoka. Drugiego gola dołożył Piotr Ruszkul, a honorową bramkę zdobył wychowanek bytomian Kamil Walesa i Olimpia Grudziądz pokonała na wyjeździe Polonię Bytom 2:1.
fot. msz
Oba zespoły przystępowały do dzisiejszego spotkania podrażnione nieudanymi występami w środę. O ile Polonia Bytom gładko przegrała w Świnoujściu i nie mogła mieć raczej do nikogo pretensji o taki obrót sprawy, o tyle Olimpia na własne życzenie nie zgarnęła kompletu punktów w meczu z Dolcanem, po tym jak w końcówce spotkania rzutu karnego nie wykorzystał Adam Cieśliński. Dzisiaj napastnik Olimpii miał więc dodatkową motywację by zmazać złe wrażenie.
Pierwsza połowa spotkania mogłaby się w sumie nie odbyć. Przypominała piłkarskie szachy, oba zespoły wydawały się być znudzone gorącym, niedzielnym popołudniem, a kibice niezbyt licznie zgromadzeni na stadionie (widać wielu również uznało, że niedzielne popołudnie lepiej wykorzystać w inny sposób), mogli czuć się zawiedzeni. Mimo to doping kibiców Polonii nie ustawał i mógł nieść zespół do walki. Tej niestety dużo było głównie w środku pola, a nie pod obiema bramkami. Momentami puszczały nerwy, a za dyskusje sędzia ukarał dwóch zawodników Polonii i już do końca meczu trybuny upatrzyły sobie wroga numer jeden.
Z wydarzeń typowo piłkarskich przed przerwą warto odnotować w sumie tylko groźne uderzenie głową Piotra Ruszkula tuż przed przerwą, po którym piłka przeszła tuż ponad bramką. Poza tym wyraźnie widać było, że piłkarzom we znaki dawał się upał, a sędzia już około 23 minuty zarządził dwuminutową przerwę na uzupełnienie płynów.
W drugiej połowie z sił wyraźnie opadła Polonia, w której składzie zagrało w spotkaniu aż pięciu (!) młodzieżowców. Na domiar złego po przerwie na boisku nie wyszedł już Paweł Gamla, a z braku innych stoperów ustawić się musiał na środku obrony zielony na tej pozycji Krzysztof Michalak. Grudziądzanie rozpoczęli drugą połowę od mocnego uderzenia, a dużo pracy miał zwłaszcza dobrze broniący Mateusz Mika. Napór gości udało się wytrzymać Polonii jedynie do 60. minuty. Aktywny na lewym skrzydle Paul Grischok w którejś z kolei próbie znalazł sposób, by dograć w pole karne do Cieślińskiego, a ten tym razem nie zmarnował dogodnej okazji, nie dając szans bramkarzowi Polonii.
Mimo braku sił piłkarze Piotra Pierścionka próbowali odpowiedzieć, jednak brakowało im zgrania i precyzji. Do tego odsłonili się, dając Olimpii okazje do kontrataków. Po jednym z nich między środkowych obrońców piłkę dostał Piotr Ruszkul, wyszedł sam na sam z bramkarzem i podciął po profesorsku piłkę nad wychodzącym by skrócić kąt Miką, a ta wpadła idealnie w środek bramki.
Końcówka spotkania przyniosła kolejne próby ataków Polonii, ale kontaktowego i jak się okazało jedynie honorowego gola, udało się strzelić dopiero w 89. minucie. Wprowadzony na boisko w końcówce wychowanek, Kamil Walesa zdołał wpakować piłkę do bramki Olimpii w sporym zamieszaniu w polu karnym. Mimo doliczonych czterech minut gry Polonii zabrakło już czasu na wyrównanie.
Tym samym Olimpia dopisała sobie na konto cenne trzy punkty, a Polonia zanotowała drugą porażkę w drugim meczu tego sezonu. W środę będzie miała okazję zrehabilitować się w zaległym meczu z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza. Jeśli jednak przegra to spotkanie jej sytuacja już na początku sezonu będzie bardzo trudna.