menu

Regionalny Puchar Polski. Wisła Puławy przegrała z Motorem Lublin finał po rzutach karnych

2 marca 2019, 17:36 | KK

To było emocjonujące rozpoczęcie tegorocznej piłkarskiej wiosny w Puławach. W finale Regionalnego Pucharu Polski, w którym zmierzyli się nasi lokalni trzecioligowcy, Wisła Puławy przegrała przed własną publicznością z Motorem Lublin. O końcowym rezultacie musiały przesądzić rzuty karne.


fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot. fot. K. Kurzępa

fot.

fot.

fot.

fot.
1 / 34

W pierwszej połowie to żółto-biało-niebiescy prezentowali się korzystniej w meczu na stadionie przy ul. Hauke-Bossaka. Podopieczni trenera Roberta Góralczyka lepiej operowali piłką, często odbierali rywalom futbolówkę dzięki skutecznej grze pressingiem, a także popełniali mniej niewymuszonych błędów.

Dzięki temu, już po 21 minutach lublinianie prowadzili 1:0, po tym jak Tomasz Brzyski wykorzystał dobre podanie w pole karne od Grzegorza Bonina i uderzeniem z woleja umieścił piłkę w siatce. Drugie trafienie dla "Motorowców" było autorstwa Kamila Poźniaka, który strzałem z kilku metrów wykończył świetną akcję prawą stroną Konrada Nowaka.

Przed przerwą swoje okazje bramkowe (choć nie stuprocentowe) mieli także miejscowi, jednak brakowało im precyzji lub na przeszkodzie stawał bramkarz Motoru, Adrian Olszewski. Tym samym, zespół z Lublina schodził do szatni po pierwszych 45 minutach z zasłużonym prowadzeniem.

Po zmianie stron obraz gry uległ diametralnej zmianie. Puławianie wrócili na murawę naładowani pozytywną energią i bardzo szybko doprowadzili do wyrównania. Po składnych akcjach całej drużyny dwa gole w odstępie 60 sekund zdobył Szymon Stanisławski i mecz zaczął się od nowa. Napastnik Wisły najpierw strzelił "piętką", a następnie wygrał pojedynek sam na sam z bramkarzem.

W kolejnych fragmentach obie ekipy starały się przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Stanisławski mógł skompletować hat-tricka, lecz w 67. minucie trafił w słupek. Z kolei dwie znakomite szanse dla Motoru zmarnował wprowadzony z ławki rezerwowych Michał Paluch. Najpierw jego strzał obronił Paweł Socha, a później napastnik przyjezdnych nie trafił do bramki z kilku metrów po dobrej kontrze. W końcówce regulaminowego czasu gry goście mocno naciskali na "Dumę Powiśla", ale bez oczekiwanego efektu i stało się jasne, że kibice w Puławach będą świadkami dogrywki.

W trakcie dodatkowych minut znów nie brakowało okazji strzeleckich i ofensywnej gry. Jako pierwszy zaatakował Motor. Jednak ani strzał z rzutu wolnego Tomasza Brzyskiego ani kąśliwe uderzenie z dystansu Marcina Michoty nie znalazły drogi do bramki. W odpowiedzi, po szybkiej kontrze biało-niebieskich w bardzo dobrej sytuacji celu chybił Michał Zuber.

Pierwszy kwadrans dogrywki nie przyniósł rozstrzygnięcia, a drugi rozpoczął się od groźnego strzału Kamila Pajnowskiego, który obronił Socha. Natomiast na bramkę Motoru bez powodzenia uderzał m.in. Adrian Popiołek.

Ostatecznie, o losach wyniku musiały przesądzić rzuty karne. W nich lepsi okazali się lublinianie, którzy sięgnęli po Puchar dzięki trzem obronionym "jedenastkom" Adriana Olszewskiego oraz celnym strzałom jego kolegów z zespołu.

