Kamil Poźniak (Motor Lublin): Klub i jego otoczka są na wysokim poziomie
Rozmawiamy z Kamilem Poźniakiem, jednym z zawodników, który w trakcie obecnej zimy zasilił szeregi trzecioligowego Motoru Lublin. 29-letni pomocnik pochodzi z Krasnegostawu, a w trakcie swojej kariery bronił barw m.in. GKS-u Bełchatów, Lechii Gdańsk i Górnika Łęczna. Ogółem, zanotował 72 występy w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce.
fot. KK
Jak trafiłeś do Motoru?
Rundę jesienną spędziłem w pierwszoligowej Puszczy Niepołomice, ale tam miałem mało okazji do gry i dlatego zdecydowałem się odejść. Wybrałem Motor, bo to klub, który ma aspiracje grania w wyższej lidze. Przyszedłem tutaj, bo lubię grać w piłkę i mam nadzieję, że stworzymy taki zespół, który do ostatniej kolejki będzie się bił o awans do II ligi.
Z tym, że Motor bije się o awans od paru ładnych lat, ale wciąż bezskutecznie. Z przyjściem do klubu w tej sytuacji wiąże się dodatkowa presja?
To duży klub, który ma wielu kibiców. W takich sytuacjach zawsze jest presja i to jest normalne. Wiemy, czego się od nas wymaga i czego my od siebie oczekujemy jako drużyna. Będziemy robić wszystko, by w każdym meczu walczyć o zwycięstwo i powalczyć o awans.
Pochodzisz z naszego regionu, choć większość piłkarskiej kariery spędziłeś w innych województwach. Twoja poprzednia przygoda z klubem z Lubelszczyzny, Górnikiem Łęczna, zaczęła się dobrze, ale potem grałeś głównie w rezerwach. Co było tego przyczyną? Czy nie miałeś obaw przed powrotem w rodzinne strony?
Nie mam w związku z tym żadnych obaw. Taki jest sport. W kadrze większości drużyn jest 25 zawodników i każdy chce grać. W Górniku początkowo grałem, ale później trener postawił na innych piłkarzy i ja musiałem czekać na swoją szansę.
Jak można ocenić wasze dotychczasowe sparingi?
Wiadomo, że na razie podchodzimy do tych meczów tak, by przede wszystkim wykonać odpowiednią pracę motoryczną. A na typowo piłkarskie granie przyjdzie czas, gdy nogi będą trochę lżejsze i będziemy grali na naturalnej trawie. Choć jak dotąd mam pozytywne wrażenia. Szatnia dobrze mnie przyjęła i nie było problemów z aklimatyzacją. Znałem już paru chłopaków z przeszłości, bo z Grześkiem Boninem byliśmy razem w Górniku Łęczna, a z Adrianem Olszewskim miałem przyjemność grać w Łódzkim Klubie Sportowym. Najważniejsze, że jest zdrowie i chęci do pracy. Atmosfera jest dobra i myślę, że cały sztab szkoleniowy jest zadowolony z dotychczasowych przygotowań do piłkarskiej wiosny.
Waszym trenerem jest Robert Góralczyk, który ma za sobą pracę m.in. w reprezentacji Polski. Trenowanie pod okiem tak doświadczonego szkoleniowca w III lidze to dodatkowy atut?
Jasne. Widać, że to znakomity fachowiec, szczególnie na treningach i odprawach, które są bardzo profesjonalne. Ogólnie cały klub i jego otoczka są na wysokim poziomie. Byłem już w wielu polskich klubach, zarówno na poziomie Ekstraklasy, jak i I. ligi. Mogę przyznać, że pod wieloma względami Motor nie ma czego się wstydzić. Teraz trzeba dążyć do tego, by zrobić dobry wynik i grać na szczeblu centralnym.
Wiesz, czego trener będzie od ciebie wymagał w trakcie najbliższej rundy? Masz być typową "dziesiątką"?
Moim zadaniem jest pomaganie drużynie w osiąganiu dobrych rezultatów. A na jakiej pozycji będę występował to jeszcze się okaże. Najważniejsze, żebym dobrze przygotował się do drugiej rundy i swoją dyspozycją przyczynił się do realizacji celu.
Gdy zmienia się klub przed rundą wiosenną, to jest łatwiej o zgranie z nową drużyną, z uwagi na to, że zimowa przerwa w rozgrywkach jest znacznie dłuższa od letniej?
Ciężko powiedzieć. Nie patrzę na to czy łatwiej jest latem, czy zimą. Jeśli ktoś potrafi grać w piłkę to nie szuka żadnych wymówek i daje z siebie wszystko niezależnie od pory roku.
W szatni było już powiedziane, że liczy się tylko awans i nic ponadto?
Pięć czy nawet sześć drużyn będzie walczyło o awans i każdy ma takie same podejście i myśli, że zrobi wynik. Skupiamy się na sobie i swojej pracy. Będziemy w każdym meczu starali się punktować i zobaczymy gdzie nas to doprowadzi.