menu

Oceny dla piłkarzy Legii za mecz z Zorią. Po co te nerwy?!

27 sierpnia 2015, 23:56 | jac

To był mecz, jak ciężki poród: zwycięstwo przyszło w potwornych bólach. Ale udało się. Legia Warszawa strzeliła trzy gole Zorii Ługańsk, sobie dała wbić dwa. Ma kolejną fazę grupową Ligi Europy z rzędu. Oto oceny dla jej piłkarzy za czwartkowe spotkanie.

Aleksandar Prijović dał asystę drugiego stopnia przy trafieniu Guilherme
Aleksandar Prijović dał asystę drugiego stopnia przy trafieniu Guilherme
fot. Bartek Syta/Polska Press

Dusan Kuciak (5) – Mógł się lepiej zachować przy drugim trafieniu. Strzał poszedł przecież w środek, przy odpowiedniej reakcji był do obronienia. Na szczęście z innymi próbami Słowak sobie poradził.

Bartosz Bereszyński (4) – Nie dał pewności w tyłach. Gubił piłkę, dał się wyprzedzać. W ofensywie praktycznie niczego pożytecznego nie zrobił. To był wyjątkowo przeciętny występ tego zawodnika. Do zapomnienia.

Jakub Rzeźniczak (5) – Oczywiście oddał serce i wkładał głowę tam, gdzie inni nie włożyliby nogi. Ale pamiętajmy przy tym, że popełnił błędy. Niepotrzebnie faulował przed własną szesnastką. Po jednym z takich przewinień Zoria wbiła bramkę na 2:2.

Michał Pazdan (-) – Największy pechowiec. W 50 sekundzie złapał żółtą kartkę i napędził drużynie strachu, bo sprokurował wolnego przed polem karnym. W 7 minucie nabawił się natomiast kontuzji ręki i musiał opuścić boisko. Ma z głowy występ przeciwko Niemcom i parę meczów w Ekstraklasie i Lidze Europy? Oby nie…

Tomasz Brzyski (6) – Wykonał swoją pracę w obronie. No i wyprowadził zespół na prowadzenie. Życzymy sobie, żeby częściej wykonywał takie wolne! Niby to wrzutka, a jednak uderzenie. Bramkarz był w kropce: nie wiedział, czy interweniować, czy zaczekać na linii. A piłka w międzyczasie wpadła do siatki.

Guilherme (7) – Jeden z warszawskich dziennikarzy sprytnie przerobił nazwisko Guilherme. Na Killerme. Bo ten fantastycznie zmienił tor lotu piłki po strzale Kucharczyka. Fantastycznie. Dzięki temu padła dla Legii arcyważna druga bramka.

Tomasz Jodłowiec
(5) – Stoczył sporo pojedynków w środku boiska. Nie wszystkie wygrał. Z drugiej strony jesteśmy dalecy od obwiniania go o cokolwiek szczególnego. Przyzwoity występ, ani zły, ani wyjątkowo solidny.

Dominik Furman
(5) – Jeszcze niedawno wydawało się, że jest stracony dla polskiej piłki. Na szczęście wrócił na Łazienkowską i wziął się w garść. Dziś miał różne momenty. Na szczęście w końcówce skutecznie przeprowadził kontratak. Po nim sędzia wskazał na jedenasty metr.

Michał Kucharczyk (5) – Cały on. Niewidoczny przez godzinę, aż w końcu decydujący się na uderzenie, które daje gola (no dobrze, pośrednio, bo jednak było autorstwa Guilherme, który zmienił tor lotu piłki). Legia w jakiejś mierze zawdzięcza mu kolejną jesień w pucharach.

Aleksandar Prijović (5) – Chciał pomóc drużynie, lecz zabrakło mu (po raz kolejny) piłkarskich argumentów. Asysta drugiego stopnia przy trafieniu Guilherme to jednak trochę mało. Nie skreślamy go, po prostu liczymy na więcej.

Nemanja Nikolić (4) – To nie był jego mecz. Nie strzelił, nie asystował, nie miał sytuacji, sam niczego specjalnego nie wykreował. Zszedł z boiska po dobrej godzinie. To była słuszna decyzja trenera Henninga Berga.

Weszli z ławki:
Igor Lewczuk
(5) – Wszedł za kontuzjowanego Pazdana. Wypadł tak sobie. Parę razy dość elektrycznie zachował się w pojedynkach jeden na jeden.
Ondrej Duda (6) – Dał odpowiednią zmianę. W końcówce pozwolił się sfaulować w polu karnym i sam podszedł do jedenastki. Naturalnie trafił do siatki. Byłyby jeszcze nerwowe 3-4 minuty, gdyby tego nie dokonał.
Marek Saganowski grał zbyt krótko, by go ocenić.


Polecamy