- Można powiedzieć, że to dobre przetarcie przed ligą, która rusza w następny weekend - przyznaje Robert Góralczyk, trener Motoru. - Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu bardzo dobra. Prowadziliśmy 2:0. Niekiedy w takich momentach wydaje się, że to porządka zaliczka, ale z drugiej strony mówi się, że 2:0 to niebezpieczny wynik. Drugą połowę zaczęliśmy bardzo źle. Szybko straciliśmy bramkę kontaktową i jeszcze się nie opamiętaliśmy, a za chwilę był już remis. To był moment "zapomnienia", po którym przyszły kolejne trudne chwile, ale cieszę się, że to opanowaliśmy. Cieszą też zmiany, które wprowadziliśmy. Zawodnicy podołali temu wyzwaniu, bo 120 minut gry na początku rundy wiosennej to mocna dawka, ale wszyscy wytrwali. Cieszy również skuteczność w rzutach karnych, które zdecydowały o naszym zwycięstwie. Czasem sukcesy rodzą się w bólach i tak było tym razem. To jest dopiero początek i myślimy już o kolejnych wyzwaniach - dodaje.

- Bardzo nerwowo weszliśmy w ten mecz - mówi natomiast trener Wisły, Jacek Magnuszewski. - Nie poznawałem swojej drużyny, bo rywalizowaliśmy w sparingach z zespołami z wyższych lig, bardzo dobrze je rozpoczynaliśmy i często byliśmy stroną dominującą, która grała piłką. Jednak starcia z Motorem są o tyle specyficzne, że głowy muszą być chłodne, a na boisku musi być spokój, żeby realizować założenia. Niestety, w pierwszej połowie tego nam brakowało. Dopiero po rozmowie w szatni oraz zmianach, których dokonaliśmy ta drużyna fajnie ruszyła do przodu. Graliśmy w piłkę, stwarzaliśmy sytuacje, byliśmy agresywni, w działach presingowych udawało nam się odbierać piłkę i tworzyć szybkie kontry. Strzeliliśmy dwie bramki i można było się pokusić o kolejne, ale w końcówce to się wyrównało i mogło się przeważyć w jedną lub drugą stronę. Dogrywka nie wyłoniła zwycięzcy. A o karne mam pretensje do moich zawodników, bo może trochę zabrakło w nich koncentracji. Wiadomo, że to jest loteria i nie tacy piłkarze karnych nie strzelali, ale to też dla nas nauczka na przyszłość, że trzeba trochę spokojniejszej głowy w tych sytuacjach. Cieszę się, że obyło się bez kontuzji. Przepracowaliśmy bardzo mocno 120 minut. Czekamy teraz na ligę, gdzie na początku mamy dwa trudne mecze wyjazdowe. Myślę, że dwa zespoły zaprezentowały dobrą dyspozycję i można spokojnie patrzeć w przyszłość i rywalizować o zwycięstwo w każdym meczu - kończy.

Wisła Puławy - Motor Lublin 2:2 (0:2), karne: 1:3
Bramki: Stanisławski 49, 50 - Brzyski 21, Poźniak 31

Karne:
1:0 Puton
1:1 Brzyski
1:1 strzał Maksymiuka obroniony
1:2 Poźniak
1:2 strzał Pielacha obroniony
1:3 Szymon Kamiński
1:3 strzał Żeliski obroniony

Wisła: Socha - Król, Pielach, Poznański, Litwniuk (46 Barański), Maksymiuk, Kobiałka (90 Popiołek), Zmorzyński (46 Zuber), Kacprzycki, Puton, Stanisławski (97 Żelisko). Trener: Jacek Magnuszewski

Motor: Olszewski - Pajnowski, Walencik, Ranko, Gałecki, Cichocki (80 Pożak), Bonin (89 S. Kamiński), Brzyski, Poźniak, Nowak (65 Michota), Majewski (56 Paluch). Trener: Robert Góralczyk

Żółte kartki: Kacprzycki, Pielach - Brzyski, Michota

Sędziował: Karol Iwanowicz (Kraśnik)

Widzów: około 400

REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL

Wszystko o Regionalnym Pucharze Polski - newsy, ciekawostki, wyniki i tabele!


Polecamy