menu

Niesamowita pogoń Chojniczanki w meczu z Zagłębiem Sosnowiec

25 września 2011, 16:13 | Michał Piepiorka / Dziennik Bałtycki

- Z takiej sytuacji potrafią wyjść tylko dobre zespoły i to jest dowód na to, że Chojniczanka jest dobrym zespołem - tak mecz z Zagłębiem Sosnowiec komentował Grzegorz Kapica, trener Chojniczanki. Jego podopieczni wygrali 5:3, przegrywając już 0:3.

Chojniczanka Chojnice pokonała u siebie Zagłębie Sosnowiec
Chojniczanka Chojnice pokonała u siebie Zagłębie Sosnowiec
fot. Wojciech Piepiórka / Polskapresse

Patrząc na przebieg meczu trudno nie zgodzić się z tą tezą. Sobotni mecz dla Chojniczanki zaczął się fatalnie. Po 28 minutach Chojniczanka przegrywała już 0:3. Rezultat był zaskakujący, bo do Chojnic przyjechała przecież ostatnia drużyna II ligi.

Goście prowadzenie objęli już w 4. minucie. Kolejny gol padł w 20. minucie i znowu po błędzie obrońców. W 28. minucie strzał życia wyszedł Patrykowi Stefańskiemu i wydawało się, że mecz jest już rozstrzygnięty. Trener Chojniczanki na taki obrót spraw zareagował szybko. Chwilę po stracie gola Grzegorz Kapica dokonał aż trzech zmian. Gospodarze obudzili się po pół godzinie gry. Bramkę Zagłębia ostrzeliwał Kacper Tatara. Najpierw trafił jednak w spojenie bramki, a później jego strzał z pięciu metrów cudem obronił Oleksii Shliakotin.

Chojniczanka kontaktową bramkę zdobyła w ostatniej minucie przed przerwą. Podanie Aleksandara Atanackovicia wykorzystał Krystian Pieczara. Napastnik, który na boisko wszedł w 30. minucie kolejnego gola strzelił tuż po wznowieniu drugiej połowy. Pieczara skutecznie wykorzystał podanie Marcina Trojanowskiego. Pomocnik Chojniczanki, który w pierwszej połowie zmienił Pawła Posmyka, w drugiej połowie co chwilę niepokoił obrońców z Sosnowca.

Kibice w Chojnicach na wyrównującą bramkę czekali do 74. minuty. Precyzyjnym i mocnym strzałem z rzutu wolnego gola strzelił kolejny zmiennik Adrian Ligienza. Drużyna trenera Kapicy w drugiej połowie grała całkowicie, inaczej niż w pierwszej części meczu.

- W pierwszej połowie popełniliśmy bardzo proste błędy i to przy stałych fragmentach gry. Przespaliśmy pierwsze pół godziny meczu. W zasadzie to można powiedzieć, że spaliśmy - mówi trener Kapica.

To co działo się na stadionie przy ulicy Mickiewicza w drugiej połowie przerosło najśmielsze oczekiwania kibiców. Zmiany wprowadzone przez trener Chojniczanki, czyli gra trójką obrońców, przyniosły oczekiwany efekt. W 80. minucie było już 4:3 dla gospodarzy! Gol Aleksandara Atanckovicia dopełnił tylko piękna tego meczu. Pomocnik Chojniczanki uderzył piłkę wolejem z ponad 30 metrów, a ta wpadła w samo okienko bramki Zagłębia. Dla Serba był to pierwszy gol w zespole od jego pobytu w zespole. Atanacković do Chojniczanki przyszedł wiosnę sezonu 2009/10.

- Kiedyś strzeliłem podobnego gola, ale nie pamiętam kiedy to było. Cieszę się z tego gola zwłaszcza, że dał nam prowadzenie - mówił po meczu Atanacković.

Zagłębie Sosnowiec w drugiej połowie praktycznie na boisku nie istniało. Chojniczanka była lepsza w każdym momencie gry. Dzieła zniszczenia w doliczonym czasie gry dokonał Marcin Trojanowski, który wykorzystał rzut karny dla Chojniczanki i ustalił wynik na 5:3.


Polecamy