menu

Nowy napastnik Widzewa, Robert Kowalczyk: To była propozycja nie do odrzucenia

12 grudnia 2015, 09:44 | bap/Express Ilustrowany

Robert Kowalczyk jest pierwszym i na razie jedynym piłkarzem, który zimą wzmocnił drużynę Widzewa. – Przyszedłem pomóc nie tylko w jednym awansie – mówi 26-letni napastnik.

Robert Kowalczyk podpisał kontrakt z Widzewem Łódź
Robert Kowalczyk podpisał kontrakt z Widzewem Łódź
fot. Krzysztof Szymczak/Express Ilustrowany

Szybko zdecydował się pan zostawić trzecioligowego Pelikana dla grającego szczebel niżej Widzewa. To była propozycja nie do odrzucenia?
Robert Kowalczyk (napastnik Widzewa): - Dla mnie, wychowanka klubu z al. Piłsudskiego, tak właśnie było. Widzew zawsze był w moim sercu i chciałem w nim grać. Za pierwszym podejściem się nie udało, bo rozegrałem tylko osiem ligowych spotkań w pierwszej drużynie, więc kiedy niedawno odezwali się do mnie szefowie Widzewa, właściwie nie zastanawiałem się nad tą propozycją, tylko od razu z niej skorzystałem.

To nie jest krok w tył?
Ja tak nie uważam. Co najwyżej robię mały kroczek w tył, ale jestem przekonany, że za chwilę razem z całą drużyną zrobimy duży krok w przód, bo wiem, że w klubie są nie tylko plany awansu do III ligi, ale i zbudowania na tyle mocnej drużyny, by odgrywała w niej czołowe role.

Słyszałem, że chce pan zdobyć wiosną dla Widzewa 15 goli, ale łódzki klub ma już skutecznego napastnika, Kamila Zielińskiego.
Uważam, że na boisku znajdzie się miejsce dla nas obu i nasza współpraca wyjdzie drużynie na dobre. Na pewno nie będę z nim rywalizował.

Jesienią zdobył pan dla Pelikana pięć goli. To była dobra runda?
Nie najlepsza, ale z drugiej strony powinienem się cieszyć, że w ogóle gram jeszcze w piłkę. Latem miałem bowiem wypadek samochodowy, w którym złamałem żebra i miałem pękniete płuco. Do treningów wróciłem w trakcie rundy.

Pana kariera też chyba nie potoczyła się. tak jak pan to sobie wymarzył. To prawda, bo kiedy wchodziłem do drużyny Widzewa za czasów Pawła Janasa, miałem zupełnie inne plany niż gra w III czy II lidze. Tak się jednak życie potoczyło i nie mówię, że jestem bez winy.

Może teraz uda się nadrobić stracony czas w Widzewie.
Bardzo w to wierzę. Przyszedłem Widzewowi pomóc nie tylko w jednym awansie. Taki klub nie może grać w IV czy III lidze.

Express Ilustrowany Logo