menu

Murawa Arki Gdynia nie nadaje się do gry? Oceni ją FIFA

13 lutego 2019, 08:00 | Szymon Szadurski

Najgorsza w całej lidze, nie nadająca się do gry - mówili o murawie na stadionie miejskim w Gdyni trener Arki i piłkarze po przegranym 1:2 meczu z Koroną Kielce.

Na murawie już po rozgrzewce widać było dziury, ubytki w jej nawierzchni i wertepy
fot. Przemysław Świderski
Na zdjęciu: stadion Arki Gdynia
fot.
1 / 2

Stan nawierzchni stał się głównym tematem pomeczowych komentarzy. Trener Zbigniew Smółka i piłkarze Arki nie ukrywali irytacji, gdyż ich zdaniem fatalna wręcz murawa uniemożliwia obecnie żółto-niebieskim grę piłką po ziemi, którą za kadencji tego szkoleniowca preferują. Padło wiele gorzkich słów. Tymczasem specjaliści z Gdyńskiego Centrum Sportu, odpowiedzialni za stan płyty boiska, zarzekają się, że zrobili co w ich mocy, aby odpowiednio przygotować murawę. Mówią jednak, że nie da się w stu procentach zabezpieczyć trawy przed zimowymi warunkami atmosferycznymi, kiedy ustaje jej wegetacja.

- Przestaje ona rosnąć, a system korzeniowy staje się bardzo płytki - mówi Tomasz Cząstka, menedżer stadionu miejskiego i kierownik działu technicznego GCS-u. - Tym samym zmniejsza się jej odporność i każde użytkowanie powoduje uszkodzenia. Przed meczem Arki Gdynia z Koroną Kielce, mimo sobotniego treningu, który odbył się na głównej płycie, murawa prezentowała się dobrze. Oczywiście, chcielibyśmy, aby trawa przez cały rok była mocna i zielona, jednak z naturą nie zawsze się wygrywa.

Piłkarze zarówno Arki, jak i Korony, zgodnie twierdzili po niedzielnym meczu, że na murawie, choć włączone było jej podgrzewanie, ślizgali się i mieli problemy z operowaniem piłką. Bartosz Rymaniak i Michał Miśkiewicz, kapitan i bramkarz zespołu z Kielc, mówili też, iż to dobrze, że ekipa z województwa świętokrzyskiego przyjechała do Gdyni na pierwszy pojedynek po przerwie zimowej. Ich zdaniem po kilku kolejnych meczach nawierzchnia przy ul. Olimpijskiej 5 kompletnie już nie będzie nadawała się do gry. Jeszcze dalej w swoich opiniach posunęli się piłkarze i trener Arki. Zdaniem Zbigniewa Smółki płyta boiska nie nadawała się do gry już po niedzielnej rozgrzewce.

- Nasza murawa na dzisiaj nie pozwala uprawiać futbolu w żaden sposób - powiedział Smółka.

Maksymilian Banaszewski, debiutujący w Arce, dodał, że nie pamięta, kiedy ostatnio grał na tak fatalnym boisku. A należy dodać, że to zawodnik, który występował jeszcze w ubiegłej rundzie w I lidze. W barwach Stali Mielec wybiegał na plac gry m.in. w Niepołomicach, Nowym Sączu, czy Częstochowie, w których to miastach obiekty w ogóle nie zostałyby dziś dopuszczone do rozgrywek Lotto Ekstraklasy. Stadiony te nie spełniają wymogów licencyjnych, dotyczących m.in. podgrzewania płyty boiska.

Michał Janota powiedział, że stan murawy w Gdyni to „patologia” i trzeba o tym głośno mówić. Jego zdaniem nie można wymagać od piłkarzy podnoszenia poziomu w Lotto Ekstraklasie, jeśli każe się im grać na takich boiskach.

Zbigniew Smółka nie mógł się też nadziwić, jak taką murawę UEFA zweryfikowała na maksymalną liczbę punktów. Jego zdaniem płyta boiska jest po prostu stara i nadaje się tylko do wymiany. Piłkarze mówili też nieoficjalnie, że jeśli nic się nie zmieni, to latem dojść może do międzynarodowej kompromitacji. Wszak w Gdyni rozegrane zostaną mecze mistrzostw świata do lat 20, w tym półfinał i spotkanie o brązowy medal. Specjaliści z GCS-u obiecują jednak, że do takiego, czarnego scenariusza nie dopuszczą.

- W kwietniu stan murawy zostanie oceniony przez ekspertów FIFA, po czym podjęta zostanie decyzja dotycząca jej ewentualnej wymiany - mówi Tomasz Cząstka.

W GCS-ie dowiedzieliśmy się też, że płytą boiska opiekuje się cały sztab ludzi, w tym jeden z najlepszych greenkeeperów. Aby poprawić jej stan, wykonywane są zabiegi pielęgnacyjne, aeracja z piaskowaniem i nawożenie z kontrolowanym uwalnianiem składników odżywczych.

Michał Janota: Takie boisko to patologia


Polecamy