Komentarze po meczu Motor Lublin - KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski (ZDJĘCIA)
W 12. kolejce sezonu 2018/19, Motor Lublin pokonał u siebie KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski 2:0 po bramkach Grzegorza Bonina i Szymona Raka. Dla żółto-biało-niebieskich było to pierwsze zwycięstwo w lidze po dwóch kolejnych remisach, dlatego po końcowym gwizdku lublinianie nie ukrywali radości, natomiast goście byli zawiedzeni. Przedstawiamy opinie z obu stron.
Marcin Wróbel (trener KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski):
Ciężko jest wydusić z siebie jakieś słowa po takim meczu, który mieliśmy pod kontrolą. Mimo, że nie mieliśmy stuprocentowych sytuacji w pierwszej połowie, to realizowaliśmy nasze założenia. Na pewno spotkanie mogłoby się ułożyć inaczej, gdyby sędzia nie popełnił błędu przy sytuacji Tomasza Brzyskiego, który dopuścił się chamskiego zachowania. Tak naprawdę wszystko było w polu widzenia sędziego i nie wiem dlaczego ukarał tego zawodnika tylko żółtą kartką za taki zamiar brutalności. Za sam zamiar powinien od razu otrzymać czerwoną kartkę i nie ma znaczenia, to że ten piłkarze grał przez wiele lat w Ekstraklasie. Cóż, sędzia podjął taką decyzję, a nie inną i graliśmy dalej. Nic nie wskazywało na to, że możemy stracić bramkę. W drugiej połowie solidna graliśmy w defensywie, ale nadzieliśmy się na dwie zabójcze kontry. W drużynie jest żal i smutek, bo rozegraliśmy dobre spotkanie. Dziękuje swoim chłopakom za determinację, walkę i grę do końca. Powinniśmy swoje sytuacje wykorzystać, bo mieliśmy takie, ale nie udało się. Gramy dalej. Będziemy chcieli się zrehabilitować na własnym terenie z Wisłą Sandomierz.
Luigi D'Apollonio (pomocnik Motoru Lublin):
Na pewno pierwsza połowa była bardzo wyrównana. My oraz drużyna przeciwna stawialiśmy dobry opór, ale po przerwie strzeliliśmy dwie bramki i bardzo się z tego cieszę. Obrona przeciwników była bardzo solidna, ale później zeszli trochę z rytmu i udało nam się strzelić bramkę. Jestem bardzo zadowolony, że trener dał mi szansę od pierwszej minuty, będę dalej pracował na treningach, żeby pokazywać, że na to zasługuje. Cieszy też asysta, bo asystowanie takim zawodnikom jak Grzegorz Bonin to duży zaszczyt. Co mogę powiedzieć o swoich korzeniach? Urodziłem się we Włoszech. Jak miałem pięć lat to przyjechałem do Polski razem z mamą. Mieszkałem w Nowej Dębie, a później przeniosłem się na dwa lata do Mielca i teraz jestem tutaj, by kontynuować swoją przygodę z piłką. W Lublinie czuje się bardzo dobrze.