menu

Trenerzy po meczu Limanovia Limanowa - Rozwój Katowice (KONFERENCJA)

22 maja 2015, 09:03 | Łukasz Łabędzki

W meczu 31. kolejki 2. ligi Limanovia Limanowa zremisowała u siebie z Rozwojem Katowice 1:1. Po tym spotkaniu trenerzy obu zespołów podzielili się swoimi przemyśleniami na temat wydarzeń, które miały miejsce na boisku!

Trenerzy po meczu Limanovia Limanowa - Rozwój Katowice
Trenerzy po meczu Limanovia Limanowa - Rozwój Katowice
fot. Łukasz Łabędzki

Marek Motyka (Limanovia Limanowa): Wprawdzie mieliście sytuacje, ale to my byliśmy groźniejsi. Gdybyśmy wykorzystali swoje szanse, to odnieślibyśmy zwycięstwo z bardzo trudnym rywalem, aspirującym do awansu. Został duży niedosyt, ale też można było przegrać. Trzeba więc szanować ten punkt. Zawodnicy walczyli i dali z siebie wszystko. Spotkanie było bardzo emocjonujące dla kibiców. Nie mogli narzekać, oba zespoły walczyły o całą pulę i oddały wszystko co w danym dniu miały. Trzeba ten remis uznać i gorąco podziękować piłkarzom za walkę oraz zaangażowanie. Gramy każdy mecz jak o mistrzostwo świata. Nie patrzymy w tabelę. Będziemy oddawać serce. Dla kibiców, prezesa, ale i siebie, bo szanujemy swoje nazwiska. Walczymy do końca i do upadłego.

Marek Koniarek (Rozwój Katowice): Są takie mecze, w których nie chce wpaść. Kiedyś to musi się odwrócić. Przez 20 minut mieliśmy trzy sytuacje, które powinniśmy strzelić. Kłania się nieskuteczność. Dobrze graliśmy, agresywnie. Później rywale mieli karnego. Ciężko to ocenić, bo nie był to taki karny, przed którym Łukasz Kopczyk gościa „skasował”. Poślizgnął się, razem się przewrócili. Problematyczna decyzja sędziego. Atakowaliśmy jednak, Patryk Kun strzelił fajną bramkę. Szkoda, że na ostatnich 10 minut wkradł się chaos. Niepotrzebnie. Poszliśmy do przodu, rywale mieli świetne okazje. Z tych sytuacji jednak, które stworzyliśmy, powinniśmy zdobyć dwa gole. Limanovia to nie jest wcale zły zespół. Nie wiem, co tam się stało, że są na ostatnim miejscu. Dziwne, ale nie wnikam w szczegóły. Mieli chłopcy niedosyt, ale tłumaczyłem im, że są takie mecze, kiedy nie chce wpaść. Kiedyś to musi się odwrócić. Ostatnio nasza gra jest zdecydowanie lepsza niż wtedy, gdy był mały kryzys. Z Błękitnymi i w Limanowej było szybkie tempo, lecz brakowało tej kropki nad „i”, dopieszczenia, ostatniego podania. Wiadomo, że chciałoby się wygrać ten środowy mecz, ale jak się tak myśli nad tym wszystkim, to szkoda punktów w Mielcu i Brzesku. Gdybyśmy za wszelką cenę nie chcieli tam wygrać, to mogliśmy zdobyć po punkcie. I w sumie mielibyśmy dziś o dwa więcej. Trzeba walczyć do końca. Mamy punkt straty do trzech zespołów. Nic nie jest stracone. Przed nami dwa mecze u siebie. Wszystko w tym zestawie jest możliwe. Raków miał w środę ciężko, w samej końcówce strzelił Zniczowi. Dużo będzie zależało od przygotowania fizycznego. Gramy u siebie i będziemy musieli wygrać. Z Rakowem zawsze dobrze to wyglądało; miejmy nadzieję, że ta passa zostanie podtrzymana.

źródło: Rozwój Katowice