menu

Kamil Glik: Spełniły się nasze marzenia

9 października 2017, 13:07 | TD

W tych eliminacjach mieliśmy kilka trudnych momentów. Udawało nam się jednak podnosić z kolan i wygrywać kolejne mecze. Myślę, że w takich sytuacjach poznaje się klasową drużynę - podkreślał po niedzielnym meczu reprezentacji Polski z Czarnogórą (4:2) Kamil Glik.

Kamil Glik
Kamil Glik
fot. brak

W drugiej połowie było trochę nerwów, ale dzięki piorunującej końcówce pokonaliście Czarnogórę 4:2 zapewniając sobie awans na przyszłoroczny mundial w Rosji. Po ostatnim gwizdku sędziego kamień spadł Panu z serca?
Na pewno. Po udanych mistrzostwach Europy awans na mistrzostwa świata był naszym celem. Zaczynaliśmy eliminacje jako jeden z faworytów grupy. Łatwo nie było, bo tylko jedna drużyna mogła liczyć na bezpośredni awans. Tym bardziej cieszy to, że się udało. Piękna sprawa. Niewielu z nas było wcześniej na mistrzostwach świata. Prawie dla wszystkich będzie to debiut na mundialu. W końcu poprzednio graliśmy na takim turnieju 11 lat temu, w 2006. Spełniły się nasze marzenia.

Gdyby nie fragment rozprężenia po przerwie, kiedy straciliście dwa gole, mecz byłby chyba dość lekki, łatwy i przyjemny.
Łatwo mówi się o tym po meczu. Ale zapewniam, że odczuliśmy w nogach spotkanie w Erywaniu. To z Czarnogórą też. To były trudne mecze. Z wysokości trybun mogło tak nie wyglądać, ale musieliśmy się namęczyć i nabiegać. Wyszarpaliśmy rywalom punkty, przecież nikt nie oddał nam ich za darmo.

Przy stanie 2:2 szybko podnieśliście głowy do góry i wyszarpaliście zwycięstwo. W takich momentach poznaje się wielkość zespołu?
W całych eliminacjach mieliśmy kilka trudnych momentów. Choćby pierwszy mecz w Kazachstanie [remis 2:2 - red.], ten z Armenią u siebie [2:1 po bramce Lewandowskiego w doliczonym czasie gry - red.] czy wyjazd do Kopenhagi, gdzie dostaliśmy porządnego klapsa. [0:4 - red.] Kiedy na zespół spada olbrzymia fala krytyki, trudno trzy dni później wyjść na boisko i wygrać. Nawet z niezbyt wymagającym przeciwnikiem. Nam się to udawało. Myślę, że po takich momentach poznaje się klasową drużynę.

Cieszy powrót Grzegorza Krychowiaka, który odzyskuje formę w WBA?
Grzesiek zawsze był bardzo ważną osobą w tej reprezentacji. To jeden z zawodników, którzy zrobili dla niej bardzo dużo. Były momenty, kiedy ktoś inny musiał go zastąpić, ale udało mu się wrócić i znów daje z siebie wszystko. Nie mnie oceniać jego występ, od tego jest selekcjoner i jego sztab.

Świętowanie awansu szybko się pewnie nie skończy?
W szatni było spokojnie. Teraz mamy czas na to, by poświętować z rodzinami i przyjaciółmi. Posiedzieć trochę i odpocząć po ciężkich eliminacjach. Od jutra wracamy jednak do, w cudzysłowie, szarej rzeczywistości.

Notował TD


Polecamy