menu

Największe blamaże polskich klubów w europejskich pucharach

22 lipca 2014, 08:45 | Kacper Rogacin/Polska The Times

Legia remisuje z kelnerami z Irlandii, a Lech dostaje od Estończyków? Spokojnie, Panowie, nie ma się czego wstydzić. W końcu bywało gorzej... Czas, by przypomnieć największe blamaże polskich klubów w europejskich pucharach.

Drugi skład Legii tak samo słaby jak pierwszy. Kompromitacja w meczu z GKS Bełchatów

"Jak sięgnąć piłkarskiego dna" - poradnik o takim tytule mogliby napisać piłkarze grający w polskiej ekstraklasie. Po tegorocznych wpadkach Legii i Lecha naprawdę niewiele brakuje, by zespoły z dna rankingu UEFA marzyły o wylosowaniu Polaków w pucharach. Bo skoro słabiutkie irlandzkie Saint Patrick's Athletic i niewiele lepsze estońskie Nomme Kalju kompromitują mistrza i wicemistrza Polski, to chyba nie ma się kogo bać.

Gdyby to chociaż był wypadek przy pracy, jeden słabszy sezon w pucharach, to można by ostatecznie przymknąć oko na te wpadki. W końcu słabszy dzień zdarza się każdemu, nawet Real Madryt przegrał kilka lat temu 0:4 w Pucharze Króla z trzecioligowym Alcorconem. Problem w tym, że dla polskich piłkarzy takie blamaże to chleb powszedni. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat bili nas m.in. Estończycy, Azerowie, Kazachowie czy Litwini. Przedstawiamy ranking najbardziej spektakularnych wpadek polskich zespołów w ostatnich latach.

Levadia - koszmar Skorży W 2009 r.

Wisła Kraków miała wszystko, by skutecznie powalczyć o awans do Ligi Mistrzów. Przede wszystkim piłkarze Macieja Skorży nie mogli już (jak choćby przed rokiem) trafić na zespoły pokroju Barcelony, bo zmieniły się zasady eliminacji. Gdy wylosowali estońską Levadię Tallin, w Krakowie myślano już o kolejnych rundach, a trener formę zespołu przygotował, ale na następne tygodnie, czyli na mecze decydujące o awansie do fazy grupowej LM.

Takie podejście zgubiło mistrzów Polski, bo brak formy widać było już w pierwszym meczu, rozgrywanym w Sosnowcu, który zakończył się remisem 1:1. Na rewanż do Tallina prywatnym samolotem wybrał się właściciel Wisły Bogusław Cupiał i z poziomu trybun musiał oglądać porażkę swoich piłkarzy 0:1.

Historyczna porażka

2:4 w dwumeczu z Karabachem Agdam to kolejny "popis" Białej Gwiazdy. Powrót Henryka Kasperczaka do Krakowa w 2010 r. miał być początkiem nowej ery w historii klubu. Po meczach z Azerami czar prysł, a Kasperczak podał się do dymisji.

Zaczęło się od porażki 0:1 na wyjeździe w pierwszym meczu III rundy eliminacji Ligi Europy, kiedy to odżyły wspomnienia o Levadii. Rewanż był ostateczną kompromitacją, której nie spodziewali się nawet najwięksi pesymiści. Wisła w siedem minut straciła trzy gole i już po półgodzinie gry potrzebowała pięciu bramek, by awansować do kolejnej rundy. Ostatecznie gospodarze przegrali 2:3 i zostali pierwszym polskim zespołem w historii, który odpadł z europejskich pucharów w starciu z drużyną z Azerbejdżanu.

Gorsi od Kazachstanu

Jagiellonia Białystok była rewelacją ekstraklasy w sezonie 2010/2011. Pod wodzą Michała Probierza Jaga grała bardzo przyzwoicie i gdy w pierwszej rundzie eliminacji do Ligi Europy trafiła na Irtysz Pawłodar z Kazachstanu, była zdecydowanym faworytem dwumeczu. Po pierwszym spotkaniu w Białymstoku wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z planem. Gospodarze wygrali 1:0 po golu Tomasza Frankowskiego, a rewanż miał być tylko dopełnieniem formalności.

Białostoczanie czuli się na tyle pewnie, że najlepszy strzelec drużyny - Frankowski - zaczął mecz na ławce rezerwowych. Na boisku pojawił się jednak już na początku drugiej połowy, by ratować zespół, który po pierwszych 45 minutach przegrywał 0:2. Jagiellonia miała swoje sytuacje, ale Kazachowie zdołali dowieźć wynik do końca meczu i wyrzucili białostoczan za burtę LE.

Litwini biją Legię i Lecha

"Litewski chamie klęknij przed polskim panem" - taki transparent wisiał przed rokiem na stadionie Lecha Poznań podczas rewanżowego meczu III rundy eliminacji LE. Adresatem tego idiotycznego hasła byli piłkarze Żalgirisu Wilno, którzy u siebie wygrali z Kolejorzem 1:0. W rewanżu nie dali szans poznaniakom i po porażce 1:2 to Lech musiał klęknąć i uznać wyższość rywali z Wilna.

Jeszcze gorzej (i na trybunach, i na boisku) wypadła Legia w starciu z Vetrą Wilno. W 2007 r. warszawianie grali z Litwinami w ramach Pucharu Intertoto i po 45 minutach meczu w Wilnie przegrywali 0:2. Wtedy do roboty wzięli się pseudokibice Legii, którzy zdemolowali stadion Vetry i dopiero zmasowane oddziały policji zdołały opanować sytuację. W efekcie UEFA wykluczyła Legię z pucharów, co prawdopodobnie... uratowało piłkarzy przed jeszcze większym blamażem w rewanżu.

Polska The Times


Polecamy