menu

Niespodzianka w 1 lidze! Lider przegrał z Ruchem Radzionków

29 kwietnia 2011, 18:53 | Marcin Szczepański

ŁKS przez 90 minut bił głową w mur i z Bytomia, gdzie leży stadionu Ruchu, wyjeżdża bez punktów. Bohaterem spotkania został były piłkarz ŁKS Adrian Świątek, który zdobył zwycięską bramkę.

Świątek spisywał się dobrze w ekipie ŁKS, ale dziś był pogromcą drużyny z Łodzi
Świątek spisywał się dobrze w ekipie ŁKS, ale dziś był pogromcą drużyny z Łodzi
fot. Krzysztof Szymczak

Ruch Radzionków - ŁKS Łódź - czytaj zapis naszej relacji LIVE prosto ze stadionu!

Niekwestionowanym faworytem spotkania w Radzionkowie był zespół ŁKS. W zwycięstwie łodzianom miał pomóc wracający po kontuzji Marcin Mięciel. Nie był to jednak udany mecz "Miętowego", a bohaterem został były zawodnik ŁKS, Adrian Świątek, który ładnym strzałem z woleja po pięknym dośrodkowaniu Marcina Trzcionki zapewnił Ruchowi pierwsze zwycięstwo od czterech spotkań. Dla utalentowanego napastnika była to czwarta bramka w sezonie, w tym trzecia w trzecim kolejnym meczu. Bohater radzionkowian zachowywał po meczu jednak skromność. - Udział w zwycięstwie miał cały zespół, ja w zasadzie tylko wykończyłem tę akcję - powiedział nam Świątek, który jeszcze nie tak dawno bronił barw ŁKS. - Respekt przed byłym klubem zawsze jest, miło wspominam chwile spędzone w Łodzi, ale na boisku nie ma przyjaciół - stwierdził piłkarz, który półtora roku temu był najskuteczniejszym piłkarzem łódzkiego zespołu, a dziś pogrążył byłych kolegów.

Zwycięstwo Ruchowi wcale nie przyszło jednak łatwo. Przez długie momenty to ŁKS dyktował warunki na boisku, bił jednak głową w mur. Świetną partię rozgrywał natomiast bramkarz radzionkowian, Łukasz Skorupski. Już w pierwszej minucie jego umiejętności sprawdził aktywny dzisiaj Jakub Kosecki. Golkiper Ruchu bronił dziś jednak jak w transie, chociaż wyraźnie unikał łapania niepewnych piłek, preferując piąstkowanie.

W 17. minucie po raz pierwszy pokazał się Światek, który po dobrym podaniu kapitana Ruchu, Tomasza Foszmańczyka znalazł się na wprost Bogusława Wyparły, jednak tym razem golkiper ŁKS okazał się lepszy. W 24. minucie ŁKS wyszedł z groźną kontrą czterech na czterech, jednak prowadzący akcję Maciej Bykowski postanowił sam rozegrać ją od początku do końca. Przebiegł z piłką ładne kilkadziesiąt metrów i zakończył rajd strzałem, który Skorupski musiał piąstkować przed siebie, ale tam z piłką poradzili już sobie jego partnerzy z defensywy.

Wiele zagrań ofensywnych łodzian kończyło się dzisiaj także na Marcinie Mięcielu, który jeszcze wyraźnie nie wrócił do formy po kontuzji, notując dziś największą liczbę nieudanych zagrań i pozycji spalonych. Zdecydowanie lepiej prezentował się dzisiaj Kosecki, który jednak mimo kilku okazji także nie potrafił pokonać Skorupskiego. Bardzo dobrą okazję młody piłkarz ŁKS miał w 32. minucie, jednak po raz kolejny strzał zdołał odbić golkiper Ruchu. Po meczu przyznał jednak, że to właśnie z jego strzałami miał najwięcej problemów. - Najtrudniejsze dla mnie było dziś uderzenie Koseckiego. Uderzył bardzo dobrze, piłka poleciała we mnie i obroniłem ten strzał na refleks - mówił po meczu Skorupski. - Moim zadaniem jest po prostu dobrze bronić, a całe szczęście mamy w ataku Adriana Świątka, który co mecz strzela bramki i dzięki temu udało się dziś wygrać - dodał zadowolony bramkarz "Cidrów".

