Tomasz Tułacz: Otworzyła się szansa zrobienia czegoś wielkiego
- Około 70 procent drużyny stanowią zawodnicy bardzo uniwersalni - tacy, którzy mogą zagrać na kilku pozycjach. Jesteśmy klubem o określonych możliwościach finansowo-organizacyjnych i zespół musieliśmy budować w taki sposób, żeby nie nadwerężać zasobów finansowych, a jednocześnie mieć poczucie bezpieczeństwa w przypadku kontuzji, kartek - mówi Tomasz Tułacz, trener Puszczy Niepołomice, na zakończenie najlepszego roku w 95-letniej historii klubu.
fot. Anna Kaczmarz
Pewnie szuka już Pan młodzieżowca na przyszły sezon, i to nie jednego.
Tak, jednak w dalszym ciągu naszym celem nadrzędnym jest utrzymanie zespołu w I lidze. Jesteśmy tego blisko, ale z drugiej strony jeszcze daleko. Jestem trenerem, który wychodzi z założenia, że cel jest osiągnięty wtedy, kiedy naprawdę się to stanie. Natomiast rzeczywiście, wykonujemy teraz pracę z myślą o funkcjonowaniu zespołu, rozważamy warianty.
Pytam o młodzieżowców, bo wprowadzenie obowiązku ich gry w ekstraklasie od przyszłego sezonu zawęzi grupę takich wartościowych zawodników klubom pierwszoligowym. Ci lepsi trafią do ekstraklasy, a pozostali też pewnie - jako towar pożądany - staną się drożsi w utrzymaniu.
Zgadza się. Ja widzę w tym przepisie nacisk na to, by każdy klub starał się szkolić, wychowywać. Tylko wiadomo, że to bardzo szeroki problem, bo do szkolenia potrzebna jest dobra infrastruktura treningowa dla młodzieży. My - mówię o Puszczy Niepołomice - jeszcze musimy trochę poczekać, aż doczekamy się swoich wychowanków. Jesteśmy klubem, który krok po kroku się rozwija, także w kierunku szkolenia. Dobrą pracę wykonuje szczególnie trener Leszek Tarasek z juniorami, ale też inni trenerzy grup młodzieżowych starają się iść do przodu, byśmy kiedyś doczekali się zawodników wywodzących się z naszego środowiska. Wracając do pytania: efekt nowego przepisu będzie taki, że część z zawodników, którzy dotychczas byli wypożyczani ze szkółek klubów ekstraklasy - Pogoni, Jagiellonii, Legii, Lecha czy Zagłębia Lubin - będzie teraz zatrzymywanych przez macierzyste kluby. Do tej pory wolały one, by młodzi zawodnicy ogrywali się na poziomie pierwszej czy drugiej ligi niż we własnych rezerwach. Obowiązek gry jednego młodzieżowca spowoduje, że w kadrze meczowej trzeba będzie mieć ich przynajmniej dwóch lub trzech. I to na pewno spowoduje utrudnienia na tym poziomie rozgrywkowym, na którym my jesteśmy. Ale kibiców Puszczy chcę uspokoić: my mamy plan. Zwracamy uwagę nie tylko na zawodników z ekstraklasowych klubów, ale też występujących w niższych ligach. Myślę, że powinniśmy iść i w tym kierunku - dawać szansę zawodnikom z niższych lig: drugiej, trzeciej czy nawet czwartej, a ja byłbym bardzo zadowolony z sytuacji, gdyby byli to też zawodnicy związani z regionem. Uważam, że mamy dobre rozeznanie, dodatkowo od lipca duża grupa juniorów jest włączona do treningów z pierwszą drużyną. Myślę, że sobie poradzimy.
Przy jednym młodzieżowcu zatrzymajmy się. Jeszcze zanim pojawił się Pan w klubie, zaczęto zawodnikiem o tym statusie obsadzać w Puszczy pozycję bramkarza. Bronił Krystian Stępniowski, potem Andrzej Sobieszczyk, Marcin Staniszewski. W tym sezonie broni Miłosz Mleczko, który młodzieżowcem będzie też w kolejnych rozgrywkach, ale wiele wskazuje, że nie będzie już waszym zawodnikiem - bo wypożyczony z Lecha Poznań jest do lata 2019.
Wcześniej było tak, że młodzieżowiec był jeden, a drugim bramkarzem był senior - mam na myśli sytuację, gdy mieliśmy Staniszewskiego i Sobieszczyka. Teraz mamy dwóch młodzieżowców - Miłosza i Damiana Smolenia.
To racjonalne rozwiązanie. Wymuszona zmiana bramkarza nie wymusza wtedy dodatkowej zmiany w składzie.
Przede wszystkim jest zdrowa, czysta rywalizacja bramkarzy: nie ma znaczenia, czy któryś jest młodzieżowcem. Po prostu broni ten, który w danym momencie jest lepszy. Myślę, że na rywalizacji u nas obaj zawodnicy skorzystali. Miłosz jest reprezentantem Polski.
