Osiem goli w hicie 3. ligi. Motor Lublin przegrał w Krakowie z Hutnikiem 3:5
Piłkarze Motoru Lublin przegrali pierwszy mecz w sezonie 2018/19. Żółto-biało-niebiescy ulegli w Krakowie Hutnikowi 3:5. Przyjezdni po pierwszej połowie przegrywali aż 0:5. Po zmianie stron strzelili trzy gole, zmniejszając rozmiary porażki.
fot. Motor Lublin
Hutnik Kraków - Motor Lublin 5:3 (5:0)
Bramki: Sobala 4, 29, 42, Gawęcki 19, Bienias 26 - Bonin 65, Nowak 74, 79
Hutnik: Zając - Ptak, Jaklik, Bienias, Tetych - Sobala (75 Kotwica), Gawęcki (86 Pietrzyk), Kołodziej, Świątek, Marszalik (46 Pachowicz) - Radwanek (73 Kurek).
Motor: Sobieszczyk - Michota (90+1 Paluch), Cichocki, Ranko, Brzyski - Nowak, Gałecki, Sz. Kamiński, D. Kamiński (66 Słotwiński) - Bonin, Rak (55 Darmochwał).
Sędziował: Michał Górka (Tarnów).
Żółte kartki: Sobala, Gawęcki, Kurek, Pachowicz - Słotwiński, Nowak.
Widzów: 988 (w tym 340 kibiców w sektorze gości).
Starcie w Krakowie było bardzo prestiżowe. Obydwie drużyny w przeszłości występowały w krajowej elicie, ale od kilku lat tułają się po niższych ligach.
Lublinianie, u których po raz pierwszy w tym sezonie w wyjściowym składzie pojawił się 18-letni napastnik Szymon Rak, już na początku spotkania dostali cios. W 5. minucie gospodarze objęli prowadzenie, gdy prostopadłe podanie wykorzystał Kamil Sobala. Przyjezdni ruszyli natychmiast do ataków. Wykonywali kilka rzutów rożnych, a Mateusza Zająca (były zawodnik Motoru) próbowali pokonać między innymi Dawid Kamiński i Grzegorz Bonin (z kilku metrów nie trafił w bramkę).
Niestety, w 20. min Hutnik podwyższył prowadzenie za sprawą doświadczonego Dariusza Gawęckiego.
I znów zaatakował zespół z Koziego Grodu. Po indywidualnej akcji przestrzelił Konrad Nowak. Niewykorzystana sytuacja ponownie się zemściła, ponieważ ekipa z Nowej Huty była w sobotę bardzo skuteczna. W 27. min. Andrzeja Sobieszczyka główką pokonał Mariusz Bienias.
To nie był koniec popisów Hutnika. W 29. min., ponownie strzałem głową, sposób na bramkarza Motoru znalazł Bienias. Lublinianie byli znokautowani.
Później znów Zając okazał się lepszy od gracza gości, a konkretnie Szymona Kamińskiego. Przed szansą, ale zmarnowaną, stanął również ponownie Nowak. I sytuacja się po raz kolejny powtórzyła. Sobala znów znalazł receptę na bramkarza Motoru i było 5:0. I takim rezultatem zakończyła się pierwsza odsłona potyczki.
W drugiej odsłonie batalii goście dążyli do zdobycia chociażby honorowego trafienia. Szczęścia próbował m.in. Bonin, a kilka dośrodkowań Tomasza Brzyskiego również nie przyniosło powodzenia. Miejscowi również nie zamierzali poprzestawać na wysokim prowadzeniu. Mieli kilka okazji (m.in. w sytuacji sam na sam lepszy okazał się golkiper Motoru), ale na tablicy świetlnej wciąż widniał wynik 5:0.
W 58. min. poprzeczkę ostemplował Nowak, ale nawet gdyby piłka wpadła do siatki, gol byłby nieuznany, ponieważ zdaniem sędziego kapitan żółto-biało-niebieskich wcześniej był na pozycji spalonej. Za chwilę Bonin trafił piłką w boczną siatkę bramki.
Motor w końcu dopiął celu. W 65. min. ponowna dwójkowa akcja Brzyskiego z Boninem dała efekt. Ten pierwszy wrzucił piłkę, a ten drugi głową przelobował Zająca i lublinianie zmniejszyli straty.
Za chwilę mogło być już 5:2, jednak Nowakowi zabrakło centymetrów żeby skierować piłkę do bramki. Dobrą okazję miał także Marcin Michota. No i w końcu w 74. min. Nowak wreszcie znalazł receptę na Zająca.
Lublinianie walczyli do końca. W 76. min. minimalnie niecelnie z rzutu wolnego uderzał Brzyski. W 79. min. było już tylko 5:3, a bramkarza Hutnika po raz drugi pokonał Nowak.
Na trzy minuty przed końcem potyczki Motor był blisko kontaktowego trafienia. Tym razem nie dopisało mu szczęście, ponieważ po uderzeniu Szymona Kamińskiego piłka trafiła w poprzeczkę. Rezultat spotkania nie uległ już zmianie.
Kolejny mecz Motor rozegra 22 września (sobota, godzina 18). Na Arenie Lublin jego rywalem będzie inny beniaminek, Sokół Sieniawa. Co ciekawe, latem bliski angażu w tym klubie był Mariusz Sawa, ale ostatecznie został trenerem żółto-biało-niebieskich.