Mniej powodów do radości miał Kosecki, który mimo dobrego występu nie dał rady zapewnić zespołowi punktów. - To my graliśmy w piłkę, a Radzionków ograniczał się do wybijania piłki i do gry z kontry. Mieliśmy swoje sytuacje, ale dobrze bronił bramkarz no ale rywale oddali jeden celny strzał i nie udało nam się odrobić straty - stwierdził piłkarz ŁKS.

Zanim jednak padła zwycięska bramka, Ruch miał dogodną sytuację jeszcze przed przerwą. Rozgrywający dobre zawody Miłosz Przybecki po podaniu Piotra Rockiego uderzał na bramkę Wyparły, ale piłka minęła długi słupek.

Po zmianie stron ŁKS praktycznie nie schodził z połowy Ruchu, jednak był nieskuteczny. Coraz bardziej o zmianę prosił się też Mięciel i to on jako pierwszy opuścił boisko w 61. minucie. Chwilę wcześniej groźną akcję przeprowadził Ruch, ale Świątek nie mógł sięgnąć do piłki zagranej za wysoko przez Przybeckiego. Było groźnie, bo Przybecki ściągnął na siebie Bodzia W. i Świątek miał przed sobą tylko bramkę. W 63. minucie bohater Radzionkowa ostrzegł ŁKS po raz ostatni. Na raty uderzał na bramkę Bodzia W., jednak tym razem na drodze stanęło mu jeszcze spojenie bramki.

Dwie minuty później nie było już błędu. Pięknym crossowym podaniem z prawej flanki popisał się Marcin Trzcionka, a Świątek uderzył wolejem po długim słupku i pokonał Wyparłę. Od tego momentu ŁKS zaczął frontalny atak, jednak bił głową w mur. Radzionkowianie groźnie natomiast kontrowali i mogli przy odrobinie szczęścia zdobyć kolejną bramkę.

Po końcowym gwizdu sensacja stała się faktem. Słabo grający wiosną ŁKS kolejne punkty, jednak przegrał dopiero drugi raz w sezonie. Łodzianie zapewniają jednak, że ta porażka nie przeszkodzi im w planach awansu. - Ta porażka nie pokrzyżuje nam planów. Zrobimy wszystko żeby awansować, mamy jeszcze dosyć sporą przewagę - zapewniał po meczu kapitan ŁKS, Mariusz Mowlik. Ruch przerwał natomiast passę czterech meczów bez zwycięstwa i zanotował awans na szóste miejsce w tabeli.

Po meczu powiedzieli:

Andrzej Pyrdoł (trener ŁKS):
Ciężko jest mówić, gdy się przegrywa. Wiedzieliśmy, że będzie to trudny pojedynek, bo Ruch ma kilku wartościowych zawodników. Nie potrafiliśmy sobie stwarzać dogodnych sytuacji. Stan murawy na pewno nam nie pomagał. Trudno, kiedyś trzeba przegrać. Liczę na to, że w następnym meczu odniesiemy zwycięstwo. Świątek strzelił bramkę wspaniale po jednym z naszych nielicznych błędów w defensywie. Liczyłem, że więcej da z siebie Mięciel, ale widać było, że wobec braków treningowych, musi więcej pracować. Z awansem nie jest łatwo. W I lidze każdy może wygrać z każdym. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Adrian jest zawodnikiem, który może przesądzić o losach spotkania.

Artur Skowronek (szkoleniowiec Ruchu): Przez cały tydzień mocno się przygotowywaliśmy, wyciągnęliśmy wnioski z meczu z GKS. Widać było tego efekty. Mieliśmy szacunek dla rywali, ale byliśmy głodni sukcesu. Wyszliśmy na boisko, żeby wygrać. I to się udało. Strasznie się z tego cieszymy. Moi podopieczni dają argumenty szkoleniowcom innych klubów, którzy są zainteresowani ich pozyskaniem. Szkoda by było, gdyby doszło do roztrwonienia całego wypracowanego potencjału.

Dzięki porażce ŁKS przed szansą na objęcie fotelu lidera 1 ligi stanie Podbeskidzie Bielsko-Biała, które w sobotę zagra z Pogonią Szczecin. Relacja LIVE w Ekstraklasa.net!