Nie było niespodzianki w trzecioligowym starciu w Rzeszowie. Wisła Puławy uległa Stali 0:3
Wiśle Puławy nie udało się sprawić niespodzianki w sobotnim spotkaniu 25. kolejki trzeciej ligi. Biało-niebiescy przegrali na wyjeździe z faworyzowaną Stalą Rzeszów 0:3. Biało-niebiescy próbowali pokrzyżować szyki przeciwnikowi, ale ostatecznie nic nie wskórali.
fot. KS Wisła Puławy
Jeszcze kilkanaście dni temu wydawało się, że "świąteczny" pojedynek może mieć duże znaczenie w kontekście walki o drugą ligę. Niestety puławianie w rundzie wiosennej mimo, że nie prezentowali się źle, kilka razy pogubili punkty i mają już tylko matematyczne szanse, jeśli chodzi o powrót do wyższej ligi, w której zresztą w poprzednim sezonie występowali. Podopieczni Jacka Magnuszewskiego walczyli więc tylko i aż o prestiż, w przeciwieństwie do gospodarzy, którzy wciąż liczą się w walce o awans. Przed sobotnim meczem ekipa ze stolicy Podkarpacia zajmowała drugie miejsce w tabeli i do lidera Podhala Nowy Targ traciła trzy punkty. Tą dwójkę ściga znajdujący się na najniższym stopniu podium Motor Lublin.
Ekipa ze stolicy Podkarpacia w trwającej kampanii u siebie jeszcze nie przegrała. Odniosła dziesięć zwycięstw, a dwukrotnie dzieliła się punktami i co ciekawe, z zespołami z naszego regionu. Najpierw z Podlasiem Biała Podlaska (2:2), a następnie z Motorem (0:0). Natomiast biało-niebiescy w tym sezonie w gościach spisują się nieźle. Ich bilans to sześć wygranych, dwa remisy i cztery porażki.
Początek spotkania (w ekipie gości zabrakło m.in. kontuzjowanego Arkadiusza Maksymiuka, natomiast w bramce pojawił się Paweł Socha, który zastąpił Krzysztofa Kurka. Ten ostatni w poprzedni meczu z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski zaliczył debiut w nowym klubie) był spokojny, chociaż przyjezdni wykonywali dwa rzuty rożne. Jednak nie przyniosły one zagrożenia. Wiślacy nie przestraszyli się rywala, z którym jesienią 2018 roku przegrali u siebie 0:2, po golach Tomasza Płonki.
Mecz ożywił się po kwadransie gry. Najpierw z 12 metrów nad poprzeczką bramki Wisły uderzał Piotr Głowacki, a w odpowiedzi minimalnie niecelnie strzelał Szymon Stanisławski. Następnie Socha złapał piłkę po strzale z dystansu autorstwa Adriana Ligienzy. Później gra dominowała głównie walka w środku pola
W 27. minucie boisko z powodu kontuzji opuścić musiał młodzieżowiec, Michał Król. Oznaczało to konieczność dwóch zmian w puławskiej ekipie, ponieważ na murawie musi w meczu w każdej drużynie przebywać dwóch takich zawodników.
W 36. min. powinno być 0:1. Łukasz Kacprzycki wpadł w pole karne, idealnie wyłożył piłkę Stanisławskiemu, lecz ten w dobrej sytuacji po prostu w nią nie trafił. To się błyskawicznie zemściło. Akcja przeniosła się pod drugą bramkę, a miejscowi mieli rzut wolny. Wrzutka Ligienzy, celna "główka" Damiana Kostkowskiego i Stal objęła prowadzenie. I takim rezultatem zakończyła się pierwsza część potyczki, chociaż biało-niebiescy próbowali jeszcze doprowadzić do wyrównania.
Druga odsłona batalii zespołów z Podkarpacia i Lubelszczyzny rozpoczęła się od celnego uderzenia Ligienzy, wybronionego przez Sochę. Miejscowi dążyli do zdobycia kolejnego gola i dopięli swego w 49. min. Wojciech Reiman przepięknym strzałem umieścił futbolówkę w okienku bramki. Sytuacja Wisły stała się bardzo trudna.
Przyjezdni wciąż atakowali. Nieznacznie celu chybił Płonka. W 62. min. piłka zatrzepotała w siatce, ale radość Kacprzyckiego była przedwczesna, ponieważ pomocnik "Dumy Powiśla" znajdował się na pozycji spalonej.
W 75. min. Socha sfaulował w polu karnym szarżującego Szymona Kobusińskiego. Płonka zamienił "jedenastkę" na bramkę, zupełnie myląc golkipera Wisły. Ostatecznie spotkanie zakończyło się pewną wygraną ekipy z Rzeszowa.
– Stal była zespołem, który nie popełniał błędów, w przeciwieństwie do mojej drużyny. Nam zabrakło trochę dokładności przy podaniach otwierających. W drugiej połowie chcieliśmy grać odważniej, ale szybko straciliśmy gola po strzale życia – mówi Jacek Magnuszewski, trener zespołu z Puław.
Za tydzień (27 kwietnia, godz. 16) Wisłę czeka domowe, derbowe starcie z Chełmianką.
Stal Rzeszów – Wisła Puławy 3:0 (1:0)
Bramki: Kostkowski 37, Reiman 49, Płonka 76 z rzutu karnego
Stal: Otczenaszenko – Głowacki, Cyfert (80 Basista), Kostkowski, Trznadel, Sierant (71 Kobusiński), Ligienza (65 Szeliga), Reiman, Chromiński (61 Ceglarz), Płonka, Goncerz (70 Mozler)
Wisła: Socha – Król (33 Litwiniuk), Pielach, Poznański, Barański, Skałecki, Kobiałka, Zmorzyński (33 Chudyba, 60 Supryn), Kacprzycki, Zuber, Stanisławski (83 Żelisko)
Żółte kartki: Chudyba, Socha, Kobiałka
Sędziował: Konrad Kolak ze Starego Sącza
Widzów: 700