I jest jednym z wygranych tej rundy. Wskoczył na poziom poważnej seniorskiej piłki, grał cały czas, zbierał pochlebne recenzje. To półrocze jest bardzo ważnym krokiem w jego karierze.
Ale przypomnę, że Miłosz wcześniej przez pół roku rywalizował z Marcinem Staniszewskim, wdrażał się w drużynę, czekał cierpliwie, pracował i za to został - że tak powiem - doceniony. Przyniosło to efekty jesienią. Pewnie wielu kibiców miało obawy, czy stawianie w bramce w I lidze na młodzieżowca, który wcześniej nie bronił na takim poziomie - bo z Marcinem Staniszewskim było inaczej, on dużo wcześniej grał w drugiej lidze - zda egzamin. Jako jedyny klub pierwszoligowy postawiliśmy w tym sezonie na młodzieżowca w bramce i to się sprawdziło, bardzo mnie to cieszy. Oczywiście, Miłosz nie ustrzegł się błędów, ale ogólnie w jego wykonaniu runda była bardzo udana i on sam chyba też wie, że zrobił postęp.
Takich zawodników w Puszczy, dla których była to budująca runda, było więcej. Przede wszystkim Krzysztof Drzazga. W poprzednich klubach, do których był wypożyczany z Wisły, nie potrafił zbudować sobie pozycji. Dopiero u was zyskał pewność siebie, stabilizację.
Tak, mogę to tylko potwierdzić. I nie chodzi tylko o zdobyte przez Krzyśka bramki, on generalnie miał bardzo duży udział w naszych akcjach. Przypomnijmy: przychodził do nas po nieudanym epizodzie w Chojniczance i początek u nas miał niemrawy. Ale kiedy złapał tę pewność siebie, jego współpraca z innymi zawodnikami przynosiła pozytywne efekty dla całego zespołu. A najwięcej zyskał on, bo forma poszła w górę. I może być nam trudno zatrzymać Krzyśka w Niepołomicach.
Dlaczego? Jest przecież wypożyczony na cały sezon z Wisły, która ma teraz zupełnie inne problemy.
Wisła może skorzystać z prawa wzięcia zawodnika między rundami.
Piłkarzem, który bardzo współpracuje z Drzazgą, jest Hubert Tomalski. W poprzednim sezonie w Rakowie niespełniony, w Puszczy stał się ważną postacią.
Dokładnie tak. Tutaj też mogę się wypowiadać w samych superlatywach. Hubert był w trochę innej sytuacji od Krzyśka, bo miał zmienioną pozycję na boisku - w porównaniu do tego, gdzie grał w Rakowie. Tutaj wychodził na boku pomocy, był ustawiany jako "dziesiątka", jako napastnik. I faktycznie naprawdę miło było czasem patrzeć na efekty jego współpracy nie tylko z Krzyśkiem, bo obaj dobrze rozumieli się też z Marcinem Orłowskim, Dawidem Ryndakiem czy Łukaszem Szczepaniakiem. Przy czym ja chciałbym zaznaczyć, że ten zespół zafunkcjonował nie tylko na boisku, ale też poza nim, w szatni. To też miało wpływ na formę, na wyniki.
Sprawdził się manewr z wypożyczeniem Łukasza Furtaka na rundę wiosenną do Garbarni. Do Puszczy wrócił lepszy piłkarz.
Zgadzam się. Niektórzy mieli inne zdanie, że powinno być inne rozwiązanie. A ja uważałem, że Łukaszowi brakuje ogrania na danej pozycji (prawa obrona - przyp. boch) oraz pewności siebie. I on to zdobył w Garbarni. Oczywiście, nie ustrzega się błędów, ale wie nad czym musi pracować i dzisiaj jest pełnoprawnym zawodnikiem pierwszoligowym. Awans z Garbarnią dał mu poczucie, że czegoś dokonał. Oczywiście, po fakcie łatwo powiedzieć, że pomysł z jego wypożyczeniem był dobry, że coś się sprawdziło. Dużo trudniej jest podjąć taką decyzję i zaryzykować. Cieszę się, że w tym przypadku efekt jest pozytywny - są korzyści dla zawodnika, jak i naszej drużyny.
Na środku obrony żelazną parę przez długi czas, bo jeszcze od drugiej ligi, tworzyli Michał Czarny i Piotr Stawarczyk. Tymczasem w meczu, który z 2018 roku zostanie zapamiętany jako największy sukces - w 1/8 finału Pucharu Polski z Wisłą Płock - musieli zagrać jako stoperzy dwaj inni gracze - Konrad Stępień i Mateusz Bartków, i zdało to egzamin. Nie jest źle z tą kadrą Puszczy.
