menu

Okocimski stracił zwycięstwo z Puszczą. Słabnie nadzieja na utrzymanie

27 kwietnia 2014, 14:02 | Jakub Podsiadło

Po remisie z Puszczą Niepołomice, sytuacja zawodników Okocimskiego Brzesko staje się powoli beznadziejna. Gracze prowadzeni przez duet trenerski Orłowski - Przytuła do bezpiecznego miejsca nadal tracą 7 punktów.

Puszcza wywiozła jeden punkt z Brzeska
Puszcza wywiozła jeden punkt z Brzeska
fot. Ewelina Żak

Ani Okocimski, ani Puszcza nie mają rzesz kibiców, które mogłyby się od lat szczerze nienawidzić, co dawałoby pierwszoligowym "małym derbom" Małopolski inny kontekst niż tylko ten geograficzny. Prolog do niedzielnego meczu napisała jednak pierwszoligowa tabela, w której Okocimski okupuje ostatnie miejsce, a niepołomiczanie balansują nad strefą spadkową. Puszcza ostatecznie przyjechała do Brzeska z Wallace'em, który wykurował się na czas. W meczu nie wystąpił Andrzej Sobieszczyk - pierwszy bramkarz "Żubrów" rozchorował się tuż przed spotkaniem. Połowa duetu trenerskiego Przytuła-Orłowski w osobie tego drugiego (pierwszy wybrał zasiadanie w studiu telewizyjnym i w Brzesku go nie było) ponownie postawiła na Jakuba Kapsę, Kacpra Tatarę i Konrada Cebulę, za kadencji Piotra Stacha częściej pełniących rolę rezerwowych.

Postronny obserwator pierwszych 45 minut mógłby pomyśleć, że na boisku grają drużyny co najmniej z bezpiecznego środka tabeli, a nie zespól aktualnie potrzebujące punktów jak tlenu. Miażdżącą przewagę optyczną mieli goście z Niepołomic, choć do samego gwizdka na przerwę nijak nie przełożyło się to na klarowne okazje bramkowe. Do pierwszego składu Puszczy wrócił Krzysztof Zaremba i to jego stroną boiska atakowali podopieczni Dariusza Wójtowicza. Nowy skrzydłowy niepołomiczan miał do pomocy aktywnego Petara Borovicanina, lecz oprócz dość przypadkowej i nieczystej główki z 35. minuty nie stworzył więcej zagrożenia pod bramką Mateusza Kuchty. Kontrataki "Piwoszy" w pierwszej połowie nie przyniosły nawet strzału w światło bramki w wykonaniu gospodarzy. Z wyniku po pierwszej odsłonie najbardziej niezadowolony był Dariusz Wójtowicz - do samego końca wydawało się, że bramka dla gości jest jedynie kwestią czasu.

W przerwie pieklący się na ławkach rezerwowych trenerzy mogli przekazać swoje uwagi piłkarzom i zrobili to na tyle dobitnie, że druga połowa zaczęła na dobre się od okazałych sytuacji. W 49. minucie po dośrodkowaniu Tymińskiego minimalnie spudłował Jakub Grzegorzewski - dla doświadczonego snajpera "Piwoszy" to już 790 minut strzeleckiej niemocy w barwach małopolskiego pierwszoligowca. Centra i strzał były niczym w porównaniu do tego, co wcześniej zrobił Konrad Wieczorek - obrońca Okocimskiego efektownie ograł dwóch rywali szarżując na prawym skrzydle. Pięć minut później dwa razy próbował Zaremba - za pierwszym razem jego strzał zablokował obrońca, a po rykoszecie piłka o mały włos nie wpadła do siatki Kuchty. Po rzucie rożnym skrzydłowy Puszczy najwyżej wyskoczył do główki i pomylił się tak nieznacznie, że dwudziestoosobowa grupa kibiców z Niepołomic już cieszyła się z bramki. Przed wzmianką o decydującym okresie meczu warto wspomnieć o świetnej dyspozycji dzielącego i rządzącego w środku pola Puszczy Longinusa Uwakwe. Po stronie gospodarzy Nigeryjczykowi wtórował Bruno Żołądź, który w niedzielę zagrał z podwójną odpowiedzialnością na swoich barkach - pod nieobecność Radosława Jacka 23-latek wystąpił jako stoper i kapitan "Piwoszy".

Po godzinie gry obaj kandydaci do spadku zorientowali się, że czas upływa zbyt szybko i trzeba szybko zabrać się za strzelanie bramek. Dla Okocimskiego niespodziewana pomoc mogła przyjść ze strony... sędziego liniowego, któremu w 69. minucie meczu umknął kilkumetrowy spalony Kacpra Tatary. Napastnik zespołu z Brzeska chyba sam nie uwierzył w swoje szczęście, bo po wyjściu sam na sam ze Stępniowskim z ostrego kąta strzelił wprost w bramkarza Puszczy. Minutę później wszystko odbyło się już według przepisów - do ustawionej na dwudziestu kilku metrach od bramki Puszczy piłki podszedł Bartosz Sobotka i idealnym strzałem z rzutu wolnego pokonał Stępniowskiego (1:0 — 70. minuta). Zanim futbolówka wpadła do siatki przy słupku, kozłowała jeszcze przed golkiperem z Niepołomic. Trener Wójtowicz zareagował błyskawicznie i przy linii bocznej pojawiło się aż trzech zmienników. Cała trójka śledziła jeszcze zza linii bocznej, jak kapitan Łukasz Nowak przebojowo wpada w pole karne, a chwilę później w asyście Wieczorka i Żołądzia ze stoickim spokojem łamie do środka i posyła piłkę obok Kuchty (1:1 — 73. minuta). Co miało ożywić spotkanie, w zasadzie je zabiło – i Okocimski, i Puszcza od tej pory skupiły się na desperackich atakach, co w praktyce wyszło tak, że piłkarze obu drużyn wymieniali się długimi piłkami i improwizowanymi kontrami. Kropkę nad "i" w 85. minucie mógł postawić Zaremba - po płaskim dośrodkowaniu Pawła Moskwika z piłką minęli się stoperzy z Brzeska, ale skrzydłowemu Puszczy zabrakło sił, żeby oddać mocny strzał zanim dopadli do niego obrońcy "Piwoszy".

Dla obu pierwszoligowców z Małopolski remis w niedzielnym meczu jest niemal jak obustronny walkower. Beniaminek z Niepołomic co prawda utrzymał się nad strefą spadkową, jednak granica między nią a "Żubrami" wynosi dwa punkty i należy do tych cienkich. O "Piwoszach" powiedziano już chyba w zasadzie wszystko - po dzisiejszym remisie brak zwycięstwa w najbliższych meczach może oznaczać pewną degradację.


Polecamy