menu

Komentarze trenerów po meczu Motor Lublin - Wisła Puławy

6 października 2019, 07:00 | KK

Lubelski Motor pokonał w trzecioligowych derbach regionu Wisłę Puławy 4:1. Prezentujemy pomeczowe wypowiedzi szkoleniowców obu drużyn na konferencji prasowej.


fot. fot. Ł. Kaczanowski

Marcin Popławski (trener Wisły):
Chciałbym pogratulować trenerowi Hajdo zwycięstwa. Następnie, chciałem bardzo podziękować trenerowi Magnuszewskiemu za możliwość współpracy z nim przez ostatnich 15-16 miesięcy. Ten czas naprawdę dużo mi dał i rozwinął mój warsztat szkoleniowy. Ciężko zebrać myśli po sobotnim meczu. Gdyby wyciąć dwie bramki dla Motoru z pierwszej połowy, to wydaje mi się, że to była jedna z lepszych połów w naszym wykonaniu. Niestety, popełniliśmy dwa błędy, a żeby wygrać derby z Motorem, trzeba być bardzo konsekwentnym, przede wszystkim z tyłu. A nam po golu na 1:0 tego zabrakło. Mówiliśmy sobie o różnych wariantach, na temat tego jak mamy zareagować na prowadzenie. Mieliśmy się nie cofać, tylko cały czas grać w ustawieniu, które dzisiaj zaproponowaliśmy, czyli 4-3-3. To dosyć ofensywny system, ale patrząc na naszą obecną kadrę, to pomysł ten wydawał nam się trafiony. Przez pierwszych 45-60 minut wyglądało to naprawdę solidnie. Zabrakło jednak konsekwencji z tyłu i asekuracji. Kluczowe momenty to szybko stracona bramka na 1:1 i później sytuacja Konrada Szczotki, która mogła nam ponownie zapewnić prowadzenie. Zaraz potem straciliśmy bramkę właśnie na 2:1 i powietrze z nas zeszło. Nie możemy szachować składem, bo po prostu tych ludzi nie mamy. Michał Kobiałka super wszedł w mecz i w środku pola wyglądało to naprawdę dobrze, ale niestety, to kolejna kontuzja i kolejny problem. To już dziewiąty lub dziesiąty kontuzjowany zawodnik. Nie oszukujmy się, zmiennicy nie wnieśli za dużo do naszej gry i tutaj na pewno mamy deficyty. Na pewno trzeba podziękować chłopakom za walkę, bo do pewnego momentu, dopóki starczyło nam sił, z dobrze dysponowanym Motorem, walczyliśmy i graliśmy jak równy z równym. Jednak w pewnym momencie w takim meczu jedna drużyna pękła i niestety byliśmy nią my. Miałem nadzieję, że zrewanżuje się trenerowi Hajdzie za porażkę z Garbarnią Kraków, ale nie udało się. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy i mi się uda.

Mirosław Hajdo (trener Motoru):
Prawda, że mierzymy się ze sobą drugi raz, ale mam nadzieję, ze nie ostatni. A co do meczu, to wiedzieliśmy, że naszą dużą bronią są bardzo dobre, prostopadłe penetrujące piłki. Czuliśmy dużą szansę na to, że będą przechodzić linię obrony Wisły. Zagraliśmy takich piłek naprawdę dużo. Podanie Tomka Swędrowskiego do Michała Palucha przy bramce na 2:1 to stadiony świata. To było genialne zagranie. A takie sytuacje jak wyrównujący gol Dominika Kuncy to bardzo ważne dla nas momenty. Na pewno nie gra nam się łatwo, ale rodzi się zespół. I mogę powiedzieć po trzech ostatnich meczach, że mentalnie rodzi się bardzo fajna drużyna. Myślę, że chłopaki nie raz jeszcze dostarczą wielu fajnych meczów kibicom na Arenie lublin. Gratuluję im zwycięstwa. Zasłużyli na nie i teraz mogą spokojnie pracować w mikrocyklu tygodniowym do kolejnego meczu.

Duet Paluch-Kunca w dyspozycji z tego meczu to było coś, czego długo szukaliście, prawda?
Na razie to wszystko się nam jakoś fajnie układa. Wiemy, że przy trójce w środku pola Wisły Puławy, musieliśmy cofnąć Dominika do drugiej linii, by pomagał. Natomiast przy dojściu do pressingu musiał wychodzić z drugiej linii i grać wysuniętego z dwójki napastników. Cieszę się, że to się sprawdza i że Michał zdobywa bramki. Mam nadzieję, że nie strzelił dziś ostatnich, tylko to początek jakiejś fajnej passy. Wychowanek klubu też strzelił, więc gratuluję gola Kumochowi. Obserwujemy młodych chłopaków i mamy dla nich treningi indywidualne raz w tygodniu. Zawodnicy pierwszej drużyny, jak chociażby Tomek Brzyski czy Grzesiek Bonin też biorą udział w tych zajęciach. Wielu z młodych chłopaków już z nami trenuje. Jak się będą dobrze rozwijać, nie tylko piłkarsko, ale i fizycznie oraz będą gotowi to na pewno nie będzie tak, że nie dostaną szansy, bo to nie jest naszą intencją.

Schodząc z boiska Michał Paluch czuł niedosyt. Po gratulacjach z okazji dwóch goli, powiedział: "znowu się nie udało" (strzelić hat-tricka - red.).
Michał miał dobre sytuacje bramkowe zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie. Dużo pracował, bo mamy taki sposób gry, że wymagamy od napastników dużo biegania, pressowania i zmuszania przeciwnika do błędu. Wiadomo, że to jest jeszcze etap nauki, a wszystko jest tutaj placem budowy. Wiemy, że nie mamy czasu, ale żeby to wszystko wyglądało tak pięknie, jak by wszyscy chcieli, to jednak trochę tego czasu potrzeba.

Czy to był najlepszy mecz pańskiej drużyny w tym sezonie?
Nie wiem, trudno mi powiedzieć. Myślę, że bardzo fajnie graliśmy w Kraśniku, choć wynik nie był dla nas korzystny. Mam nadzieję, że najlepszy mecz jest jeszcze przed nami.

Czy szykuje pan dużo zmian na wtorkowy mecz Regionalnego Pucharu Polski w Końskowoli?
Jeszcze zobaczymy, bo będziemy mieli pełny raport zdrowotny w niedzielę. Myślę, że dostaną szansę młodzi zawodnicy, choć zobaczymy w jakim wymiarze i jak to wszystko zbilansujemy na boisku. Jak najbardziej bierzemy to pod uwagę. To mimo wszystko będzie mecz o coś w seniorskiej piłce. Niedziela jest wolna, a potem będziemy pracować nad podejściem do pucharu. Na pewno odpocznie część graczy, która dużo gra. Trzeba odpowiednio szacować siłami.

Macie teraz trochę problemów z kontuzjami?
Czy ja wiem? Maks Cichocki jest kontuzjowany, nad czym bardzo ubolewam. Myśleliśmy, że to nie będzie poważny uraz, ale okazało się, że musi poświęcać długi czas, żeby wrócić do pełnej sprawności. Nie mamy problemów zdrowotnych czy zdziesiątkowanego zespołu. Każdy z chłopaków trenuje i każdy chce grać. Pracują ciężko i oni o tym wiedzą. Być może, inni tego nie widzą, ale tak jest i każdy z nich zasługuje na to, żeby wykorzystać swoją szansę.

ZOBACZ TAKŻE:


Polecamy