Mirosław Hajdo (trener Motoru Lublin): Niewiele brakuje nam do tego, żeby się przełamać
Dwa punkty zdobyte w trzech kolejkach - tak wygląda bilans trzecioligowego Motoru Lublin na starcie sezonu 2019/2020. W pierwszym domowym spotkaniu rozgrywek, żółto-biało-niebiescy bezbramkowo zremisowali z Orlętami Radzyń Podlaski. Taki rezultat z dużym żalem przyjął trener gospodarzy, Mirosław Hajdo. Szkoleniowiec, który objął lubelską drużynę pod koniec czerwca, wciąż czeka na premierowe zwycięstwo swoich podopiecznych w meczu o punkty.
fot. fot. W. Szubartowski
Jak pan ocenia mecz z Orlętami?
Jesteśmy w odmiennych nastrojach niż rywale, którzy po tym spotkaniu cieszyli się z punktu. Piłka nożna polega na tym, żeby zdobywać bramki. Wrażenie artystyczne jest tylko wrażeniem artystycznym. Gdybyśmy wykorzystali nawet niewiele z sytuacji, które mieliśmy w tym meczu, to wynik mógłby być wysoki. Na pewno rezultat jest dla nas smutny, bo włożyliśmy dużo zdrowia w ten mecz. Nie potrafiliśmy bardzo dobrych sytuacji zamienić na bramki i to jest dla nas bolesne, ale trzeba z tym żyć. Trzeba też robić wszystko, by strzelać gole, jak najszybciej się pozbierać i zacząć wykorzystywać minimum jedną okazję z 20-tu procent tego, co mieliśmy w dotychczasowych meczach. Gdybyśmy byli skuteczniejsi, to po trzech rozegranych jak dotąd kolejkach któryś z naszych zawodników byłby na pozycji lidera króla strzelców grupy. Jednak tak nie jest, co nas smuci. Podkreślam, że chłopaki naprawdę zostawili dużo zdrowia. Graliśmy trzeci mecz w tym tygodniu i w każdym zagrali na sto procent. Powtarzam się, ale szkoda, że nie potrafimy minimum raz lepiej przyłożyć głowy lub nogi, żeby strzelić bramkę. Sytuacji nam naprawdę nie brakuje.
Chyba w najbardziej pesymistycznych scenariuszach nie przewidywał pan tylko dwóch zdobytych punktów w trzech kolejkach?
Ma pan rację. Wydawało mi się, że po tych trzech meczach będziemy siedzieć w zdecydowanie dużo lepszych nastrojach. Natomiast taka jest piłka i trzeba umieć się pozbierać oraz podnieść po tym, bo na pewno niewiele brakuje nam do tego, żeby się przełamać i odnieść zwycięstwo. Myślę, że jeśli chodzi o samą grę, to jesteśmy na dobrej drodze. Natomiast jeżeli chodzi o skuteczność to oczy aż się zamykają, gdy widzimy jaka jest sytuacja i widzimy piłkę w siatce, a ostatecznie nie ma gola. Cóż, można filozofować co i dlaczego. Nie mam zamiaru oceniać lub ganić publicznie swoich zawodników. Od tego mamy szatnię. Trzeba sobie pewne rzeczy powiedzieć, bo innej drogi nie ma. Należy pracować dalej w tym samym kierunku, natomiast z przekonaniem że w końcu te sytuacje, które mamy, będziemy zamieniali na bramki.
Czy recepty na brak skuteczności będzie pan szukał w personaliach lub ewentualnych wzmocnieniach?
Nie chciałbym o takich rzeczach mówić, ale myślę, że odpowiedź jest oczywista, że w tym kierunku trzeba próbować czegoś szukać.
Czy temat sprowadzenia Dawida Nowaka jest jeszcze aktualny?
Mamy jeszcze dwie, trzy możliwości. Jeżeli już o tym rozmawiamy, to potrzeba nam takiego człowieka, który nie będzie napastnikiem tylko i wyłącznie z nazwy, tylko nam zagwarantuje zdobywanie bramek. Wiemy o tym doskonale, że najtrudniej na rynku odszukać właśnie takiego gracza. Na inne pozycje jest łatwiej kogoś znaleźć, a napastnicy są dzisiaj poszukiwani praktycznie w każdym zespole i każdy chciałby mieć takich, którzy mają sytuacje i zdobędą bramkę. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało w najbliższym czasie.
W ostatnich sezonach Motorowi brakowało do awansu zazwyczaj kilku punktów. Tymczasem po trzech kolejkach macie już siedem oczek straty do prowadzącej Siarki Tarnobrzeg. To chyba nie jest komfortowa sytuacja, że już musicie gonić rywali?
Oczywiście, że tak. Jednak najpierw trzeba się skoncentrować i nie patrzeć na Siarkę, ani inne zespoły. Wydaje mi się, że musimy się koncentrować na tym, że by wygrać mecz. Na dziś to jest naszą największą bolączką. Podobnie jak wykorzystywanie sytuacji, które stwarzamy. W tabelę nawet teraz nie patrzę, bo jak będziemy robić to, co trzeba, to później spojrzymy w tabelę. Teraz się trzeba skupić na tym, czego nam brakuje, a jest to skuteczność. Mimo naprawdę bardzo dobrych sytuacji.
Nie obawia się pan bariery psychologicznej, która sprawi, że zawodnicy mogą się "zaciąć", gdy trzeci mecz z rzędu macie takie problemy ze skutecznością?
Myślę, że potrzebny nam jest jeden mecz do tego, żeby zdobyć bramki i go wygrać. Takie spotkanie rozwiązałoby sprawę. Jeżeli się przełamiemy to wszystko będzie bardziej z góry, choć nie mówię, że będzie łatwe.