Sytuacja z problemami zdrowotnymi naszych stoperów pokazała, że nasz pomysł na zespół się sprawdza. Około 70 procent drużyny stanowią zawodnicy bardzo uniwersalni - tacy, którzy mogą zagrać na kilku pozycjach. Jesteśmy klubem o określonych możliwościach finansowo-organizacyjnych i zespół musieliśmy budować w taki sposób, żeby nie nadwerężać zasobów finansowych, a jednocześnie mieć poczucie bezpieczeństwa w przypadku kontuzji, kartek. I cieszę się, że ten plan, który realizujemy, wypalił. Konrad i Mateusz potwierdzili, że nie tylko potrafią zastąpić Piotrka czy Michała, ale potrafią grać jak zawodnicy, na których można budować tę drużynę.
Ten ostatni mecz to chyba szpryca optymizmu na całą zimę. Borykając się z problemami kadrowymi, awansowaliście do ćwierćfinału Pucharu Polski.
Tak, ten mecz był bardzo ważny dla nas. Szkoda, że nie udało się zdobyć punktów w dwóch ostatnich ligowych spotkaniach. Ja mogę uderzyć się w pierś, że nie sprawdził się mój pomysł na mecz ze Stalą Mielec - jeśli chodzi o dobór zawodników i ustawienie, ale ten pomysł był związany z tym, że w ciągu 11 dni na koniec rundy musieliśmy rozegrać cztery spotkania. Szkoda porażek ze Stalą i Wartą Poznań, ale taka jest piłka. Mamy 30 punktów na koniec jesieni, zajmujemy 6. miejsce w lidze i jesteśmy w 1/4 finału Pucharu Polski. Myślę, że możemy mieć wszyscy w klubie satysfakcję z tego, jak przeszliśmy tę rundę jesienną.
A wylosowanie Miedzi Legnica w ćwierćfinale oznacza, że jeśli potknęłaby Wam się noga, będzie nutka niedosytu.
Nie zakładajmy scenariusza negatywnego. Ale my nie będziemy faworytem tego meczu, nie patrzymy w ten sposób. Teraz otworzyła się szansa zrobienia czegoś wielkiego. Myślę, że my też tak do tego spotkania podejdziemy: z jednej strony bardzo zmobilizowani, z drugiej wiedzący, że nic nie musimy, ale bardzo chcemy i możemy zrobić. Wiemy, że będziemy grali z ekstraklasowym zespołem, który też ma swoje ambicje, ale zrobimy wszystko, żeby dotknąć bram - górnolotnie to zabrzmi - tego piłkarskiego nieba.
W jakim składzie? O Drzazdze Pan wspomniał, a co z innymi zawodnikami z trzonu zespołu? Wszyscy zostaną w Puszczy?
Trochę się obawiam... Po ostatnim meczu zainteresowanie naszymi zawodnikami wzrosło, czemu nie ma się co dziwić. Niektórzy z nich dostali pewne propozycje, ale cieszę się, że wszyscy mają ważne kontrakty, więc liczę na to, że ta kadra pozostanie, że nie będzie jakichś większych uszczerbków w składzie. Z drugiej strony - cieszę się z tego, co pokazują zawodnicy, że wypowiadając się mówią, że się rozwijają. A gdy przyjdzie taka sytuacja, że niektórzy będą mieli szansę gry w ekstraklasie, to myślę, że czymś naturalnym jest życzenie zawodnikom takiego spełnienia marzeń. My po prostu będziemy musieli sobie radzić, by zespół nadal funkcjonował.
Co z zawodnikami, którzy jesienią grali w innych klubach na zasadzie wypożyczenia z Puszczy - mam na myśli Jakuba Zagórskiego, Dominika Zawadzkiego, Rafała Mikulca? Czy planujecie dokonać przeglądu kadr, sprawdzenia, czy warto sięgnąć po tych piłkarzy?
Tak, planujemy, ale to będzie zależne także od tego, co się wydarzy w tym najbliższym okresie, zanim zespół wróci do treningów, jakie zapadną decyzje transferowe. To będzie miało wpływ na to, czy dani zawodnicy powrócą czy jeszcze będą na wypożyczeniach.
Jak wygląda sytuacja z Michałem Czarnym, który dwa miesiące temu zerwał ścięgno Achillesa?
Przechodzi rehabilitację w Łodzi. Wszystko idzie w dobrym kierunku, już chodzi.
Na koniec zapytam o przygotowania - wybieracie się na zgrupowanie do Szalowej, to nowe miejsce na mapie ośrodków piłkarskich, jest tam kryte boisko pełnowymiarowe.
I to zdecydowało o naszym wyborze. Trenowanie w niskich temperaturach ma swoje ujemne skutki, chociażby choroby. Dlatego pojedziemy tam dwukrotnie, najpierw między 16 a 20 stycznia, w lutym będziemy trochę dłużej. Boisko było głównym atutem, poza tym Szalowa nie jest daleko. Myślę, że warunki pozwolą na to, żebyśmy przygotowali się do rundy wiosennej jak najlepiej.
DZIEJE SIĘ W SPORCIE - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
Wisła Kraków uratowana? Wszystko na to wskazuje!
Włodarski potwierdza: zdecydowałem się pomóc Wiśle
Wisła-Jagiellonia. Zobacz jak bawili się kibice ZDJĘCIA
Seksowne show polskich cheerleaderek ZDJĘCIA