menu

Klich: Nie możemy się przecież teraz położyć

9 września 2013, 11:56 | Dominik Lutostański/Polska The Times

- To był mój pierwszy mecz o punkty. Wydaje mi się, że wyglądało to nieźle. Niestety, teraz nie ma to znaczenia. Wolałbym zagrać słabiej i wygrać mecz, niż go tak zremisować - mówi Mateusz Klich, pomocnik reprezentacji Polski i PEC Zwolle.

Mistrzostwa Europy w siatkówce kobiet 2013. Paulina Maj: Nasza gra wygląda jak sinusoida

Niektórzy z was zagrali naprawdę przyzwoite spotkanie, lecz niestety, nie udało się pokonać Czarnogórców. Ty zaliczałeś się do grona wyróżniających się zawodników. Mimo wyniku, czujesz zadowolenie ze swojej postawy?
Nie ma tu się z czego cieszyć. Może poszczególni zawodnicy zagrali dobrze, ale piłka nożna to sport drużynowy i żeby mecz wygrać, trzeba strzelać bramki. W pierwszej połowie zabrakło nam troszeczkę szczęścia, może też skuteczności, a później było nam już zdecydowanie ciężej. Czarnogórcy przez cały mecz grali bardzo defensywnie. W pierwszej połowie byli cofnięci, a w drugiej niemalże wszyscy stali na szesnastym metrze. Żal nam, ponieważ już po pierwszych 45 minutach mogliśmy zakończyć ten mecz, strzelając więcej niż jednego gola.

Co czułeś i jak to wyglądało z Twojej perspektywy, po tym jak arbiter odgwizdał spalonego Adriana Mierzejewskiego?
Myślę, że dokładnie to, co wszyscy. Na początku była ogromna radość. Koledzy rzucili się na mnie. Jednak jak wstałem, zobaczyłem, że sędzia zaczął machać rękami. Dał nadzieję, ale od razu ją zabrał. Szkoda…

Mecz z Czarnogórą zapowiadany był jako spotkanie na wyniszczenie. Jak Ty oceniasz to zdanie?
Spodziewałem się ostrzejszej gry po Czarnogórcach. Kilka razy potraktowali mnie po achillesach i to by było na tyle. Wiadomo, teraz w ten sposób gra się w piłkę.

Mirko Vucinić odegrał niezły teatrzyk.
To prawda. Najpierw go coś bolało, przewrócił się, a potem zszedł.

A jak oceniasz swoje podanie do Piotra Zielińskiego, które otworzyło drogę do sytuacji sam na sam z bramkarzem rywali?
Można by je nazwać genialnym, gdyby padła z niego bramka... Szkoda, że piłka nie chciała kolejny raz wpaść do siatki.

W środku pola miałeś okazję zagrać w tym meczu, zarówno z Piotrem Zieliński, jak i Jakubem Błaszczykowskim. Z którym z nich współpracowało Ci się lepiej?
Obaj są dobrymi piłkarzami, więc z jednym i z drugim dobrze układała nam się gra w pomocy. Zagraliśmy naprawdę dobry mecz… Tylko szkoda tego wyniku. Co do współpracy między nami, wyglądało to naprawdę nieźle i ten poziom trzeba utrzymać w kolejnych spotkaniach.

W defensywie biegałeś za dwóch. Widać, że poprawiłeś ten element gry.
Wiem, że to była kiedyś moja bolączka. Naprawdę starałem się to poprawić. W meczu z Czarnogórą chyba wyglądało to przyzwoicie. Cieszę się, bo pracowałem nad tym bardzo długo w Niemczech.

Czyżby trener Felix Magath Cię tego nauczył?
Taa, Magath nauczył… (śmiech) Po prostu wiele trenowałem, by lepiej ustawiać się w defensywie. Czuję się naprawdę w tym mocny. Wiem, że także dzięki temu mam szansę na więcej występów.

Udźwignąłeś presję?
Chyba tak. (śmiech) To był mój pierwszy mecz o punkty. Wydaje mi się, że wyglądało to nieźle. Niestety, teraz nie ma to znaczenia. Wolałbym zagrać słabiej i wygrać mecz, niż go tak zremisować.

Na awans do Brazylii pozostały tylko szanse matematyczne. O co będziecie grali z San Marino? Chcecie przede wszystkim udowodnić coś sobie czy kibicom?
Jak w każdym spotkaniu będziemy walczyć o zwycięstwo. Na pewno chcemy pokazać fanom, że potrafimy grać w piłkę. Nie możemy się przecież teraz położyć. Bo co? Bo mamy małe szanse na awans. W każdym kolejnym meczu będziemy chcieli udowadniać, że jesteśmy naprawdę dobrą drużyną.

Jednak w pewnych momentach było widać, że między wami coś zaskoczyło. Widać, że jednak coś zaczęło się budować.
To prawda. Przed sobą mamy kolejne imprezy. To, że teraz odpadliśmy z walki o awans do Brazylii, to nie koniec świata przecież. Jesteśmy w miarę młodą drużyną i nieraz pokazaliśmy potencjał. Myślę, że jest jeszcze wiele pozytywnych chwil przed nami.

Marzy Ci się występ na Wembley? Chyba na takiej arenie i przeciwko takiemu rywalowi jak Anglia jeszcze nie grałeś?
Na pewno! Zagranie na takim stadionie to chyba marzenie każdego chłopca, który kopie piłkę. Anglia to znakomity rywal. Szkoda, że zabraknie tej całej otoczki wokół tego meczu. Mimo wszystko, jeżeli otrzymam powołanie, będę starał się wypaść jak najlepiej. Fajnie byłoby zagrać przeciwko Stevenowi Gerrardowi.

Polska The Times


Polecamy