Nudno i bezbramkowo w meczu Bytovii z Pogonią
Bezbramkowym remisem zakończyło się starcie beniaminków w Bytowie. Bytovia przez większość spotkania była stroną przeważającą, ale i goście mieli swoje okazje. Ostatecznie żadnej z drużyn nie udało się jednak zdobyć bramki.
fot. Mateusz Węsierski
W sobotnie popołudnie pogoda dopisała, było słonecznie, a temperatura idealna do gry w piłkę. Kibice gospodarzy licznie pojawili się na stadionie, zajmując większość miejsc.
Na boisku natomiast nudy, nudy i jeszcze raz nudy. Większa część meczu rozgrywała się w środku boiska. Tak naprawdę nie wiadomo, co napisać o pierwszej połowie. Chyba wystarczyłoby tyle, że się odbyła. Bez większej historii, bo poza kilkoma dośrodkowaniami z rzutów rożnych i niegroźnymi strzałami z obu stron nie działo się nic. Jednak, co ciekawe piłka wpadła do siatki Pogoni po strzale Artura Wojacha, jednak ten był na widocznym spalonym i gol, rzecz jasna nie został uznany.
Druga połowa była trochę ciekawsza, bo w końcu oglądaliśmy groźniejsze akcje. Największe zamieszanie w szeregach Bytovii siał Krystian Wójcik, jednak nie zdołał skierować piłki do bramki gospodarzy i tym samym zmienić wyniku na korzyść Pogoni. Natomiast drogi do bramki Siedlczan szukali piłkarze z Bytowa - Michał Pietroń i Marcin Kikut, jednak ich próby zakończyły się niepowodzeniem. Również w drugiej połowie piłka wylądowała w siatce Pogoni, jednak po strzale Daniela Gołębiewskiego sędzia znów odgwizdał pozycję spaloną.
74. i 75. minuta były chyba najciekawszymi momentami w całym spotkaniu. Wtedy Janusz Surdykowski dwukrotnie był bliski pokonania Jacka Kozaczyńskiego, jednak przy pierwszej próbie to właśnie bramkarz Pogoni uratował swój zespół, natomiast minutę później piłka minimalnie minęła słupek.
Do końca spotkania nie doczekaliśmy się już żadnej ciekawej sytuacji i w nudnym jak flaki z olejem meczu padł wynik 0:0. Trzeba się zgodzić ze słowami trenera Siedlczan Daniela Purzyckiego, który powiedział na konferencji pomeczowej, że "był to taki trochę antyfutbol".