menu

Nieskuteczna GieKSa zremisowała bezbramkowo z Sandecją

4 maja 2013, 20:02 | psz, Tytus Daniluk

Dużo sytuacji bramkowych obejrzeli kibice w Katowicach, lecz żadnej z nich nie udało się zamienić choćby na jedną bramkę. Piłkarze GieKSy zanotowali trzeci remis z rzędu.

GKS Katowice zremisował trzeci mecz z rzędu
GKS Katowice zremisował trzeci mecz z rzędu
fot. Arkadiusz Gola / Polskapresse

Tuż przed gwizdkiem na niebie pojawiło się piękne słońce, co jeszcze bardziej napawało optymizmem na to spotkanie, więc każdy, kto wybrał się na Bukową, oczekiwał zaciętego pojedynku. Ciekawostką może być to, że na trybunach stadionu zasiadł trener rywala zza miedzy GKS-u - Jacek Zieliński.

Od pierwszego gwizdka sędziego Artura Aluszyka do ataku ruszyły obie drużyny. Każdy z zespołów szukał szczęścia w polu karnym przeciwnika, budując atak pozycyjny. Z nich jednak wynikało niewiele. Większe zagrożenie pod jedną jak i drugą bramką stanowiły kontrataki budowane skrzydłami oraz stałe fragmenty gry.

W szeregach GKS-u bardzo aktywni byli zawodnicy ofensywni – Deniss Rakels, Przemysław Pitry oraz Jewhen Radionow, którzy najwięcej zagrażali Marcinowi Cabajowi, jednak za każdym razem ich strzały były albo niecelne albo górą był bramkarz Sandecji.

Do Katowic dojechała grupka sympatyków z Nowego Sącza, wspierana przez fanów GKS-u Tychy, ale ich doping, chociaż bardzo aktywny, zdawał się na niewiele, bo podopieczni trenera Mirosława Hajdy rzadko atakowali bramkę Łukasza Budziłka.

Druga odsłonę rozpoczęli gospodarze i od razu ruszyli do ataku. Jednak po raz kolejny zachowywali się nieporadnie w polu karnym przeciwnika i z ich sytuacji nic nie wynikało. Kolejne minuty, to powtarzający się schemat z pierwszej połowy. GKS kontrolował tempo gry, rozgrywał piłkę, częściej zakradał się w pole bramkowe Sandecji. GieKSa nie potrafiła znaleźć recepty na strzelenie gola.

W 61. minucie wreszcie ożywiły się trybuny, a to za sprawą akcji podopiecznych trenera Rafała Góraka. Z prawej strony z futbolówką zabrał się wprowadzony w drugiej połowie Janusz Gancarczyk, następnie dośrodkował piłkę po ziemi w pole karne do Rakelsa, jednak strzał Łotysza zablokował jeden z wracających obrońców Sandecji.

Mecz w Katowicach z każdą minutą stawał się coraz bardziej przewidywalny. GieKSa ciągle atakowała, wręcz zdominowała gości – zamykając ich na własnej połowie, ale z tej przewagi dalej nic nie wynikało. Po szturmach gospodarzy, do gry wróciła Sandecja, próbując rozegrać jakąś akcję na bramkę GKS-u. Goście również nie potrafili odnaleźć sposobu na celny strzał do siatki.

W 81. minucie GKS ponownie znalazł się w polu karnym Cabaja, po raz kolejny z piłką ruszył Gancarczyk, ale i tym razem strzał Grzegorza Fonfary po jego dośrodkowaniu był niecelny. W końcówce w swoje ręce losy meczu postanowił wziąć Arkadiusz Kowalczyk, ale próby młodego zawodnika GieKSy były nieskuteczne. Do samego końca meczu GKS konsekwentnie atakował bramkę Cabaja, jednak za każdym razem piłka nie potrafiła znaleźć drogi do siatki.

Podsumowanie tego meczy można określić jednym stwierdzeniem – NIESKUTECZNOŚĆ! Obie ekipy nastawiły się na atak, zdecydowanie lepsi w tym byli gospodarze, ale zarówno jedni, jak i drudzy nie znaleźli sposobu na celne zakończenie swoich akcji. W konsekwencji czego przy Bukowej nie padła żadna bramka.

Na konferencji prasowej obaj szkoleniowcy jednogłośnie przyznali, że było to spotkanie rozgrywane w bardzo szybkim tempie, jak na realia 1. ligi, a bezbramkowy wynik sprawiedliwe podzielił zdobycz punktową pomiędzy GKS, a gości z Nowego Sącza.

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.


Polecamy