menu

Nieudany powrót Górnika Łęczna do 1 ligi. Smółka bohaterem GKS Tychy

28 lipca 2013, 18:54 | Mateusz Herman

Górnik Łęczna przegrał swój pierwszy mecz po powrocie do historycznej nazwy. W Jaworznie lepszy okazał się GKS Tychy, któremu zwycięstwo w inaugurującym sezon spotkania zapewnił zdobywca dwóch bramek Paweł Smółka.

Podopieczni trenera Tomasza Fornalika udanie rozpoczęli sezon, pokonując rywali z Łęcznej. Zespoły w ostatnim rozegranym spotkaniu w lidze podzieliły się punktami, a mecz zakończył się rezultatem 0:0. Piłkarze w dzisiejszym meczu chcieli osiągnąć jak najlepszy wynik i udanie rozpocząć tę rundę. Tuż przed meczem miała miejsce miła uroczystość, ponieważ działacze i kibice podziękowali za grę w tyskich barwach dwóm byłym zawodnikom, którzy powiesili buty na kołku: Michałowi Kojdeckiemu oraz Krystianowi Odrobińskiemu.

Spotkanie rozegrane na Stadionie Miejskim w Jaworznie było wyjątkowe ze względu na debiuty obu trenerów. Pogoda nie ułatwiała gry piłkarzom, ale pomimo tego walki i ambicji na boisku nie zabrakło. W ekipie GKS-u w oficjalnym meczu zadebiutowali: Damian Krajanowski, Marcel Gasior, Szymon Sadowski oraz niezwykle udanie strzelec dwóch bramek Paweł Smółka.

Gospodarze od pierwszej minuty starali się stworzyć kilka okazji do zdobycia bramki. Pierwszego gola dla „trójkolorowych” zdobył Smółka, który już w 14 minucie mocnym strzałem zza pola karnego pokonał Sergiusza Prusaka. Od tej pory gospodarze bardziej spokojnie rozgrywali piłkę na połowie rywala. Przyjezdni w 18. minucie mogli wyrównać stan rywalizacji, ale nieznacznie pomylił się Niedziela, piłka po jego strzale poszybowała nad poprzeczką. Trener Tomasz Fornalik dopingował swoich zawodników do jeszcze większego wysiłku, ale podopieczni trenera Szatałowa nie zamierzali oddać inicjatywy gospodarzom, chociaż ich ataki przeważnie kończyły się w polu karnym GKS-u.

W 25. minucie Górnik wywalczył rzut rożny, piłkę w pole karne dośrodkował Nikitović, strzelał Szałachowski, ale Misztal nie dał się zaskoczyć. W 29. minucie w środku boiska błąd popełnił jeden z zawodników tyszan, piłkę przejął Szłachowski, który wychodził sam na sam z Misztalem, ale w porę interweniował Chomiuk.

Gospodarze wyraźnie zaskoczeni takim obrotem sprawy zaczęli konsekwentnie wystrzegać się błędów w obronie. Smółka w 31. minucie dostał idealne podanie z lewej strony od Małkowskiego i znalazł się sam na sam z Prusakiem. Tym razem jednak lepszy okazał się bramkarz z Łęcznej. Jeszcze pod koniec pierwszej części spotkania Nikitović bezpardonowo powalił na murawę Imielę, za co arbiter pokazał mu żółtą kartkę. Pierwsza połowa była wyrównana, ale na przerwę z jedno bramkowym prowadzeniem schodzili „trójkolorowi”.

Druga połowa rozpoczęła się obiecująco dla łęcznian, którzy mogli doprowadzić do wyrównania. W 46. minucie na strzał z rzutu wolnego zdecydował się Nowak, a piłka poszybowała minimalnie nad poprzeczką. Po tej akcji Misztal zaczął bardziej dyrygować swoimi kolegami w defensywie.

Goście od tej pory utrzymywali się przy piłce, ale nie przynosiło to efektu w postaci bramki. Wraz z upływem czasu piłkarze opadali z sił i musieli kilka razy podbiegać do linii bocznej boiska, aby uzupełniać płyny. Szansę na zdobycie bramki miał Szczęsny, ale jego strzał w 57. minucie został zablokowany przez obrońców. Chwilę później Smółka wpadł w pole karne gości, ale piłkę wybił ofiarnie Tadrovski.

Jak mawia przysłowie - do trzech razy sztuka. Nie inaczej było i w tym przypadku. W 68. minucie Žunić podał piłkę do Smółki, a ten zdecydował się na kolejny strzał z dystansu i w podobnym stylu jak przed przerwą, pokonał Prusaka po raz drugi w tym spotkaniu.

Do kontrowersyjnej sytuacji doszło w 72. minucie w polu karnym gospodarzy, gdzie jeden z obrońców zagrał piłkę ręką. Łęcznianie domagali się rzutu karnego, ale arbiter był nieugięty. W międzyczasie kibice podziwiali jeszcze ładną paradę Misztala, który wybronił silny strzał Bonina w 75. minucie. W dalszej części spotkania gra toczyła się w środkowej strefie boiska, a gościom nie udało się już odmienić losów tego spotkania.

Debiut jak najbardziej udany w roli trenera tyskiego zespołu zaliczył Tomasz Fornalik, który konsekwentnie stawiał na młodzieżowców oraz Paweł Smółka, zdobywca dwóch bramek. Piłkarze z Łęcznej zdecydowanie lepiej radzili sobie po przerwie, ale gdy wydawało się, że mają nawet szanse na wyrównującego gola, stracili drugą bramkę i emocje w spotkaniu praktycznie się skończyły.


Polecamy