menu

Niestabilny skład nie pomaga Górnikowi. Na Lecha będą kolejne zmiany

27 lutego 2016, 12:53 | ZA

Leszek Ojrzyński przed meczem z Lechem znowu będzie musiał rotować składem, bo dwóch graczy pauzuje za kartki. To nie ułatwia zgrania się drużynie, w której jest sporo nowych twarzy.

Jose Kante to jeden z nowych graczy Górnika
Jose Kante to jeden z nowych graczy Górnika
fot. Paweł Relikowski/Polska Press

Z Lechem Poznań nie zagrają na pewno pauzujący za kartki Adam Danch i Marcis Oss. Ten pierwszy to kapitan Górnika i do tej pory miał pewne miejsce w pierwszym składzie, mimo że nie jest w najlepszej formie. Zastąpi go prawdopodobnie Ołeksandr Szeweluchin, który w meczu ze Śląskiem Wrocław siedział na ławce rezerwowych. W dwóch wcześniejszych meczach grał bardzo przeciętnie. W trzech wiosennych meczach zabrzanie grali w trzech różnych zestawieniach obrony.

Największa rewolucja nastąpiła przed Śląskiem i można powiedzieć, że wyszło to dobrze, bo Górnik nie stracił gola. Ale prostych błędów defensorzy i tak trochę narobili. W czwartym spotkaniu Leszek Ojrzyński znowu przemebluje obronę. To na pewno utrudnia zgrywanie się tej formacji, co zresztą widać na boisku. W trzech wiosennych meczach najsłabszy zespół Ekstraklasy stracił pięć goli.

Podobnie jest w środku pola, gdzie trener Górnika też miesza składem. Szymon Matuszek zagrał z Cracovią, potem zabrakło go z Ruchem i znowu pojawił się w składzie na Śląska. Ale zagrał słabo. Steblecki natomiast wskoczył do składu po dobrej zmianę w meczu z "Pasami". Skrzydła? W dwóch pierwszych meczach zagrali Łukasz Madej i Roman Gergel. Obu zabrakło już jednak ze Śląskiem. Słowak pauzował za kartki, a Polaka zabrakło nawet w kadrze meczowej.

Jedyny konsekwentny wybór Ojrzyńskiego to stawianie w ataku na Jose Kante, ale ten jak na razie robi wszystko, ale to co powinien, czyli strzelać gole. Zresztą Górnik w rundzie wiosennej jako jedyny w lidze nie zdobył jeszcze bramki.

Stabilizacja w składzie na pewno pomogłyby zabrzanom w osiąganiu lepszych wyników. Ale sami sobie to utrudniają, łapiąc sporo żółtych kartek. W trzech meczach dostali siedem takich napomnień i jedną czerwoną.

- No cóż, będziemy sztukować skład – przyznał po meczu ze Śląskiem Dominik Sadzawicki.

- Trochę martwią nas te kartki, dwóch chłopaków wypadło z gry na mecz z Lechem – zauważył Sebastian Stebelcki.


Polecamy