Oddech Stomilu, kryzys Sandecji trwa
W Olsztynie, Stomil całkowicie zdominował widowisko. Piłkarze Sandecji, mimo woli walki, nie potrafili zatrzymać gospodarzy. Fantastyczna forma Kaźmierowskiego i Kalonasa zapewniła Stomilowi komplet punktów.
fot. Lucyna Nenow / Polskapresse
Tak dobrego występu Stomilu, nie spodziewali się chyba nawet fani olsztyńskiej drużyny. Przemeblowanie składu przez trenera Kaczmarka przyniosło nadspodziewany efekt. Stomil wyszedł na mecz z klasycznym napastnikiem, Kaźmierowskim. We wcześniejszych meczach na tej pozycji występował Kalonas, nominalny pomocnik, bądź znajdujący się w kiepskiej formie Paweł Łukasik. Dobrze zaprezentował się także Radosław Stefanowicz, którego akcje lewą stroną tworzyły duże zagrożenie dla obrony Sandecji. W środku pola z dobrej strony pokazał się Michał Glanowski, skutecznie zastępując bezproduktywnego ostatnio Roberta Tunkiewicza.
Także goście z Nowego Sącza nieco zmielili wyjściowy skład. Początkowo na ławce usiedli m.in. Filip Burkhardt czy Arkadiusz Aleksander, a więc piłkarze najczęściej występujący w podstawowym składzie.
Pierwszy mecz w roli pierwszego trenera Sandecji, delikatnie mówiąc, nie wyszedł Januszowi Świeradowi.Stomil od początku przejął inicjatywę w tym meczu i już w 2. minucie mógł zdobyć bramkę, lecz Kalonas przegrał fizyczny pojedynek z obrońcami Sandecji. Na kolejne zagrożenie pod bramką Cabaja nie trzeba było długo czekać. W 9. minucie prostopadłą piłkę z głębi pola otrzymał Kaźmierowski. Napastnik Stomilu urwał się obrońcom i w podbramkowej sytuacji przytomnie odegrał piłkę Kalonasowi, który bez problemów trafił do pustej bramki.
Stomil cały czas próbował atakować, widać było, że na ten mecz piłkarze mają przygotowaną taktykę, polegającą głównie na prostopadłych piłkach za plecy wysoko ustawionych obrońców z Nowego Sącza. Takie właśnie podanie otrzymał w 28. minucie Szymon Kaźmierowski. Napastnik Stomilu czubkiem buta przyjął górną piłkę, a następnie pięknym lobem pokonał bezradnego Cabaja. Następny cios Sandecja przyjęła tuż przed przerwą, w 43. minucie. Rzut rożny z prawej strony wykonywał kapitan Stomilu, Janusz Bucholc. W zamieszaniu w polu karnym najlepiej ponownie odnalazł się Kaźmierowski i z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki.
Po przerwie obraz gry nieco się zmienił. Goście, mimo wysokiego prowadzenia Stomilu, nie składali broni i próbowali atakować. Niestety dla nich, obrona Stomilu prezentowała się wyjątkowo dobrze i bramka Tomasza Ptaka nie została poważnie zagrożona. W 73. minucie z kontrą wyszedł zespół z Olsztyna. Lewą stroną Stefanowicz wraz z Kaźmierowskim rozmontowali defensywę Sandecji, napastnik Stomilu wpadł w pole karne, zagrał wzdłuż linii końcowej boiska do Kalonasa. Litwin tylko dostawił stopę i piłka zatrzepotała w siatce.
Sandecja mimo to, nadal walczyła o bramkę honorową. W 88. minucie błąd popełnili stoperzy Stomilu i Adrian Świątek wychodził sam na sam z Tomaszem Ptakiem, jednak olsztyński bramkarz był szybszy i zdążył nogami wybić piłkę spod nóg rywala.
Debiut trenera Świerada wypadł blado. Sandecja była tylko tłem dla rozpędzonego Stomilu. Widać, że nowy trener potrzebuje jeszcze trochę czasu aby wszystko w drużynie funkcjonowało, tak jak powinno.
Ważne punkty zostały w Olsztynie. Sandecja spadła w tabeli 1. ligi na 14. miejsce i ma tylko 2 punkty przewagi nad znajdującym się o pozycję niżej Stomilem. W następnej kolejce Stomil zmierzy się z GKS Tychy, natomiast Sandecja zagra u siebie z Dolcanem Ząbki.