menu

Od 0:2 do 4:2. Śląsk przegrywa z obrońcami Pucharu

10 sierpnia 2017, 22:29 | Piotr Janas

Śląsk Wrocław przegrał z Arką w Gdyni 2:4 w meczu 1/16 finału Pucharu Polski. Po pierwszej połowie wrocławianie prowadzili 2:0, ale po przerwie stracili dwa gole i do wyłonienia zwycięzcy potrzeba była dogrywka. W niej gdynianie strzelili kolejne dwie bramki i to oni zagrają w 1/8 finału.


fot. FOT. PIOTR HUKALO

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.
1 / 7

W ostatnim meczu 1/16 finału Pucharu Polski obaj trenerzy dali pograć rezerwowym. Szkoleniowiec Arki Leszek Ojrzyński w stosunku do ostatniego meczu ligowego dokonał aż 10 zmian! Ze składu, który w poniedziałek mierzył się z Koroną Kielce, pozostał tylko prawy obrońca Damian Zbozień.

Jan Urban z kolei dał zadebiutować w bramce Śląska Jakubowi Słowikowi, w pomocy od pierwszych minut zagrał młodziutki Adrian Łyszczarz (Michał Chrapek pauzował za kartki), a w ataku Marcina Robaka zastąpił Arkadiusz Piech. Reszta składu pokrywała się z tym, który wyszedł na mecz z Piastem w Gliwicach.

Pierwsze minuty były dość wyrównane, z lekkim wskazaniem na Arkę. Gospodarze byli konkretniejsi i dwa razy poważnie zagrozili bramce Słowika, ale były golkiper Pogoni Szczecin nie dał się zaskoczyć. Najpierw wybronił strzał głową z bliskiej odległości Rafała Siemaszki, a potem dobrze sparował uderzenie z rzutu wolnego Mateusza Szwocha.

Śląsk przycisnął dopiero w końcówce pierwszej połowy, ale za to od razu skutecznie. Najpierw w 42 min wynik otworzył Mariusz Pawelec. Stoper WKS-u zdobył gola swoim firmowym zagraniem, czyli... wślizgiem. Wykorzystał w ten sposób centrę Augusto z rzutu rożnego.

Zaraz potem gdynianie wznawiając grę od środka boiska wycofali piłkę do własnego bramkarza, a stosujący wysoki pressing goście zmusili Krzysztofa Pilarza do błędu. Bramkarz Arki nie miał do kogo zagrać, przez co wdał się w drybling z Arkadiuszem Piechem, co skończyło się to dla niego tragicznie. Wychowanek Polonii Świdnica wyłuskał mu futbolówkę i skierował ją do pustej już bramki. Nokaut. Arka - Śląsk 0:2.

Ojrzyński w przerwie nie trzymał swoich piłkarzy zbyt długo. "Arkowcy" po ok. 10 min wrócili na boisko i tam czekali na "Wojskowych". Widać było, że chcą jak najszybciej zmazać plamę, którą pozostawili po sobie w końcówce pierwszej odsłony.

Wrocławianie po przerwie początkowo nie forsowali tempa i starali się kontrolować przebieg gry, choć to Arka miała przewagę w posiadaniu piłki. Kontaktowego gola "żółto-niebiescy" zdobyli - a jakże - po stałym fragmencie gry. W 63 min Szwoch zacentrował z rzutu rożnego na bliższy słupek, a tam pozostawiony bez krycia Zbozień wlał nadzieję w serca miejscowych kibiców.

Na ich szczęście Arka niemal tak szybko jak straciła dwa gole, tak szybko doprowadziła do wyrównania. W 66 min Siemaszko łatwo ograł Igrosa Tarasovsa w polu karnym Śląska i płaskim strzałem posłał futbolówkę do siatki.

Niesieni dopingiem gospodarze całkowicie przejęli inicjatywę i co rusz gościli pod polem karnym Słowika. Wrocławianie momentami bronili się wręcz desperacko. Brakowało kogoś, kto przytrzymałby piłkę w środku pola lub na połowie rywali, dlatego Urban postanowił ściągnąć Łyszczarza i posłać do boju Marcina Robaka.

Na niewiele się to zdało, bo w dalszym ciągu to Arka parła do przodu. Jej piłkarzom brakowało jednak zimnej krwi przy wykańczaniu akcji i do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka.

W niej prowadzenie gospodarzom dał przepięknym strzałem zza pola karnego Yannick Sambea Kakoko. Były piłkarz Miedzi Legnica w 102 min nie dał najmniejszych szans wyciągniętemu jak struna Słowikowi. Przyjezdni za wszelką cenę chcieli wyrównać, przez co narazili się na kontrę, po której Siemaszko "szczupakiem" ustalił wynik na 4:2.

Arka w 1/8 finału zmierzy się z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Śląsk może już skupić się tylko i wyłącznie na rozgrywkach ligowych.