Motor Lublin ostatnie domowe mecze sezonu będzie rozgrywał w Zamościu. Dlaczego?
Już 23 maja na Arenie Lublin zostanie rozegrany pierwszy z dziewięciu zaplanowanych w naszym mieście meczów Mistrzostw Świata do lat 20. W związku z tym, zarządzanie lubelskim stadionem przejmie od MOSiR Bystrzyca międzynarodowa federacja piłkarska FIFA. A to oznacza, że z obiektu będzie musiała tymczasowo wynieść się drużyna Motoru Lublin.
fot. W. Szubartowski
Do końca aktualnego sezonu w III lidze "Motorowcy" mają do rozegrania cztery spotkania w charakterze gospodarza. Dwa z nich na pewno odbędą się jeszcze na Arenie Lublin, gdzie 1 maja żółto-biało-niebiescy podejmą Stal Kraśnik, a 10 dni później Stal Rzeszów.
Natomiast zaplanowane na 25 maja starcie z Podhalem Nowy Targ oraz ostatni mecz rozgrywek z Wiślanami Jaśkowice (8 czerwca) najprawdopodobniej odbędą się w Zamościu. Jest to bowiem najbliższy stadion, który spełnia wymogi ligowe i nie będzie w trakcie mistrzostw pod auspicjami FIFA. Z uwagi na "mały mundial" zajęte będą także: obiekt Lublinianki na Wieniawie, stadiony w Łęcznej oraz w Puławach, które będą służyły jako stadiony treningowe.
- Nie ma też możliwości, żebyśmy zagrali przy Al. Zygmuntowskich, ponieważ terminy niemalże nakładają się nam z meczami żużlowymi, a nie ma szans, by w tygodniu zorganizować dwie takie imprezy - przyznaje Robert Góralczyk, trener Motoru. - Jeżeli chodzi o bazę treningową, to przenosimy się od wtorku na stadion lekkoatletyczny, gdzie będziemy mieli bazę szatniową. Treningi w znaczącej mierze będziemy za to mieli na stadionie przy Al. Zygmuntowskich. Musimy znaleźć jeszcze jeden obiekt na treningi, bo terminy nam się pokryją, ale mamy nadzieję, że to będą tylko jakieś pojedyncze przypadki. Okoliczności się zmieniają, ale mam nadzieję, że to nie będzie wielkim problemem i że dalej będziemy podążali ścieżką, na której jesteśmy - dodaje.
Czy szkoleniowiec lubelskiego zespołu obawia się o dyspozycję swoich podopiecznych z racji przymusowych przenosin? – Nie obawiam się, ale wiadomo, że na Arenie funkcjonujemy w znanych warunkach. Mamy magazyn, łatwiej jest nam także o odnowę i inne kwestie. Chodzi o detale, których kibic, czy ktoś z zewnątrz może nie rozumieć, ale to istotne sprawy. Na pewno teraz będzie trudniej. Jesteśmy jednak na wszystko przygotowani. Działamy wspólnie z MOSiR-em, miastem i klubem, by optymalnie wykorzystać to, co mamy do dyspozycji w Lublinie. Obaw nie mam, ale jest niepewność, bo będzie trochę inaczej, znajdziemy się w innych realiach. Jednak trawa wszędzie jest zielona, wiosna się zaczęła, więc miejmy nadzieję, że to nie będzie stanowiło większego problemu. Pierwszy sprawdzian po tygodniu treningów gdzie indziej już w następny weekend w Sieniawie i będziemy wiedzieć więcej - podkreśla Góralczyk.
Trener Motoru ocenił już stan murawy na stadionie przy Al. Zygmuntowskich. - Trawa jest w dobrej kondycji, nie powinno być problemu. Oprócz nas będzie tam ćwiczyć Lublinianka i mam nadzieję, że ten obiekt to zniesie.
Mecz z Podhalem może być kluczowy w kontekście walki o awans do II ligi. Obie drużyny znajdują się aktualnie w czubie tabeli. Czy przed tak ważną potyczką lublinianie odbędą także treningi na zamojskim stadionie, by lepiej poznać jego płytę boiska? - Zobaczymy. Naprawdę myślimy o wszystkim. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że temat obiektów był jednym z poważniejszych, gdy jesienią podpisywałem kontrakt z Motorem. To był jeden z elementów, który mógł doprowadzić do tego, że nie przyjdę do klubu. To nie był 20 punkt umowy, tylko jeden z pierwszych. Już wtedy mówiłem, że to będzie problem. Jak się jest u siebie, a nagle trzeba grać gdzie indziej, to wiadomo, że są pewne obawy. Przekonano mnie jednak, że to nie będzie kłopotów i że znajdziemy swoje miejsce. I to udaje się realizować. Wiadomo, że to są kwestie organizacyjne. Na razie mamy jednak jeszcze sześć meczów zanim zagramy w Zamościu - kończy Góralczyk.