menu

Oceniamy Polaków za mecz z Niemcami: To był ich wieczór! Glik twardy jak skała, Szczęsny legendarny jak Tomaszewski

12 października 2014, 00:06 | Przemysław Drewniak

To był niezapomniany wieczór na Stadionie Narodowym. Prowadzona przez Adama Nawałkę reprezentacja Polski wzniosła się na wyżyny swoich możliwości i pierwszy raz w historii pokonała piłkarską reprezentację Niemiec. Do historycznej wygranej przyczynił się każdy z obecnych na boisku, ale naszym zdaniem na najwyższe oceny za swoje występy zasłużyli Wojciech Szczęsny i Kamil Glik. Obaj spisali się perfekcyjnie, zatrzymując ofensywę aktualnych mistrzów świata.

Wojciech Szczęsny – 10 Andrzej Woźniak miał swój mecz z Francją w Paryżu, Jan Tomaszewski z Anglią w Londynie, a Szczęsny z Niemcami na Narodowym. Bramkarz Arsenalu chyba nałożył klej na rękawice, bo bronił bezbłędnie, zatrzymując nawet najgroźniejsze strzały rywali. Sprzyjała mu też fortuna, bo Niemcy kilka razy uderzali prosto w niego, a po próbie Podolskiego piłka trafiła w poprzeczkę. Ale przecież bez szczęścia nie byłoby legendarnych występów Polaków na Parc des Princes i Wembley. Ten Szczęsnego też zapamiętamy na długie lata.

Łukasz Piszczek – 8 Miał ręce pełne roboty, bo Niemcy nieco częściej atakowali lewą stroną. W pierwszej połowie zagapił się, dopuszczając do stuprocentowej sytuacji Bellarabiego, ale był to jego jedyny poważniejszy błąd. Wielokrotnie ratował Polaków, przerywając akcje rywali w kluczowych momentach. Często był również tym, który rozpoczynał kontrataki biało-czerwonych. Swój bardzo dobry występ podkreślił perfekcyjną asystą na głowę Milika. Po odejściu Lahma Niemcy z zazdrością mogą patrzeć na prawą obronę Polaków.

Kamil Glik – 10 Bez wątpienia najlepszy występ stopera z Jastrzębia-Zdroju w reprezentacji Polski. Był jak skała, której Niemcy za nic nie potrafili rozbić. Krył rywali krótko, agresywnie, z ogromnym poświęceniem blokował też ich strzały. Nareszcie przełożył na reprezentację to, czego nauczył się z występów we włoskiej Serie A. Zagrał po profesorsku.

Łukasz Szukała – 7 Nie tak spektakularny i bezbłędny jak Glik, ale również może zaliczyć ten występ do udanych. Na ogół dobrze się ustawiał, wygrywał pojedynki główkowe i walczył za dwóch. Miewał momenty, gdy gubił krycie i brakowało mu zrozumienia z partnerami, ale z większości starć wychodził obronną ręką.

Jakub Wawrzyniak – 6 Nie był to występ na miarę Grzegorza Bronowickiego w starciu z Portugalią. Szczególnie w pierwszej połowie zbyt łatwo dawał się ogrywać, notował niecelne podania, ale zostawił na boisku mnóstwo zdrowia, za co należy mu się szacunek. To on odzyskał piłkę i rozpoczął akcję, po której biało-czerwoni objęli prowadzenie. Można powiedzieć, że tym samym zrehabilitował się za błąd z pojedynku przeciwko Niemcom z 2011 roku, gdy w ostatniej minucie poślizgnął się i pozwolił rywalom na wyrównanie.

Kamil Grosicki – 6 Jak to on, wyszedł na boisko bez przesadnego respektu wobec rywala i od początku starał się szarpać prawym skrzydłem. Na ogół z dobrym skutkiem wspomagał także Piszczka w defensywie. W niektórych fragmentach miał małe przestoje w grze, ale na tle silnego rywala wreszcie pokazał, że z powodzeniem potrafi zastąpić Jakuba Błaszczykowskiego. Tylko co zrobi Nawałka, gdy obaj będą zdrowi?

