Mourinho wróci na stare śmieci? W Mediolanie wciąż jest zwycięzcą
Jose Mourinho może wrócić do Interu Mediolan - poinformował dziennik "The Mirror". Portugalczyk rozmawiał już nawet z Beppe Marottą – dyrektorem generalnym klubu włoskiego klubu.
fot. /eastnews
W czwartek w Mediolanie Beppe Marotta zaprosił Jose Mourinho na obiad. Niewykluczone, że obaj panowie niedługo będą razem pracować w Interze Mediolan. Zdaniem brytyjskich dziennikarzy Mourinho miałby wrócić na San Siro od przyszłego sezonu. Wciąż jest tam legendą, a kibice cały czas rozpamiętują gwiazdy czas swojego klubu. Podczas dwuletniej przygody z Interem (2008-2010) Portugalczyk dwukrotnie zdobywał mistrzostwo Włoch, raz puchar i superpuchar kraju. Wisienką na torcie był 2010 rok, kiedy to triumfował w rozgrywkach Ligi Mistrzów, kompletując tym samym potrójną koronę. Mourinho wciaż jest ostatnim trenerem, który wygrał Champions League z włoskim klubem.
Po niesamowitym sukcesie Mourinho nie zdecydował się na przedłużenie kontraktu. Oznajmił to w swoim stylu - na konferencji, kilkadziesiąt minut po wygranym finale Ligi Mistrzów z Bayernem (2:0). - Spędziłem wspaniały czas w Interze, ale świat włoskiej piłki mi nie odpowiada. Nie lubiłem komentarzy ze strony prezydentów, trenerów i gazet. Zawsze będę lubił Inter. Chciałbym jednak podziękować włoskiej piłce, bo uczyniła mnie lepszym trenerem. Chcę być jedynym szkoleniowcem, który wygrał Ligę Mistrzów z trzema różnymi klubami - oznajmił "Mou", który niedługo potem podpisał kontakt z Realem Madryt.
Rozbrat Jose Mourinho z piłką trwa od 18 grudnia. Wtedy to po przegranej 1:3 z Liverpoolem "The Special One" stracił pracę na Old Trafford. W Manchesterze United miał być trenerem na lata. Miał być kimś, kto nawiąże do sukcesów wielkiego Sir Alexa Fergusona. Nie wytrzymał jednak swojego drugiego sezonu - paradoksalnie najlepszego w swojej karierze. Dotychczas w drugim roku pracy z klubem Mourinho osiągał najwięcej, tak było chociażby w Realu Madryt, czy w Chelsea.
W United Mourinho stał się poniekąd ofiarą własnego sukcesu. W pierwszym sezonie swojej pracy klub sięgnął po trzy trofea. Do wygranych w Lidze Europy, Superpucharze Anglii i Pucharze Ligi, Mourinho dołożył jeszcze wicemistrzostwo kraju. Jego Manchester już wtedy grał nudno, jednak nikt nie narzekał aż tak bardzo, jak w tym sezonie. Gdy ktoś zaczynał marudzić mając na myśli styl, w jakim grają piłkarze, którzy zostali sprowadzeni za kilkaset milionów euro, Mourinho zawsze robił to samo. Odsyłał ich do gabloty, by zobaczyli wywalczone puchary, przypominając, że wciąż jest najbardziej utytułowanym szkoleniowcem, pracującym wówczas w Premier League. Coraz częściej jednak zaprzeczał sam sobie, podapając w coraz to głębszą hipokryzję.
Inter jest na ten moment najpoważniejszym klubem, który chciałby mieć Mourinho na ławce trenerskiej. Nie jest to jednak aż tak oczywiste. Cała dyskusja o jego ewentualnym zatrudnieniu rozpoczęła się niedawno. Po udanym początku sezonu w wykonaniu Luciano Spalettiego Inter wpadł w dołek. W ostatnich trzech meczach (z Sassuolo, Torino i Bologną) udało się zdobyć zaledwie punkt. Mimo kryzysu Inter wciąż zajmuje trzecią pozycję w Serie A, ze stratą aż punktów do liderującego Juventusu i przewagą dwóch nad czwartym Lazio.
Niespełna dwa miesiące bez pracy nie spowodowały, że Mourinho, chociaż na chwilę dał o sobie zapomnieć. W tym czasie Portugalczyk pełnił funkcję telewizyjnego eksperta. Przyjmował także zaproszenia na wydarzenia, które niekoniecznie miały coś wspólnego z futbolem.
Podróżował wzdłuż i wszerz Europy. Proponowano mu posadę w Benfice Lizbona, lecz 56-latek uznał, że jest jeszcze zbyt młodym menadżerem, by wracać do rodzinnej Portugalii. Przyjął za to zaproszenie na mecz rosyjskiej ligi... hokeja. Mourinho miał nawet rozpocząć jeden z tamtejszych meczów symbolicznym rzutem krążka.
Były trener Manchesteru United przeszedł czerwonym dywanem i rzucił krążek do gry. Gdy się odwracał, dywan pod nim podwinął się, a Portugalczyk potknął się i upadł na ziemię. Widocznie czerwony kolor wciąż go prześladuje.
Nie brakowało również większych skandali. We wtorek prawnicy Mourinho porozumieli się z prokuraturą w sprawie stawianych mu zarzutów. Sąd w Madrycie skazał Mourinho na rok więzienia w zawieszeniu oraz nałożył na niego karę grzywny w wysokości 2,2 milionów euro.
Wszystko rozbija się o dwa przestępstwa podatkowe, które Mourinho popełnił w latach 2011-2012, kiedy pracował w Realu Madryt. Były trener Manchesteru United, czy Chelsea przyznał się do zarzucanego mu przez prokuraturę ukrycia na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych 3,3 mln euro, które należały się hiszpańskim organom skarbowym z tytułu zarobków z praw do wizerunku.