Tomasz Jodłowiec – 6 Nie radził sobie w pierwszej połowie, gdy widać było po nim nawyki z Ekstraklasy – holowanie piłki, spowalnianie gry i zbyt niedokładne podania, które kończyły się stratami. Pomocnik Legii z biegiem czasu czuł się jednak coraz pewniej, pokazując, że potrafi wznieść się na międzynarodowy poziom. W końcówce z ogromnym poświęceniem blokował strzały Niemców. Należy też pamiętać, że jego przerzut na prawą stronę do Grosickiego był kluczowy dla rozwoju akcji, która dała biało-czerwonym prowadzenie.

Grzegorz Krychowiak – 7 W pierwszej połowie kilka razy pozostawiał rywalom zbyt dużo miejsca na rozgrywanie piłki, ale gdyby nie jego znakomita postawa w końcówce meczu, Polacy mogliby mieć problem z powstrzymaniem wściekłych ataków Niemców. Nie wchodził zbyt głęboko w pole karne, trzymał linię i skutecznie rozbijał akcje rywali. W ostatnich minutach można było odnieść wrażenie, że przestrzeń przed szesnastką biało-czerwonych należy do niego.

Maciej Rybus – 5 W pierwszej połowie niemal kompletnie niewidoczny, właściwie nie funkcjonowała jego współpraca na lewej stronie z Wawrzyniakiem. Nawałka pozostawił go jednak na boisku i miał nosa, bo pomocnik Tereka wziął udział w akcji bramkowej na 1:0. Patrząc na jego umiejętności nie można jednak oprzeć się wrażeniu, że stać go na więcej.

Arkadiusz Milik – 8 To mógł być dla niego absolutnie przełomowy występ w barwach reprezentacji. Jak dotąd wielu wątpiło w słuszność wystawiania go w pierwszym składzie obok Lewandowskiego, ale po spotkaniu z Niemcami takie głosy z pewnością zanikną. Milik okazał się kluczowym zawodnikiem w historycznej wygranej nad mistrzami świata. Strzelił gola, mądrze poruszał się po boisku, starając się rozgrywać i pomagać w defensywie. Jeśli utrzyma taką formę, miejsce w wyjściowym składzie Ajaksu powinno być tylko kwestią czasu.

Robert Lewandowski – 8 Wszyscy wymagają od niego strzelania bramek, ale tym meczem napastnik Bayernu udowodnił, że potrafi być równie ważny robiąc na boisku inne rzeczy. W wielu momentach był osamotniony na połowie rywali, ale i tak dawał radę w pojedynkach z silnymi Boatengiem czy Hummelsem. Wywalczył kilka rzutów wolnych, ściągał na siebie uwagę obrońców, no i zaliczył asystę przy trafieniu na 2:0. Pokazał, że nie zależy mu na indywidualnych popisach, a na grze dla dobra drużyny. A to cecha prawdziwego lidera.

Waldemar Sobota – 5 Po wejściu na boisko nie miał za bardzo okazji do pokazania swoich umiejętności, bo w tym fragmencie meczu Polacy byli już skupieni na obronie korzystnego rezultatu. Mógł się okazać negatywnym bohaterem, bo to on zaspał z kryciem Podolskiego, gdy ten niepilnowany huknął w poprzeczkę. W samej końcówce potrafił dać jednak drużynie spokój, utrzymując się przy piłce.

Sebastian Mila – 7 Chyba nie można było sobie wymarzyć piękniejszej historii na zakończenie tego meczu. Jeszcze niedawno był odstawiony na piłkarską bocznicę zarówno w reprezentacji, jak i w klubie. Wielu przekonywało, że najlepsze lata ma już za sobą. Wrócił jednak do świetnej dyspozycji w Śląsku Wrocław, a na Narodowym przypieczętował wygraną nad mistrzami świata. Od momentu wejścia na boisko wykazywał się zaangażowaniem i dużą ochotą do gry, a golem w końcówce zwieńczył proces odbudowy formy, jaki przechodził od początku roku.

Artur Jędrzejczyk grał zbyt krótko, by go ocenić.


Polecamy